Rubel wart centa


Psychologiczna bariera 100 rubli za dolara przekroczona kilka dni temu to nic przy prawdziwych problemach rosyjskiej gospodarki i finansów państwa. Z powodu wojny Rosja balansuje na krawędzi krachu, a Rosjanom przypomina się czarny sierpień sprzed ćwierć wieku.

W Uljanowsku zardzewiał pomnik nierdzewnego rubla.
Zdj. 73online.ru

Dla Rosjan sierpień jest zwykle miesiącem stresu. Historycznie w sierpniu działy się złe rzeczy: pucz sierpniowy (Janajewa), zatonięcie Kurska, zamachy terrorystyczne. Najgorszy był sierpień 1998 roku, kiedy z hukiem zawaliły się rosyjskie finanse. Dwadzieścia pięć lat temu, 17 sierpnia, Rosja przeżyła pierwsze poważne załamanie finansowe w czasach gospodarki rynkowej.

Kryzys dziewięćdziesiątego ósmego do dziś jest koszmarnym wspomnieniem dla pamiętających go Rosjan urodzonych w latach 80. i wcześniej. Był pierwszym brutalnym lądowaniem rosyjskiej gospodarki dopiero co wchodzącej w realia rynkowe. W sierpniu 1998 roku ludzie z dnia na dzień tracili oszczędności, bank centralny zamrażał depozyty i sprzedaż waluty, w kantorach brakowało dolarów, a kurs rubla leciał na łeb na szyję, windując ceny w sklepach. Nic dziwnego, że kiedy w ostatnich dniach z rublem znowu zaczęło dziać się coś niepokojącego, Rosjanie przypomnieli sobie tamten sierpień sprzed ćwierć wieku.

Cztery dni temu kurs dolara w Rosji przekroczył 100 rubli. Czyli rubel był wart dokładnie 1 centa. Dziś nieco odrobił straty i za dolara trzeba zapłacić 93,3 rubla, ale kurs ciągle się chwieje i ma tendencje spadkowe. Podobnego szoku w kantorach Rosjanie doświadczyli zaraz po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę – w lutym i marcu 2022 roku (dolar osiągnął przez chwilę kurs 136 rubli). Potem jednak Bank Centralny stopniowo stabilizował walutę. Oficjalne dane finansowe po pierwszym szoku wywołanym wojną były nie najgorsze. Pod koniec ubiegłego roku były nawet dość optymistyczne. Mimo sankcji, utraty rynków i wprowadzenia elementów „gospodarki wojennej”. A jednak ostatni spadek rubla, wraz z innymi kiepskimi wskaźnikami, wyraźnie pokazuje, że problemy rosyjskiej gospodarki są głębokie, strukturalne, a wojna tylko przyspiesza procesy kryzysowe.

Aktualizacja
Rosja: załamanie kursu rubla i rynku akcji. Bank Centralny zapowiada interwencję
2022.02.24 11:03

Kryzys u progu

W odróżnieniu od tąpnięcia z marca ubiegłego roku, tym razem rosyjska waluta słabnie stopniowo, ale regularnie. Jeszcze na początku tego roku za dolara płacono 74 ruble. W ciągu ośmiu miesięcy rubel spadł o 23-25 proc. Ostatnie tąpnięcie jest skutkiem ucieczki inwestorów od rosyjskiej waluty i z Rosji w ogóle. Od początku wojny z Rosji uciekło ponad 250 mld dolarów kapitału. Spadek kursu rubla przyspieszyła masowa panika, jaką wywołał tzw. bunt Jewgienija Prigożyna. Rosjanie w czerwcu rzucili się do banków i wypłacali ruble ze swoich kont i kupowali walutę. Tak oto polityka i wojenne intrygi wpływają na gospodarkę, a ta jest coraz mniej odporna na tego typu zjawiska.

– Mam pytanie do deputowanych Dumy Państwowej. Powiedzcie mi, czy nie zauważacie, jaki jest aktualny kurs walut w kraju? Powiedzcie, czy złożyliście przynajmniej jeden wniosek do Banku Centralnego, by ci ludzie publicznie wyjaśnili, co się dzieje? – grzmiał w swoim programie czołowy kremlowski propagandysta Władimir Sołowjow i oceniał: „Cały świat się z nas teraz śmieje, ze rubel jest najsłabszą walutą!”.

Może nie jest najsłabszą, ale spośród krajów o podobnej wielkości gospodarek, rzeczywiście konkuruje z turecką lirą i argentyńskim o miano jednej z bardziej „chorych” walut. Paradoksalnie dla zwykłych Rosjan skutki spadku rubla nie są dziś tak mocno odczuwalne, jak w kryzysie sprzed ćwierć wieku. Wiele towarów z tzw. podstawowego koszyka konsumpcyjnego, którym jest najbardziej zainteresowana większość Rosjan, to rodzime produkty, których nie trzeba importować za twarde waluty. Chodzi o żywność, benzynę czy energię. Rosja sama jest ich dużym producentem. Choć spadek rubla będzie miał wpływ również na te produkty, to państwo ma możliwości chłodzenia wzrostu ich cen.

