Reżyser filmu „Biełsat. Misja: Wolność”: Miałem wrażenie, że rozmawiam z ludźmi ze stali


25 marca na antenie Biełsatu odbędzie się premiera filmu dokumentalnego „Biełsat. Misja: Wolność”, nagrodzonego niedawno przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich Nagrodą Wolności Słowa. O tym, jak przebiegała praca nad filmem i jakie miejsce zajmie on w bogatej filmografii autora, rozmawiamy z reżyserem Mariuszem Pilisem.

Reżyser Mariusz Pilis podczas pracy nad filmem „Biełsat. Misja: Wolność”. Zrzut ekranu: Biełsat

Biełsat: – Na początku chciałbym pogratulować nagrody, jako redakcja Biełsatu jesteśmy naprawdę wdzięczni. Jakie znaczenie ma fakt, że to właśnie film o Biełsacie został uhonorowany nagrodą  „Wolność słowa”?

Mariusz Pilis: – Mówiłem już podczas wręczania nagrody, że ten film jest symbolem mojego szacunku dla dziennikarzy i wszystkich osób zaangażowanych w tworzenie Biełsatu. Praca, którą wykonują, jest prestiżowa i, powiedziałbym, elitarna, biorąc pod uwagę ogrom pracy, która już została wykonana i którą jeszcze trzeba wykonać. Dziennikarze wykonując ją ryzykują życie i zdrowie, często muszą wyjeżdżać poza granice ojczyzny, którą bezgranicznie kochają i w której chcieliby pracować.

O tym, niestety, nie mówi się ostatnio zbyt wiele. Wynika to po części z tego, że temat Białorusi i to, co się dzieje w tym kraju, zostało zagłuszone przez wojnę na Ukrainie. Przeszkadza w tym również reżim Alaksandra Łukaszenki. Ale ja, podobnie jak wielu ludzi dobrej woli, jestem przekonany, że trzeba głośno mówić o tej tragedii, o tej prawdziwej wojnie, która została wypowiedziana narodowi białoruskiemu, tak by nigdy o tym nie zapomnieć. Dlatego właśnie powstał ten film. Powstał z potrzeby, by pokazać, że na tle brutalnej i tragicznej wojny na Ukrainie toczy się też inna wojna: po cichu, w cieniu, trwa masakra narodu białoruskiego. A ofiary tej wojny uosabiają dziennikarze Biełsatu, którzy są prześladowani i więzieni na podstawie absurdalnych oskarżeń. O tym wszystkim trzeba pamiętać. Nie możemy zapominać, że naród białoruski walczy o swoją wolność, tak jak dziennikarze Biełsatu walczą o wolność i możliwość swobodnej pracy.

W filmie chciałem pokazać wydarzenia z punktu widzenia ludzi, których bezpośrednio dotknęły represje. Chciałem opowiedzieć, jak niebezpieczną, ale jak bardzo potrzebną pracę wykonywali. Pracę, z której wynika chęć zbudowania przestrzeni wolności, która dziś jest niszczona. Dlatego właśnie powstał ten film.

Wideo: dokument „Biełsat. Misja: Wolność”

Nagroda jest ważna. Mam nadzieję, że ani w Polsce, ani na świecie temat białoruski nie będzie zepchnięty na margines, nie zgaśnie. Myślę, że ta nagroda to dopiero początek „życia” tego filmu i mam nadzieję, że pojawi się on w wielu miejscach na świecie. Film jest skonstruowany tak, aby był przystępny dla osób, które wiedzą już coś na ten temat, ale niewiele. Jako autor chciałbym, aby jak najwięcej widzów mogło poznać bohaterów tamtych tragicznych wydarzeń, spojrzeć w oczy dziennikarzom, którzy codziennie walczą o wolność swojego kraju.

– Gdzie i na jakich festiwalach film będzie pokazywany w najbliższym czasie?

