Pracujący w Rosji gastarbeiter przemycał zrobiony przez siebie trunek, bo obiecał, że da go spróbować kolegom z pracy.
36-letni obywatel Mołdawii podróżował pociągiem relacji Kiszyniów – Petersburg, który jedzie również przez Ukrainę i Białoruś. Do incydentu doszło właśnie na granicy tych dwóch państw.
Podczas kontroli wyraźnie zaniepokojony pasażer usiłować wręczyć białoruskiemu pogranicznikowi 1 tys. rosyjskich rubli (równowartość 56 zł) łapówki – żeby ten nie sprawdzał zawartości jego bagażu. Funkcjonariusz odrzucił jednak tę propozycję korupcyjną i tym skwapliwiej przystąpił do kontroli.
I rzeczywiście, bez problemów znalazł trefny towar. Było nim domowe wino. Zatrudniony w Rosji Mołdawian zapewniał, że obiecał poczęstować nim kolegów z pracy. A miał go 2,5 razy więcej niż dopuszczają normy, ponieważ jego zdaniem zmieszczenie się w limicie nie pozwoliłoby na przeprowadzenie pełnowartościowej degustacji.
Przepisy stanowią bowiem, że bez cła można wwieźć na Białoruś trzy litry alkoholu na osobę, a ogółem maksymalnie pięć. W tym przypadku jednak za każdy nadliczbowy litr trzeba by zapłacić po 10 euro.
Koleżeński Mołdawianin zapłaci teraz podwójnie za próbę przemytu. Kontrabandę już skonfiskowano, a przemytnikowi dodatkowo postawiono zarzuty karne dotyczące próby skorumpowania funkcjonariusza.
cez/belsat.eu