„Średnio chce mi się wierzyć w białoruskie liczby”


Lekarze mierzą temperaturę mieszkańcom Wrocławia. 4 marca 2020 r.
Zdj. Krzysztof Kaniewski / Zuma Press / Forum

Z doktorem Arturem Macutkiewiczem z Wrocławia, jednym z sygnatariuszy listu otwartego białoruskich lekarzy pracujących za granicą, rozmawiał Denis Dziuba.

– Polska ma całkiem niezłe statystyki, jeśli chodzi o zachorowania i liczbę zgonów wskutek zakażenia koronawirusem. Czemu Polacy to zawdzięczają?

– Bądźmy szczerzy: od chwili wykrycia pierwszego chorego minęły prawie cztery tygodnie. Można powiedzieć, że to dopiero początek. Na razie, rzeczywiście liczby dotyczące śmiertelności nie wyglądają całkiem strasznie.

Na pewno zasługą państwa polskiego jest to, że zamknięto tu granice, zakazano imprez masowych i zalecono, żeby ludzie siedzieli w domu. Dzięki temu liczba chorych wzrasta powoli.

Jeśliby jednak te kroki podjęto wcześniej, to sytuacja w Polsce wyglądałaby jeszcze lepiej. Wskaźniki trzeba będzie analizować na koniec – straty podlicza się po wojnie. Nie wiemy jeszcze, jak zdołamy przeciwstawić się wirusowi podczas szczytu epidemii. Wtedy, kiedy liczba zachorowań będzie wysoka, a liczba tych, którzy wyzdrowieli – mała.

Wiadomości
„Przeczekać i przetrwać”. Jak żyją podczas pandemii pracujący w Polsce Białorusini
2020.03.24 08:48

Kiedy jednak kwarantanna przyniesie skutek, kiedy ludzie będą nadal przestrzegać zasad bezpieczeństwa (np. samoizolacji), kiedy zjawią się wyniki różnych metod leczenia, a w połowie maja będzie dobra pogoda, to w czerwcu powinno nastąpić zmniejszenie się liczby nowych chorych.

– Jest pan sygnatariuszem listu otwartego białoruskich lekarzy pracujących za granicą do białoruskich władz. Czy wiadomo coś o ich reakcji? A jak komentują jego treść koledzy-lekarze z Białorusi?

Z powodu ogromnego natłoku pracy i braku czasu, utrzymuję teraz kontakty tylko z najbliższymi przyjaciółmi. Czytali oni tę petycję i zgodzili się z nią. O reakcji przedstawicieli władz nie mam obecnie żadnych informacji. Chociaż myślę, że mogli dyskutować na temat petycji gdzieś w kuluarach.

Wydaje mi się, że państwo białoruskie chce „przeskoczyć” tę epidemię.

Dopóki objawy choroby nie będą się zaostrzać u pacjentów, a ludzie nie zaczną umierać, dopóki społeczeństwo nie podniesie tej kwestii, a petycje, apele nie staną się masowe, to państwo będzie się starać to ignorować.

Wiadomości
„Liczą się godziny”: białoruscy lekarze zza granicy piszą list otwarty do władz
2020.03.23 11:22

 

– Co poradziłby pan urzędnikom z białoruskiego Ministerstwa Zdrowia – jaki rodzaj kwarantanny?

– Każdy z jej narodowych wariantów wynika z mentalności tego lub innego narodu oraz z sytuacji w kraju. Brutalność wariantu chińskiego jest m.in. wynikiem tego, że to państwo jako pierwsze zetknęło się z wirusem i na początku nie wiedziało, z czym walczy. Ale bez tej kwarantanny, którą wprowadzono w Wuchan, nie osiągnięto by tych rezultatów, które osiągnęli Chińczycy.

Moim zdaniem kwarantanna na Białorusi powinna wyglądać tak jak w Polsce lub przypominać coś pośredniego pomiędzy wariantem polskim a włoskim. To zależy od tego, jak prawdziwa jest podawana liczba zachorowań na Białorusi i jak surowo należy ograniczyć przemieszczanie się ludzi i organizowanie imprez.

Wszystko zależy od tego, na ile ludzie będą przestrzegać tych reguł.

– Co więc może zrobić w tej sytuacji społeczeństwo?

– Możemy tylko pochwalić społeczeństwo za to, co już robi. Chociaż nie było żadnego nakazu z góry, to wielu specjalistów z branży IT przeszło na pracę zdalną – z domu. Wiem, że inne tryby pracy wprowadziły niektóre restauracje i bary. Społeczeństwo podejmuje te kroki, jakie może. Ludzie starają się samoizolować lub mniej wychodzić z domów.

Wiadomości
Nie jak na Białorusi, ale jak w Polsce. Kwarantanna w Związku Polaków
2020.03.30 14:54

Ale moim zdaniem, tego jest za mało. Państwo powinno walczyć koronawirusem aktywniej. Powinno pomagać swoim obywatelom pomagać, a nie tylko mówić, że wszystko jest w porządku.

– A czy można za coś pochwalić białoruski resort zdrowia?

To trudne pytanie. Według oficjalnych danych, system radzi sobie bardzo dobrze.

Ale patrząc na cały pozostały świat i na wykładniczy postęp zachorowań – taki jak przy każdej epidemii – średnio chce mi się wierzyć w białoruskie liczby.

Nie wiemy też, czy wystarczy tych szpitali i sanatoriów, które przeznaczono na miejsca izolacji pacjentów. O to trzeba pytać lekarzy, którzy pracują na Białorusi.

Rozmawiał Denis Dziuba, cez/belsat.eu

Pochodzący z Mińska dr Artur Macutkiewicz jest młodszym asystentem Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Opinie
Łukaszenka traktuje pandemię, tak jak Gorbaczow Czarnobyl
2020.04.01 16:45
Aktualności