– Film został już wybrany na Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych w Koszycach (Słowacja), a także na Festiwal Filmów Polskich w Los Angeles, co pozwoli na zaprezentowanie go na całym świecie, ponieważ festiwal będzie transmitowany online. Pierwsze kroki zostały zatem poczynione. Ale mamy w planach uczestnictwo w wielu festiwalach, na przykład w Amsterdamie, Sztokholmie, Barcelonie, oczywiście w Berlinie, spróbujemy też w Atenach i we Włoszech. Takie są nasze plany.

Jeśli mowa o dotarciu do jeszcze szerszej publiczności, to film będzie pokazywany na różnych kanałach telewizyjnych. Tutaj liczę na Telewizję Biełsat, bo to ona jest de facto właścicielem tego filmu i ma prawa do dystrybucji telewizyjnej. Ale oczywiście pomożemy ze skontaktowaniem się z dystrybutorami, aby otworzyć drzwi do zachodnich kanałów telewizyjnych, tak by film był dostępny dla widzów w całej Europie. Jeśli chodzi o USA, to tutaj również będziemy starali się zaangażować pewne kanały.

„Biełsatowi pozazdrościłaby każda redakcja na świecie”

– Premiera na antenie Biełsatu odbędzie się 25 marca, w Dzień Wolności – białoruskie święto narodowe. Miałem jednak okazję zobaczyć go wcześniej i jestem pod wrażeniem, ale muszę przyznać, że było to dla mnie bolesne. Czy praca nad nim była dla Pana trudna?

– Jako twórca mam ten zaszczyt i przywilej, że 15 lat temu byłem obecny przy narodzinach Biełsatu, co więcej, uczestniczyłem w nich. Pierwsze trzy minuty nadawania na antenie Biełsatu tak naprawdę wyszły spod mojej ręki i ręki Alesia Karnijenki. To my stworzyliśmy pierwszy „Obiektyw” – pierwszy program informacyjny Biełsatu, bardzo krótki w tamtym momencie. Poznałem wiele osób, które do tej pory pracują w Biełsacie. Wtedy wszystko miało wymiar, powiedziałbym, romantyczny, ale każdy wiedział, czego chce, jak trudno będzie pracować, jak wrogi ludziom jest reżim na Białorusi. Nikt jednak nie przypuszczał, że sprawy pójdą w tak skrajnym kierunku.

Kiedy 15 lat później zacząłem kręcić ten film, przyznaję, że byłem zdumiony poziomem, jaki osiągnął Biełsat. To już jest bardzo profesjonalna, silna, aktywna stacja telewizyjna, w której pracuje mnóstwo osób.

Byłem w redakcji w dniu, w którym Dasza Czulcowa przyjechała do Polski. Mogłem sobie tylko wyobrazić, z jakim bagażem doświadczeń przyjechała i co zostawiła na Białorusi. Pomyślałem wtedy, że to właśnie tego dnia, w tym momencie, powinienem zacząć kręcić film, rozpocząć tę podróż przez historię Białorusi. Nie wiedziałem wtedy, jak głęboko wejdę w ten temat i jak wiele osób ma w sobie osobiste tragedie. Wydaje się, że niemal każdy, z kim się spotkałem, komu patrzyłem w oczy, kogo wysłuchałem, nosi w sobie bardzo podobne historie. Są to ludzie, którzy nie raz byli sądzeni i wtrącani do cel, ludzie, którzy byli bezlitośnie zatrzymywani i musieli uciekać ze swoich domów, zostawiając swoje rodziny i ojczyznę. To są niewiarygodne historie!

Spotkanie z Darią Czulcową w redakcji Biełsatu. 22 września 2022 roku.
Zdj. Biełsat

Im głębiej w to wchodziłem, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że mam do czynienia z ludźmi niezwykłymi, absolutnie bohaterskimi. W tym sensie Biełsatowi mogłaby pozazdrościć każda redakcja na świecie! To są ludzie, którzy własnym życiem udowodnili, że wykonują pracę na rzecz tworzenia niepodległości, demokracji, wolności słowa – wszystkiego, co najważniejsze w życiu człowieka, wszystkiego, co niezbędne, by mógł spokojnie rozwijać się i kreować świat wokół siebie.

