Rosjanin podróżuje po Polsce. Widzi biedę, brud i zbyt wielu Ukraińców. Polska w rosyjskiej propagandzie


Korespondent Komsomolskiej Prawdy Witalij Soczkan wybrał się do Polski, by odwiedzić grób dziadka poległego w „Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej”. Jego relacja jest o tyle ciekawa, że w 100 procentach oddaje to, jak Polskę widzą i pokazują rosyjskie propagandowe media: jako kraj rusofobicznych polityków i lubiących Rosjan „zwykłych ludzi”. Kraj zabiedzony z powodu sankcji nałożonych na Rosję, skolonizowany przez Ukraińców. Trudno oczywiście bez dowodów zarzucać Rosjaninowi nadmierną fantazję, ale niektóre z opisanych obrazków i rozmów są tak niedorzeczne, że sprawiają wrażenie jakby powstały w głowie autora.

Witalij Soczkan przejechał wszerz całą Polskę i dostrzegł w niej głównie negatywy.
Zdj. KP.ru

Zdecydowana większość czytelników Komsomolskiej Prawdy (ulubionego tabloidu Władimira Putina) nigdy nie miała szczęścia trafić do Polski czy szerzej Unii Europejskiej. Nie są więc w stanie skonfrontować opisów Witalija Soczkana z rzeczywistością. Rosja jest krajem specyficznym. Jest Moskwa, której centrum swoim bogactwem dorównuje Szwajcarii. Jednak wystarczy przejechać kilka stacji metra na obrzeża i wysiąść w rzeczywistości przypominającej bardziej trzeci świat – o czym w wywiadzie z Biełsatem mówiła znana rosyjska reportażystka Jelena Kostiuczenko.

Wywiad
Jelena Kostiuczenko: Bezkarność Putina to nasza kara za milczenie po Biesłanie
2021.09.19 10:08

Nie ma się czemu dziwić. Rosyjska władza, zajmująca się wdrażaniem planów dominacji nad światem i podbicia sąsiednich państw, nie ma szczególnie ani głowy, ani pieniędzy na naprawianie bytu swoich obywateli. I ma się wrażenie, że rosyjski korespondent „dla pokrzepienia serc” postanowił pokazać im, że w Polsce również żyje się źle. Wyprawa jest też okazją do ukazania rzekomej rusofobii i niewdzięczności polskich polityków.

Brudna, ukraińska Warszawa

O tym, co podróżujący Rosjanin zobaczył w Warszawie, pisaliśmy już tydzień temu. W polskiej stolicy jedynym miejscem, na jakie zwrócił uwagę, był Dworzec Zachodni – „skolonizowany” przez Ukraińców, którzy mają się zachowywać w Polsce wyniośle jak „bojarzy”. Jego zdaniem Warszawa, po przyjeździe przybyszów ze wschodu, stała się miastem „bardzo brudnym”. Wszystko uzupełnia opisem niewdzięczności Polaków wobec ZSRR, który miał odbudować Polskę. A teraz Rosja musi się mierzyć z żądaniami wypłacenia reparacji.

Media
Wojna polsko-ukraińska, otchłań nędzy i brudna Warszawa. Polska w rosyjskiej propagandzie
2023.11.17 14:19

Potem relacjonuje rozmowę „miejscowego lekarza karetki”, który skarżył się na impertynenckie zachowanie jednej z ukraińskich pacjentek. I ten schemat będzie się powtarzać w dalszych relacjach. Jakby autor miał nastawiony radar na całe zło, jakie rzekomo przywieźli przybysze zza wschodniej granicy

„Polacy biedują, jęczą z powodu braku paliwa”

Polską biedę rosyjski korespondent dojrzał również na dworcu w Poznaniu, na którym przesiadał się na pociąg do Wrocławia. Jego zdaniem okazuje się, że zapełnione pociągi to znak biedy Polaków, którzy z oszczędności muszą wybierać kolej. A wszystko z powodu wysokich cen paliw, przez co miały zniknąć połączenia autobusowe.

Według Soczkana wysokie ceny benzyny (faktycznie dwa razy wyższe niż w Rosji, lecz niższe na tle krajów EU) to nie koniec polskich bied. Reporter informuje swoich czytelników, że w momencie jego przyjazdu do Polski „ze wszystkich stacji benzynowych zniknął olej napędowy”:

– A regularnych dostaw w najbliższej przyszłości nie należy się spodziewać: setki ciężarówek stoją w kolejkach pod rafineriami, a kilometry kolejowych składów zamarzają na torach.

