– Dla mnie to, co zrobiliśmy przed 30 laty, to najważniejsze wydarzenie w moim życiu, największe dokonanie, największa wartość! Jestem wdzięczny losowi i dumny, że mogłem wziąć w nim udział. Nigdy nie miałem wątpliwości w sprawie Aktu Przywrócenia Państwa Litewskiego. Ani wtedy, ani dziś – napisał Okińczyc w komentarzu, opublikowanym w środę przez portal Radia Znad Wilii, zw.lt.
Za Aktem Niepodległości głosowało 124 litewskich deputowanych. Sześciu wstrzymało się od głosu – byli to posłowie z polskiej frakcji.
– Nie możemy oskarżać tych sześciu Polaków, którzy wstrzymali się od głosu – powiedział PAP prezes Polskiego Klubu Dyskusyjnego (PKD), dziennikarz „Kuriera Wileńskiego” Antoni Radczenko.
Wskazał, że „to były trudne czasy i trudne decyzje”.
– Powinniśmy jednak pamiętać i podkreślać, że Polacy byli też wśród tych, którzy zdecydowanie opowiedzieli się za niepodległością kraju, byli w Sajudisie (litewskim ruchu niepodległościowym), 13 stycznia 1991 roku stali pod wieżą telewizyjną, gdy zginęli ludzie – zaznaczył Radczenko.
Od pięciu lat z inicjatywy PKD litewscy Polacy z biało-czerwonymi flagami uczestniczą 11 marca w organizowanym w Wilnie marszu. Co roku jest ich coraz więcej.
– Jest to nasza demonstracja lojalności i szacunku wobec naszej ojczyzny – podkreśla Radczenko. – 11 marca to jest ten dzień, kiedy powinniśmy być ponad podziałami.
Dziennik „Kurier Wileński” zauważa, że „na przełomie lat 80. i 90. XX wieku relacje między polską mniejszością, a litewską większością nie należały do łatwych”. Polscy działacze domagali się praw dla litewskich Polaków. Powstał nawet pomysł utworzenia polskiej autonomii na Litwie.
W 1994 roku został podpisany Traktat między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy.
– Niestety, sporne kwestie, takie jak oryginalna pisownia nazwisk, dwujęzyczne napisy czy oświata mniejszości narodowych, nadal pozostały nierozwiązane – zaznacza dziennik.
Zdaniem litewskiego publicysty Rimvydasa Valatki i dyrektora Instytutu Historii Litwy Alvydasa Nikżentaitisa, których cytuje „Kurier Wileński”, „w tej kwestii państwo litewskie nie do końca zdało egzamin”.
– Być może państwo litewskie nie przyłożyło zbytnio wysiłku do integracji mniejszości narodowych, ale nie mamy konfliktu między większością etniczną a mniejszościami. Trudno powiedzieć, czy to jest zasługa państwa, czy raczej sytuacja geopolityczna tak się ukształtowała. Na pewno jest to jednak coś ważnego – uważa Nikżentaitis.
Zdaniem Valatki, który jest też sygnatariuszem Aktu z 1990 roku, „na rozwiązaniu problemów polskiej mniejszości nikomu nie zależy”.
– Niestety początkowo tych problemów nie chcieli rozwiązać wielcy litewscy politycy. Teraz ten konflikt jest wygodny dla Akcji Wyborczej (Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin), ponieważ dzięki niemu ma zapewnione miejsca w Sejmie i Parlamencie Europejskim – uważa Valatka.
Polski minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz, który w przeddzień obchodów na Litwie uczestniczył w Wilnie w spotkaniu szefów dyplomacji państw Bukareszteńskiej Dziewiątki, w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że „30-lecie niepodległości jest bardzo ważną rocznicą”.
– My pamiętamy ten okres. Kilka miesięcy wcześniej mieliśmy w 1989 roku zwycięstwo Solidarności – zauważył.
Jak ocenił, obecnie stosunki między Polską a Litwą „bardzo dobrze się rozwijają, są bardzo przyjazne”.
– Nasza historia, wspólna, taka bardzo jest ważna i głęboka i myślę, że może ona stanowić dobrą podstawę dla dzisiejszych wzajemnych relacji – powiedział szef MSZ.
Czaputowicz miał w środę podczas wileńskich uroczystości przewodniczyć polskiej delegacji, jednak z powodu zagrożenia koronawirusem oficjalne uroczystości z udziałem zagranicznych delegacji w budynku litewskiego parlamentu zostały odwołane.
pj/belsat.eu wg PAP