Odwiedziłem newsroom Biełsatu z operatorami jakieś 8-10 razy. Za każdym razem, gdy siadaliśmy do wywiadu, czuliśmy się trochę niezręcznie, bo próbowaliśmy wydobyć z człowieka bolesną historię. Tak, to było trudne i trzeba było być wytrwałym. Zrozumiałem, że bez względu na wszystko musimy rozmawiać z ludźmi dalej, aby inni mogli później poznać te historie. By mogli usłyszeć i zrozumieć, z jak niezwykłymi ludźmi rozmawialiśmy podczas tworzenia filmu.

Mam wielką nadzieję, że udało nam się stworzyć ten obraz – obraz ludzi pokrzywdzonych, pobitych, czasem okaleczonych. Z bliznami, które widać na ich twarzach i w ich oczach. Ale jednocześnie ludzi niezłomnych, którzy przeszli przez wszystko. Dobrze, pobito mnie, aresztowano, zmuszono do ucieczki, moich kolegów zamknięto za kratami, to wszystko jest okropne… ale róbmy dalej swoje. To dodawało nam dużo optymizmu. Mam wrażenie, że rozmawialiśmy z ludźmi ze stali.

„Biełsat staje się oknem wolności”

– Eksperci i dziennikarze w filmie różnie formułują misję Biełsatu. Niektórzy mówi o misji tak, jakby chodziło o stworzenie jednego bałtycko-czarnomorskiego narodu, kontrastującego z tzw. „ruskim mirem”. Która wizja jest Panu osobiście bliższa?

– Uważam, że Biełsat idzie w bardzo dobrym kierunku. Szczególnie w obliczu wyzwania, jakim jest informowanie o wojnie na Ukrainie. Biełsat zrobił ogromny krok do przodu. Alaksandr Łukaszenka był pewien, że uda mu się zdusić kanał zatrzymaniami, torturami i zastraszaniem dziennikarzy. Ale gorzko się pomylił. Bo Biełsat idzie do przodu i staje się najważniejszym źródłem informacji w przestrzeni postsowieckiej. Już widać po programach telewizyjnych, że redakcja ma takie ambicje i staje się ważnym graczem medialnym w tej właśnie przestrzeni, a może nawet najważniejszym dziś graczem na świecie, nadającym ze wspomnianego regionu. Obecność Biełsatu to nie tylko Ukraina i Białoruś, ale na przykład Kaukaz i tak dalej.

Biełsat staje się oknem wolności dla ogromnej liczby ludzi różnych narodowości, których los może nie jest tak tragiczny jak Białorusinów, ale którzy również potrzebują takich okien. W dzisiejszych czasach żywe obrazy z ekranów stają się ważniejsze od drukowanych informacji. To sprawia, że rola Biełsatu staje się jeszcze bardziej fundamentalna.

Dlatego trzeba iść do przodu, rozszerzać obszar działania, opowiadać o tym, co dzieje się w przestrzeni postsowieckiej, bo sprawy w tym regionie są bardzo skomplikowane – trzeba o nich mówić i pokazywać je całemu światu.

A przede wszystkim należy pokazywać je tym, którzy mieszkają na terenie państw byłego Związku Radzieckiego, a nawet w Rosji, gdzie nie ma możliwości uzyskania wyczerpujących informacji, które pomogłyby ludziom ujrzeć prawdziwy obraz tego, co się dzieje.

Dyrektor Biełsatu Agnieszka Romaszewska-Guzy podczas pikiety na rzecz uwolnienia dziennikarki TVP Iryny Słaunikawej i dziennikarzy Biełsatu przed siedzibą Komisji Europejskiej. Warszawa, Polska. 2 sierpnia 2022.
Zdj. Uładzimir Jaustafieu / Biełsat

To, co robi białoruska telewizja Biełsat, tworząc kontrnarrację wobec rosyjskich mediów propagandowych, jest nieocenione. To jest absolutnie niewiarygodne. Białorusini mówią rzeczy, których teoretycznie nie powinni mówić. Istnieje tzw. Związek Rosji i Białorusi, istnieje przecież Łukaszenka i nagle okazuje się, że ktoś jest w stanie mówić o rzeczach, które absolutnie nie pasują do obrazu kształtowanego przez propagandę. I tego powinniśmy się trzymać.