Jego zdaniem Polacy tłumaczą ten fakt pragnieniem władz „udowodnienia sztywności swojego antyrosyjskiego kursu i przywództwa w rusofobii w Europie”.

– Oznacza to, że starają się być wzorowymi hejterami Rosji i wzorem do naśladowania dla innych krajów. Ale o własną gospodarkę nie zadbali: początkowo głośno krzyczeli, że odmawiają rosyjskiej ropy, choć nie jest tajemnicą, że po cichu przyjmowali ją ropociągiem Przyjaźń, a gdy wiosną Rosja wstrzymała dostawy, znaleźli się na krawędzi katastrofy – pisze w relacji zatytułowanej „Polacy biedują i jęczą z braku benzyny i oleju napędowego, ale boją się powiedzieć choć słowo w swojej obronie”

W tym odcinku pojawia się także kolejny obrazek „złych Ukraińców”. Rosjanin opisuje grupę ukraińskiej młodzieży, która miała upić się w pociągu i nagabywać innych pasażerów do śpiewania „Szcze nie wmerła Ukraina”.

Na Ukraińców narzeka także poznany w pociągu starszy Białorusin. Twierdzi, że Polacy skarżą się na przywileje Ukraińców, którzy (wbrew rzeczywistości) mają mieć zagwarantowaną bezpłatną opiekę medyczną w odróżnieniu od Polaków.

„Depresyjna Legnica”

– Jest teraz takie modne pojęcie „depresyjne miejsce”. Internet definiuje to jako: „Określone miejsca lub obszary, tchnące negatywnymi emocjami, w których można czuć się przytłoczonym lub zalęknionym”. To samo spotkałem na samym zachodzie Polski – w Legnicy – pisze.

Oczywiście autor przypomina, że nie zawsze tak było. Legnica nazywana niegdyś “małą Moskwą”, według niego, była kwitnącym miejscem, gdy stacjonowała tam sowiecka armia. Takie właśnie kwitnące „bogate dziedzictwo” miało pozostawić po sobie rosyjskie wojsko: koszary, cywilne dzielnice z rozwiniętą infrastrukturą, parki, ścieżki, oświetlenie, domy kultury, sklepy, szkoły. Niestety jego zdaniem wszystko to Polacy zrujnowali i splądrowali, wyrywając ze ścian nawet futryny i przewody elektryczne. Kontrastuje to z relacjami wyjazdu sowieckiej armii z Polski na początku lat 90. XX w., która właśnie postanowiła zabrać ze sobą wszystko, co można było odkręcić lub wyrwać. 

– Niegdyś zamożna i, ośmielę się to powiedzieć, wielka Legnica zamieniła się w przygnębione miasteczko, zapomniane przez Boga i władze, gdzie jedynie starają się załatać dziury, aby nie umarło całkowicie – twierdzi.

Legnickie ulice dla przybysza z Rosji wydały się „nieapetyczne”. Narzeka że miasto jest rozkopane, a miejscowy McDonald’s „zapuszczony”.

Potem zaczyna podawać przykłady polskiej drożyzny na podstawie cen w sklepach i opłat komunalnych. Ceny polskich podstawowych towarów takich jak mięso, chleb, czy mleko podaje w ich najdroższych wariantach (które w porównaniu z rosyjskimi cenami nie są wcale tak drogie). Podkreśla, że sytuacja Polaków jest pożałowania godna, bo płacą ogromne sumy za czynsz i usługi komunalne. Przy czym podaje sumy z kosmosu. Przytacza opłaty swojego znajomego, który ma płacić za czynsz, prąd i gaz łącznie 3 tys. zł miesięcznie. Opowiada mrożącą krew żyłach historię, że Polacy muszą za wszystko płacić, również za posiadanie telewizora – i to 700 zł rocznie (w rzeczywistości abonament RTV w 2024 r. wyniesie nieco ponad 90 zł rocznie).

Media
Autodezinformacja – jak rosyjska propaganda powołuje się na samą siebie. Polska w rosyjskich mediach
2023.08.25 17:57

Wywód jest taki: może i Polacy lepiej zarabiają i nie mają wysokich cen, ale ich pensje zjadają te wydatki, które akurat w Rosji są szczodrze subsydiowane przez władze. Oczywiście łączy ten fakt z nałożeniem sankcji na Rosję po rozpoczęciu „specjalnej operacji wojskowej”, jak się tam nazywa napaść na Ukrainę.

