Prezydent Białorusi uczestniczył dziś w Moskwie w przełożonej z 9 maja defiladzie z okazji Dnia Zwycięstwa. Nieoczekiwanie przyznał się, że przyjechał „do stolicy ojczyzny” – podała agencja RIA Nowosti.
Gdy po zakończonej defiladzie Alaksandr Łukaszenka przechodził przed trybunami na Placu Czerwonym, ktoś z tłumu krzyknął do niego: „Dziękujemy, że pan przyjechał”. Po kilku sekundach białoruski przywódca odpowiedział:
– Przyjechaliśmy do stolicy ojczyzny!
Лукашенко после Парада в Москве расчувствовался. И неожиданно признался:
«В столицу Родины приехали! Победим, выстоим, не болейте» pic.twitter.com/Ej6yxHr7wd— Кремлевский пул РИА (@Kremlinpool_RIA) June 24, 2020
Łukaszenka zapewnił też Rosjan, że i w tym roku wygra wybory prezydenckie w swoim kraju. Obecnie na Białorusi trwają brutalne represje wymierzone w opozycyjnych polityków i ich zwolenników. Milicja zatrzymała paręset osób, aresztowano głównych kontrkandydatów.
– Zwyciężymy, wytrwamy. Nie martwcie się! – powiedział prezydent rządzący Białorusią od 26 lat.
Białoruski lider przyjechał do Moskwy wraz z synami. Oprócz nich przeniesioną z 9 maja defiladę z okazji Dnia Zwycięstwa obserwowali dziś na żywo liderzy m.in. Kazachstanu, Mołdawii, Tadżykistanu, Serbii, Osetii Południowej.
Jeszcze przed defiladą z Władimirem Putinem spotkał się też prezydent Kirgistanu Sooronbaj Żeenbekow, w którego delegacji wykryto dwie osoby zakażone koronawirusem. Prezydent nie obserwował samego przemarszu wojsk, bo wrócił do kraju na kwarantannę.
Piotr Jaworski, belsat.eu