Lenin kontra historia. Co może zastąpić pomniki „wodza światowego proletariatu”?


Białoruś jest jedynym z krajów obszaru postsowieckiego, gdzie dotąd nie odbyła się dekomunizacja. Jednak mimo to w ciągu 27 lat niepodległości liczba pomników Lenina zmniejszyła się tu o połowę. W przededniu przypadającej na 7 listopada rocznicy rewolucji październikowej belsat.eu spróbował je odszukać i zaproponować, czym można by je zamienić.

„Kawałek Związku Radzieckiego”, „ZSRR XXI wieku” – tak czasem nazywa się Białoruś na Zachodzie. I nie tylko tam. Trudno powiedzieć, że te słowa brzmią bezzasadnie, ponieważ stosunek władz do spuścizny po ZSRR nie zmienił się faktycznie do dziś.

Na Białorusi niemal idealnie zachował się tzw. „stalinowski empire” – styl widoczny przede wszystkim w architekturze miejskiej. Sierp i młot prawie na każdym budynku, a nawet flaga państwowa bardzo przypomina tę z czasów Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Mimo to Białorusini znają historię i mają własne poglądy na te czasy. I poglądy te różnią się od ideologii władz.

Oblany farbą Lenin w Lidzie. 2016 r.

Czasem pomniki „z epoki” są po prostu oblewane gencjaną lub farbą. Ale np. w Grodnie i w Mińsku ich przeciwnicy protestowali oficjalnie, zbierają podpisy pod petycjami z prośbami o usunięcie pomników Lenina z głównych placów miejskich.

I o ile w centrach wciąż są „ozdobą”, to już aktywnie demontuje się te, które umiejscowiono przy zakładach pracy. Często podczas porządkowania terenów lub restrukturyzacji fabryk i przedsiębiorstw. Tak stało się m.in. w Bobrujsku, Mohylewie i Słonimiu.

Demontaż pomnika Lenina w Bobrujsku.
Zdj. Alaksandr Biernikau.

W społeczeństwie jest zapotrzebowanie społeczne na desowietyzację, co widać na przykładach Ukrainy i państw bałtyckich. Wszystkie pomniki Lenina w krajach bałtyckich zdemontowano na początku lat 90. Pozostały tylko te, które wywieziono do parku sowieckich symboli w Druskiennikach na Litwie oraz kilka na Łotwie, które znajdują się teraz w prywatnych rękach.

A symboliczne obalenie pomnika Lenina 8 grudnia 2013 roku podczas Euromajdanu w Kijowie stało się początkiem masowej likwidacji innych jego monumentów na całej Ukrainie, a zarazem drugiej fali dekomunizacji tego kraju po rozpadzie ZSRR.

Zburzenie pomnika Lenina w Kijowie w 2013 r.

Wydawałoby się więc, że i na Białorusi łatwo zrealizować taki plan i że jutro nie rzucałby się tam wszędzie w oczy charakterystyczny mężczyzna w kaszkiecie. Ale gdyby byłoby to takie proste, to nie czytalibyście dziś tego materiału.

Po pierwsze na Białorusi jest dziewięć pomników Lenina o statusie „nietykalnych”. Są uznane za materialne dobra kultury. To pomnik wodza na placu Niepodległości w Mińsku oraz jego posągi w Pińsku, Brześciu, Homlu, Mohylewie, Soligorsku i Baranowiczach. Ale pozostałe takiej wartości nie mają. Dbają o nie tylko lokalne władze i dyrekcje przedsiębiorstw.

Inna sprawa, że nadal… zjawiają się nowe. Mało, ale są takie przypadki. Dwa lata temu w stolicy uroczyście odsłonięto odnowiony pomnik Lenina przy głównym budynku Mińskiej Fabryki Traktorów, a w ubiegłym roku pod Witebskiem „pomnik wodza światowego proletariatu” z kotem u stóp pojawił się przy drodze na ogródki działkowe. Ten ostatni był jednak inicjatywą prywatną, potraktowaną jako miejscowa atrakcja turystyczna.

Czytajcie więcej:

Najwięcej Leninów na Białorusi zachowało się w Mińsku. Jest ich tam 16. Ale jeszcze na początku lat 90. palmę pierwszeństwa dzierżył znacznie mniejszy Bobrujsk – z 22 pomnikami. Teraz pozostało ich 8.

Czy potrzeba ich nawet tyle? To retoryczne pytanie. Lepiej zacząć się już zastanawiać, czym je zastąpić. Bo w białoruskiej historii jest wiele postaci wartych tego, aby znaleźć się na głównym placu większego lub mniejszego miasta.

W Mińsku np. nie ma pomnika kniazia Gleba Mińskiego – założyciela mińskiej linii książąt połockich. Na początku XII wieku prowadził on politykę jednoczenia wokół Mińska miast podległych Połockowi. Na pomnik na pewno zasłużyła też księżniczka Sofia Mińska, która została królową Danii, matką dwóch królów oraz królowych – Francji i Szwecji.

Rekonstrukcja wyglądu Sofii Mińskiej.
Zdj. Aleh Dziarnowicz.

Nie ma też pomnika Karola Hutten-Czapskiego – prezydenta Mińska od 1890 r. To jemu miasto zawdzięcza m.in. elektryczność, tramwaje i wodociągi. Można byłoby też uczcić pomnikami wielu ludzi kultury i sztuki związanych z Mińskiem i Mińszczyzną.

Czytajcie również:

A bez dwóch zdań w Mińsku (który w herbie ma Matkę Boską z aniołami i cherubinami) powinien zjawić się pomnik św. Felicjana – patrona tego miasta. Kiedyś jego imię nosiła nawet jedna z ulic – obecnie nazwana Komsomolską… I na dobrą sprawę ona też mogłaby zniknąć, razem z ostatnimi Leninami.

Wasil Rusiecki, cez/belsat.eu

Aktualności