„Powiedz swoim, że zwykli ludzie nie nienawidzą Rosji”

Opis legnickiej biedy jakoś nie przystaje do kolejnej relacji, tym razem z Tomaszowa Bolesławieckiego. Okazuje się bowiem, że w tej wsi „są dobrej jakości domy z zadbanymi podwórkami, każdy z dwoma, trzema samochodami, zamiast płotów są żywopłoty i oświetlone drogi”.

Podróżnik na początku swojej relacji wypomina Polakom, że w 1945 r. dokonali tu czystki etnicznej Niemców. Potem jednak następuje obrazek jak z sowieckich filmów. Reportera zaczepia bowiem polski nastolatek o imieniu Janek. Nazwany, jak chwali się, tak na cześć jednego z bohaterów serialu „Czterej pancerni i pies”. Janek, jak wyjaśnia, syn nauczycielki rosyjskiego zna ten język i postanawia swoim towarzyszom przetłumaczyć rozmowę z niezwykłym gościom.

– Reszta chłopaków podeszła, usiadła wokół mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Janek zadawał mi pytania, uważnie słuchał moich odpowiedzi, a potem wszystko tłumaczył swoim znajomym – opisuje scenę.

Okazuje się, że Janek wraz ze znajomymi śledzi rosyjskie wiadomości w internecie, „choć nie jest to łatwe”:

– Prawie codziennie słyszy się, że powstało jakieś nowe przedsiębiorstwo, czyli sankcje tylko was wzmacniają, stajecie się silniejsi, rozwijając tę czy inną branżę…

Polski rozmówca pracownika KP.ru zdaje się zazdrościć mu życia w Rosji. Ubolewa, że zapowiedzi polskich władz nie dają żadnych rezultatów:

– Nie ma nowych przedsiębiorstw, które wzmocnią naszą gospodarkę, a co za tym idzie, naszą niezależność. Nie ma żadnych zmian. Nasz rząd prosi jedynie o pieniądze z Unii Europejskiej. Ceny rosną, pracy jest mniej. Młodzi ludzie wyjeżdżają. Życie stało się trudniejsze.

Polak miał też przyznać, że po roku wojny na Ukrainie zaczął widzieć Rosję w lepszym świetle. Miał też mówić, że matka dużo mu opowiadała o tym, jak Związek Radziecki pomógł Polsce, budując liczne fabryki:

– Dzięki ZSRR Polska była wielką potęgą, z rozwiniętą gospodarką – podsumował mój rozmówca. – Widzimy, jak zmienił się stosunek naszego państwa do nas, do Polaków, jak wiele preferencji otrzymuje Ukraina. Jest jak uboga krewna: prosi o wszystko i nic jej nie wystarcza – przytacza słowa rozmówcy przybysz z Rosji.

Młody człowiek ubolewa, że upadają przedsiębiorstwa współpracujące z Rosją i Ukrainą, że polscy rolnicy wpadają w biedę: nie mogąc wysyłać swoich towarów do Rosji i z powodu importu z Ukrainy

Przypomina też, że ukraińscy nacjonaliści zamordowali w czasie wojny tysiące Polaków.

– Dlaczego teraz na Ukrainie giną Polacy? Rosjanie nie zrobili i nie robią nic złego dla Polski, a na Ukrainie znów rządzą naziści. Wojna jest zawsze zła i nie doprowadzi do niczego dobrego – cytuje Polaka pracownik rosyjskich mediów.

Na koniec nie obywa się bez rytuału udowadniania, że rusofobiczna w Polsce jest tylko władza, a „zwykli ludzie w naszym kraju nie mają nienawiści do Rosji”

Każdy, kto śledzi rosyjską propagandę o Polsce i Zachodzie bez trudu w słowach „Janka” znajdzie główne motywy, którymi karmi ona swoich obywateli. Wmawia im od miesięcy, że Polacy wpadli w nędzę z powodu nałożonych na Rosję sankcji i nie rozumieją „rusofobicznej” polityki polskich władz. Podobnie jest z rzekomym „nazizmem” ukraińskiej elity oraz przekonaniem, że na Ukrainie walczą tysiące Polaków. Jest dość dziwne, że w małej wsi na zachodzie Polski rosyjski dziennikarz spotkał nastolatka, który słowo w słowo powtarza te treści

„Warszawa nie jest z gumy”

Nasz podróżnik, korzystając z bliskości Niemiec, postanowił wybrać się też do Drezna. W pociągu znowu poznaje młodą Polkę Kasię – również podróżniczkę, która także zaczyna mu narzekać na zbyt wielu Ukraińców, którzy nie chcą uczyć się po polsku.

