Milorad Dodik, prezydent Republiki Serbskiej w Bośni, powiedział w rozmowie z prokremlowską gazetą Izwiestia, że jego celem jest opuszczenie Bośni i Herecegowiny i „zjednoczenie” Serbów.
Dodik podkreślił w wywiadzie udzielonym rosyjskiej gazecie Izwiestia, że „pomimo ostrzeżeń Zachodu władze Republiki Serbskiej nie zrezygnowały z tego celu”.
– Czekamy, aż jakieś wielkie mocarstwa powiedzą, że naród ma prawo do samostanowienia – stwierdził Dodik.
Przekonywał, że Republika Serbska w Bośni będzie starać się „chronić swojego statusu w sposób pokojowy”.
– Jeśli wybory prezydenckie w USA wygra Donald Trump, mogą zaistnieć pewne warunki, aby tak się stało – dodał.
Stwierdził, że „prawem Serbów jest zjednoczenie na wzór Niemiec Wschodnich i Zachodnich”.
Milorad Dodik jest objęty sankcjami USA i Wielkiej Brytanii m.in. ze względu na groźby naruszenia uznanej na arenie międzynarodowej umowy z Dayton określającej państwowość Bośni i Hercegowiny i kończącej krwawą wojnę w tym kraju. Jest ona uznawana także przez Serbię.
Polityk wielokrotnie podważał integralność i sens istnienia kraju, który reprezentuje, sprawując w nim w sposób rotacyjny najważniejsze stanowiska państwowe. Od rosyjskiej inwazji na Ukrainę spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem czterokrotnie, w tym w dniach poprzedzających drugą rocznicę agresji.
W wywiadzie udzielonym kontrolowanej przez Kreml prasie stwierdził, że Rosja ma pełne prawo do Krymu, „który nigdy nie był ukraiński”.
MaH/belsat.eu wg PAP