Washington Post: Rosjanie zbudowali w Polsce siatkę mającą sabotować dostawy broni na Ukrainę


Polski kontrwywiad rozpracował siatkę amatorów tworzoną przez Rosjan, Białorusinów i prorosyjskich Ukraińców, werbowanych na terytorium Polski przez rosyjski wywiad wojskowy GRU, którzy mieli m.in. sabotować dostawy broni na walczącą z Rosją Ukrainę – informuje dziennik Washington Post, opisując tajne metody działania Rosjan w Polsce.

Jak czytamy, tajemnicze “ogłoszenia o pracę” zaczęły się pojawiać na rosyjskojęzycznych kanałach na Telegramie na początku tego roku. Nie mogąc lub nie chcąc polegać na własnych agentach, Rosja postanowiła zebrać zespół amatorów – przekazali polscy agenci, co potwierdzają ich amerykańscy odpowiednicy.

Początkowo zlecane były niewymagające większych kwalifikacji zadania, takie jak rozpowszechnianie ulotek propagandowych w miejscach publicznych, a zapłata była skromna. W ciągu kolejnych tygodni rekruci otrzymali zadania zwiadu w polskich portach morskich, rozmieszczenia kamer wzdłuż linii kolejowych i ukrywania urządzeń śledzących w ładunkach wojskowych – przekazali polscy śledczy. W marcu nadeszły nowe rozkazy – wykolejenia pociągów przewożących broń na Ukrainę.

Wiadomości
Łukaszenka: możemy użyć broni jądrowej przeciwko Polsce i krajom bałtyckim
2023.08.18 12:34

Polski wywiad uważa, że tajemniczym zleceniodawcą był rosyjski Główny Zarząd Wywiadowczy (GRU), a udaremniona operacja stanowiła najpoważniejsze zagrożenie ze strony Rosji na terytorium kraju należącego do NATO od rozpoczęcia przez Moskwę inwazji w lutym ubiegłego roku.

W udzielonych wywiadach, służby podkreślały, że wydaje się, iż rekrutów bardziej motywowały pieniądze niż ideologia. Od czasu rozpracowania siatki, agenci zebrali dowody na to, że Rosja planowała inne operacje w Polsce. Współpracownicy GRU otrzymali zadanie podpalenia oraz zamachu – konkretne cele nie zostały podane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW).

– To zagrożenie zostało wyeliminowane, ale szersze zagrożenie pozostaje – przekazał pragnący zachować anonimowość przedstawiciel ABW.

Ostrzegł, że rosyjskie służby pozostają aktywne w Polsce.

Spisek w Polsce “odzwierciedla model zlecania na zasadzie outsourcingu od dawna stosowany przez grupy terrorystyczne, w tym Państwo Islamskie, wykorzystujący metody online do rekrutacji agentów i zdalnego kierowania atakami mającymi na celu sianie paniki” – uważa Washington Post.

Przez Polskę kierowane jest ponad 80 proc. sprzętu wojskowego dostarczanego na Ukrainę, jest to masowy przepływ, który zmienił przebieg wojny, i wobec którego Rosja wydawała się być bezradna – twierdzą polscy i zachodni przedstawiciele wywiadu.

Kamery w topolach

Stąd dużym zainteresowaniem Rosjan cieszy się Rzeszów, gdzie docierają zachodnie transporty z bronią. Z lotniska w tym mieście korzysta prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, gdy musi wyjechać za granicę, przyleciał tu także amerykański szef państwa Joe Biden.

Działania rosyjskich dywersantów zostały jednak odkryte przez przypadek. Zwykły przechodzień zauważył migającą kamerę wideo w krzakach w pobliżu linii kolejowej i zgłosił to władzom. Policja odkryła, że zasilana energią słoneczną kamera przesyłała obrazy za pomocą internetu.

Podczas inspekcji innych odcinków torów znaleziono więcej kamer: jedną na pniu topoli w pobliżu mostu, gdzie pociągi muszą zwolnić, a drugą na gałęziach drzew w pobliżu miejsca, w którym manewrują wagony towarowe.

To właśnie tutaj Rosjanie popełnili błąd, zauważa WP. Korzystając z nagrań z kamer wideo i danych z połączeń telefonii komórkowej, w tym z sąsiednich wież telefonii komórkowej, śledczy byli w stanie określić nie tylko czas instalacji urządzenia, ale także osoby, które w tym czasie znajdowały się w pobliżu. W ten sposób zidentyfikowano pierwszych zatrzymanych.

 

Wiadomości
Reżim Putina skonsolidowany – nie należy spodziewać się protestów
2023.08.18 16:52

Artykuł powstał na podstawie wywiadów z kilkunastoma funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa w Polsce, na Ukrainie i w Stanach Zjednoczonych, a także informacji z dokumentów, relacji podejrzanych w mediach społecznościowych oraz wywiadów z krewnymi i współpracownikami aresztowanych rekrutów. Moskwa nadal werbuje amatorów, a śledztwo w sprawie siatki sabotażowej doprowadziło ABW do innych podejrzanych. Wśród nich jest 20-letni rosyjski hokeista grający dla Zagłębia-Sosnowiec Maksim S., który został zatrzymany w czerwcu po tym, jak został przyłapany na obserwowaniu przejść granicznych z Ukrainą.

Polskie służby potwierdzają

Publikację tę skomentował zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

– Sprawa opisana w “Washington Post” dotyczy dużego, wielowątkowego śledztwa, o którym po raz pierwszy mówiliśmy na początku marca. To wtedy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaczęła serię zatrzymań osób podejrzanych o szpiegowanie na rzecz rosyjskiego wywiadu. Ta sprawa jest przez ABW kontynuowana – podkreślił.

Przypomniał, że w sprawie jest kilkunastu podejrzanych, którzy zgodnie z decyzją sądów, trafili do tymczasowego aresztu.

– Ta sprawa pokazuje, że Rosjanie próbowali założyć i wykorzystywać siatkę szpiegowską przeciwko Polsce. Chcieli za jej pośrednictwem nie tylko zbierać materiały i informacje o tym, jakie działania prowadzi Polska, jakimi dokładnie trasami prowadzi działania na rzecz zaopatrzenia Ukrainy, ale również była to siatka szpiegowska wykorzystywana do działań propagandowych, a także przygotowywała się do aktów dywersji, które miały już fizycznie destabilizować trasy kolejowe – ocenił Stanisław Żaryn.

Jak podkreślił, jest to jednoznaczny sygnał, że rosyjski wywiad szuka możliwości działań asymetrycznych przeciwko Polsce i destabilizowania polskiego państwa – tym razem przy pomocy działań fizycznych, związanych chociażby z trasami kolejowymi.

pp/belsat.eu wg PAP, NV

 

Aktualności