Podczas prac porządkowych w uroczysku Kuropaty pod Mińskiem pracownicy leśni obalili drzewa na krzyże postawione na zbiorowych grobach ofiar NKWD – twierdzi emigracyjny białoruski działacz Alaksandr Sapieha.
Przedstawiciel białoruskiej diaspory w Szwajcarii Alaksandr Sapieha opublikował wczoraj na swoim Facebooku zdjęcia prac porządkowych, prowadzonych w Kuropatach przez miejscowe leśnictwo. Zarzucił on pilarzom, że obalając suche drzewa zniszczyli stojące między nimi krzyże, a podczas przerwy usiedli na zbiorowym grobie.
Na jednym ze zdjęć widać także wulgarny napisany na krzyżu pomarańczową farbą w sprayu.
Taką samą farbą zostało oznakowane drzewo do wycięcia, które spadło na krzyże. Można po tym wnosić, że sprawcami tego aktu wandalizmu są pracownicy leśnictwa.
Kuropaty to miejsce masowych egzekucji i pochówku osób, które władze ZSRR uznały za “wrogów ludu”. W latach 30. w masowych bezimiennych grobach pogrzebano tam tysiące ludzi, w tym przedstawicieli białoruskiej inteligencji narodowej (zamordowanych podczas tzw. Nocy Rozstrzelanych Poetów) i ofiar “operacji polskiej” NKWD.
Kuropaty zostały odkryte w 1988 roku przez archeologa Zienona Paźniaka, późniejszego lidera opozycji narodowej. Od tego czasu stały się miejscem narodowej pamięci o represjach stalinowskich na Białorusi, nieuznawanym przez reżim Alaksandra Łukaszenki, który wielokrotnie niszczył ustawiane tam krzyże i aresztował osoby dbające o memoriał.
pj/belsat.eu