Jestem przekonany, że widzowie w całej przestrzeni, którą obejmuje Biełsat, bardzo to doceniają. Jak mówiła dyrektor Biełsatu Agnieszka Romaszewska-Guzy i wicedyrektor Aleksy Dzikawicki, liczba widzów kanału stale rośnie. To pokazuje, że stacja rozwija się w dobrym kierunku, a metody, które stosuje Łukaszenka, nie zatrzymają Biełsatu. Można, tak jak ma to miejsce teraz, sprowadzać osobiste tragedie na ludzi, na jednostki, ale Biełsatu jako instytucji nie da się już powstrzymać. Myślę, że perspektywy kanału są oczywiste – będzie się dalej rozwijał.

„»Biełsat. Misja: Wolność« to jeden z moich najważniejszych filmów”

– Ma pan bogaty dorobek filmowy. Jakie miejsce będzie zajmie w nim film o Biełsacie?

– Emocjonalnie jest to jeden z najważniejszych filmów, jakie zrobiłem. Być może dlatego, że czuję się współodpowiedzialny za to, co Biełsat robi teraz i jaką rolę odgrywa dzisiaj. Jestem bardzo dumny, że poszedł w tym kierunku. Tak więc „Biełsat. Misja: Wolność” jest dla mnie jednym z pięciu najważniejszych moich filmów, a zrobiłem ich ponad 30. To dla mnie bardzo ważny temat, dlatego stawiam go tak wysoko.

– Czy powiedział Pan w filmie wszystko, co chciał Pan powiedzieć? Czy może poza kamerą zostało coś, co można dopowiedzieć teraz?

– Nigdy tego nie robię. Jest taka złota zasada dziennikarstwa – ujawnić tylko 10 procent tego, co się wie. Niech tak będzie. Oczywiście mam wiele takich historii, ale one pozostaną poza kadrem.

– Bardzo dziękuję za ogromny wkład pracy i za rozmowę!

– Ja dziękuję Biełsatowi! Wiele osób jest teraz z nami, naprawdę bardzo wiele osób. Mam wielką nadzieję, że ten film doprowadzi do tego, że będzie ich jeszcze więcej.

Plakat do nowego filmu dokumentalnego „Biełsat. Misja: Wolność”

Mariusz Pilis to polski reżyser, dokumentalista, korespondent wojenny, dziennikarz i producent. Pracował jako korespondent TVP na Ukrainie. Jest założycielem i pierwszym dyrektorem TVP Info. Debiutował w 1995 roku filmem „Allah Akbar znaczy Bóg jest wielki” (1995). Jest autorem takich filmów jak „Gruzja – zabić prezydenta” (2002), „Czeczenia – brudna wojna” (2005), „Wyjść z Afganistanu” (2010), „Bunt stadionów” (2013), „Teraz i w godzinę śmierci” (2017), „Sprawiedliwość” (2020) i innych. Wiele z nich zostało wyróżnionych prestiżowymi nagrodami. Nagroda Wolności Słowa  Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich została mu przyznana za film „Sprawiedliwość” w 2020 roku. W 2023 roku taką samą nagrodę otrzymał jego film „Biełsat. Misja: Wolność”. Pod koniec 2022 roku film został zaprezentowany w Berlinie i Brukseli, a po jego pokazach odbyły się panele dyskusyjne z udziałem europejskich polityków.

Wiadomości
Dokument o Biełsacie nagrodzony przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich
2023.03.15 12:23

Film można obejrzeć na kanale BIEŁSAT DOC w YouTube. Emisja dokumentu na antenie Biełsatu o o godz 13.55 czasu polskiego.

Zmicier Mirasz, ksz/ belsat.eu

Aktualności