Analiza
Słabnięcie rosyjskiej waluty. Dolar już po 101 rubli
2023.08.14 12:58

Pokazują to choćby dane inflacyjne. W lipcu inflacja wynosiła 0,63 proc., a od początku roku 3,41 proc. Roczna inflacja według Rosstatu (rosyjski odpowiednik GUS) przekracza 4 proc. Dla porównania, w Polsce w lipcu rok do roku wynosiła 10,8 proc., a średnia w strefie euro 5,3 proc. Tyle że oficjalne rosyjskie dane mogą być kompletnie niewiarygodne.

Steve Hanke, ekonomista z Uniwersytetu Johna Hopkinsa ocenia, że realna inflacja może przekraczać 65 proc. i stawia rosyjską gospodarkę w strefie zagrożenia załamaniem. Wpływ na rzeczywisty wzrost cen i możliwe załamanie finansów ma właśnie spadek wartości rubla. Rosyjski budżet jest bowiem atakowany z kilku stron. Po pierwsze – musi kupować za granicą, za waluty. Zamrożenie ponad 300 mld dolarów rezerw walutowych na Zachodzie po rozpoczęciu ataku na Ukrainę poważnie uszczupliło zasoby w dyspozycji Moskwy. Na koniec lipca rezerwy walutowe (łącznie z zamrożonymi) wynosiły 594 mld dolarów, a więc o 50 mld mniej niż przed początkiem wojny. Bank Centralny ma coraz mniejsze zasoby, by obsługiwać import i ratować rubla.

Wiadomości
Rosyjski rubel znalazł się w pierwszej trójce najbardziej tracących na wartości walut świata
2023.08.09 18:09

Rdzewiejący rubel

Międzynarodowe sankcje powodują, że wiele produktów – np. podzespołów ważnych dla przemysłu obronnego, trzeba kupować nieoficjalnymi kanałami, albo przez pośredników, co znacznie podnosi ich ceny. Rosja jest samowystarczalna, jeśli chodzi o żywność, ropę, gaz czy energię elektryczną, ale nie potrafi tych zasobów wydobywać i przetwarzać bez zagranicznych technologii, półproduktów czy serwisu maszyn.

Poważnym ciosem w finanse okazały się sankcje dotyczące eksportu ropy. Wraz ze spadkami cen tego surowca uderzyły w dochodową stronę eksportu. Według danych z wiosny Rosja sprzedała rekordowe ilości ropy, największe od dwóch lat, ale zarobiła 43 proc. mniej niż rok wcześniej. Opornie idą też próby przymuszenia Indii, największego dziś importera rosyjskiej ropy w Azji, do przejścia na rozliczenia w walucie lub rublach. Indie wolą płacić swoimi rupiami, co dla Rosjan jest dużym problemem.

Matką wszystkich problemów rosyjskiej gospodarki jest jednak wojna. Pomijając koszty dla rosyjskiego handlu zagranicznego, wojna ogranicza podaż wewnętrzną. Powoduje, że na rynku brakuje rąk do pracy. Rodzima produkcja nie jest w stanie zaspokoić potrzeb rynku, a import jest coraz droższy, a w wielu wypadkach wręcz niemożliwy.

Doskonale pokazuje to historia krachu na rynku motoryzacyjnym. Przed wojną, a zwłaszcza w sutych latach, jednego z najbardziej chłonnych rynków samochodowych (w krajach podobnej wielkości) na świecie. Na początku tego roku sprzedaż nowych samochodów spadła o 63 proc. Z rosyjskiego rynku zniknęła większość znanych marek, a jeśli są dostępne to poprzez pośredników np. z Kazachstanu czy Armenii. Ostatnio z Rosji wycofała się jedna z ostatnich, dużych firm – koreańska KIA przeniosła swoją rosyjską spółkę do Kazachstanu.

Chińscy producenci na razie nie zastąpili w całości tych, którzy uciekli z Rosji, a do tego Rosjanie zwyczajnie zaczęli zaciskać pasa. Jeśli mają jakieś zasoby finansowe, to coraz chętniej wolą je lokować w dolary i euro, a nie samochody, czy nawet mieszkania i zaciągane kredyty. Zwłaszcza że bank centralny ratując rubla, znowu podnosi stopy procentowe.

Wiadomości
Rosja. Budżet na krawędzi załamania
2022.08.11 15:38

Kreml i jego instytucje finansowe mają coraz słabsze instrumenty, by ratować rubla, a jednocześnie utrzymywać z nosem na powierzchni „wojenną” gospodarkę kraju. W 2016 roku, a więc w stosunkowo niezłych jeszcze dla rosyjskiej gospodarki czasach, w Uljanowsku ktoś wpadł na pomysł, by postawić pomnik siły i stabilności rubla. W lokalnym muzeum im. Einsteina przy ulicy Lenina stanął pomnik przedstawiający rublową monetę z napisem: „nasz rubel nie zardzewieje”. Niecałe cztery lata później rubel-pomnik jednak pokrył się rdzą. Dziś prawdziwy rubel nie tyle rdzewieje, ile topnieje w oczach.

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Aktualności