Dalej Kasia zaczyna narzekać na ceny i przytacza przykłady, że polscy emeryci są zmuszeni do odłączania gazu, bo nie mają za niego jak zapłacić. Na koniec, patrząc na przyjeżdzający skład towarowy, wzdycha z dezaprobatą: „jak długo jeszcze” w takich wagonach wozić się będzie na Ukrainę broń i amunicję.

„Co tam zobaczę? Rozwalony grób zalany farbą?”

Wpis poświęcony celowi podróży – odwiedzinom na cmentarzu wojskowym w Chrzowicach na Opolszczyźnie wydaje się szczególnie lakoniczny. Już na samym początku autor wyraża swój strach przed odwiedzinami grobu dziadka.

– Co tam zobaczę? Rozwalony grób zalany farbą? – zastanawia się.

Tymczasem na miejscu, jak pisze, spotkała go niespodzianka. Wprawdzie jak podkreśla, ze stojącego sowieckiego pomnika zdemontowano (odbito młotem) płaskorzeźby sowieckich żołnierzy, jednak cmentarz jest zadbany, na tablicy pamiątkowej leżą nawet kwiaty i palą się znicze.

Opinie
Wszystkie warstwy rosyjskiej propagandy
2022.08.20 10:52

Ubolewa, że polscy politycy zdecydowali o zdemontowaniu 420 sowieckich pomników, a polskie dzieci w szkole „dziś nawet nie wiedzą, że Armia Czerwona wyzwoliła ich kraj z rąk nazistów”. Jednak jak podkreśla, dobrze, że ci polscy politycy nie są „prostym narodem”.

Nie widać tu nawet śladu zrozumienia faktu, że polskie władze dbają o wszystkie cmentarze wojskowe na terenie Polski, włączając w to te, które pozostawili okupanci i zaborcy. Co więcej, starają się zachować pamięć po każdym pochowanym. Soczkan opisuje, że informacje o swoim przodku zdobył od Polskiego Czerwonego Krzyża. W Rosji, gdzie do dzisiaj po lasach walają się kości „bohaterów wielkiej wojny ojczyźnianej” – ich bohaterstwo nadal jest bezimienne.

Raport
“Jakby nie byli ludźmi”. Rosjanie nie ewakuują ciał żołnierzy oddziałów karnych Sztorm Z
2023.11.23 14:36

„Pustka i całkowite rozczarowanie”

Korespondent Komsomolskiej Prawdy z całej podróży po wschodnim regionie UE głównie nabrał przekonania, że jego mieszkańcy mają dość Ukraińców. Przytacza parę historii, jak to Ukraińcy kogoś oszukali, albo nie okazali wdzięczności. W ogóle jednak nie dostrzega, że napływ ukraińskich uchodźców i emigrantów to bezpośredni wynik rozpoczętej w lutym 2022 roku rosyjskiej napaści na ich kraj.

Pomoc okazywaną ludziom wygnanym przez wojnę kojarzy głownie z rusofobią:

– Patrzę na Europę i mam wrażenie, że ma ona rozdwojenie jaźni: rusofobii jest tu aż nadto, a ludzie są dość lojalni wobec Rosjan i samej Rosji. Niektórzy nawet z nostalgią wspominają życie w ZSRR. W tym czasie Teatr Narodowy wystawia „Braci Karamazow” Dostojewskiego, a w Pradze przy pełnych salach prezentowane są „Wiśniowy sad” i „Rewizor”.

Jego zdaniem wszystko to efekt izolacji polityków od zwykłych ludzi, którzy mają wyjątkowo cierpieć w wyniku tej „rusofobicznej polityki”.

– I wydaje się, że Europa zaczyna się budzić: pokazuje to polityka Węgier i ostatnie wybory na Słowacji. Zdrowy rozsądek powoli zwycięża. To daje mi nadzieję… – konstatuje.

Jakub Biernat/ belsat.eu

Aktualności