Pytanie, dokąd zmierza NATO, pozostało bez odpowiedzi po szczycie Sojuszu w Londynie – można wyczytać w komentarzach.
Kraje NATO określiły zagrożenia dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego i Rosja znalazła się na tej liście. Stało się tak “mimo deklaracji liderów Francji i USA, którzy wzywali do rozpoczęcia dialogu z Moskwą” – podkreśla dziennik Izwiestija.
Jednak powołując się na opinie ekspertów ocenia on zarazem, że “deklarowanie tzw. zagrożenia rosyjskiego odbywa się w dużym stopniu siłą inercji”. Przy czym – jak wskazuje gazeta – między NATO i Rosją istnieją “obiektywne rozbieżności umacniane od 2014 roku przez kryzys ukraiński”. Zdaniem Izwiestii kraje NATO w sposób “całkowicie różny” postrzegają współpracę z Rosją.
– Podczas gdy kraje wschodnioeuropejskie proszą sojuszników o wzmocnienie ich granic (…), to główni uczestnicy Sojuszu zaczęli mówić o dialogu z Moskwą – podkreśla dziennik, wymieniając przywódców Francji i USA, Emmanuela Macrona i Donalda Trumpa.
Gazeta zaznacza, że w oświadczeniu końcowym dotyczącym zagrożeń dla bezpieczeństwa padają słowa o “agresywnych działaniach Rosji” i dopiero potem wymienione jest zagrożenie terrorystyczne.
– Jednakże NATO przejawia już wobec Rosji “pewną inercję” – zastrzegają Izwiestija.
Politolog Iwan Timofiejew z państwowego think tanku Rosyjskiej Rady Spraw Międzynarodowych ocenia, że dla NATO “Moskwa jest przeciwnikiem bardziej zrozumiałym i oczywistym niż abstrakcyjne zagrożenie terrorystyczne”.
– W końcu sojusz był tworzony w celu powstrzymywania Związku Sowieckiego, a nie w celu walki z terrorystami – przypomina ekspert.
W korespondencji z Londynu dziennik Kommiersant relacjonuje zaś, że przywódcy 29 państw NATO na spotkaniu w środę “w ciągu trzech godzin próbowali uregulować nagromadzone rozbieżności”. Deklarowany przez nich wspólny cel Sojuszu “w pewnym stopniu udało im się udowodnić”, ponieważ Turcja zrezygnowała z blokowania planu obrony NATO dla państw bałtyckich i Polski. Niemniej, “pytanie o to, dokąd zmierza NATO pozostało po spotkaniu bez odpowiedzi” – ocenia rosyjski dziennik.
“Kommiersant” zwraca uwagę, że sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg na konferencji prasowej w odniesieniu do Rosji “nie wspomniał ani o konflikcie w Donbasie, ani o Krymie”, a jedynie o konieczności rozmów na temat kwestii związanych z kontrolą zbrojeń.
– Na końcowej konferencji prasowej ani razu nie zabrzmiało słowo “Ukraina” – podkreśla moskiewski dziennik.
Za “bodajże jedyną nowość” wśród rezultatów spotkania przywódców państw Sojuszu Północnoatlantyckiego gazeta uważa uzgodnienie planu obrony dla państw bałtyckich i Polski.
Portal riafan.ru, czyli Federalna Agencja Informacji przekonuje zaś, że „ogólnie, praktycznie wszyscy komentatorzy zgadzają się co do tego, że NATO przeżywa największy kryzys wewnętrzny w całej historii swojego istnienia.
– A na pytanie, dlaczego tak się dzieje, jest jedna odpowiedź. Prawdziwa, chociaż niewygodna dla członków tej struktury. Dlatego, że „zbiorowy Zachód” na czele z USA utracił swoją globalną hegemonię, więcej nie „rządzi światem” i sam rozpada się na poszczególne części – czytamy w komentarzu.
Rządowa Rossijskaja Gazieta już w tytule publikacji donosi, że „szczyt NATO zakończył się skandalem”. Przypomina w ten sposób o spięciu pomiędzy Donaldem Trumpem a Justinem Trudeau, które miało doprowadzić do skrócenia pobytu prezydenta USA w Londynie. Uogólniając, również ten dziennik zwraca uwagę na poważniejsze zdaniem jego autorów konflikty.
– Cokolwiek mówiliby o sile Sojuszu przywódcy pewnych państw, szczyt pokazał i wyraźnie wykazał różnice zdań wewnątrz Paktu – zauważają autorzy publikacji.
Ich zdaniem to przede wszystkim niejednoznaczne stanowisko niektórych krajów w sprawie niedawnych działań zbrojnych Turcji w północnej Syrii i w sprawie określenia poziomy wydatków wojskowych państw członkowskich.
– Oprócz tego niektórzy przywódcy obrazili się na niedawne komentarze Macrona na temat tego, że Sojusz jest „upośledzony umysłowo” – nie omieszkuje podkreślić Rossijskaja Gazieta.
cez/belsat.eu wg PAP, inf. wł