Szef komisji spraw zagranicznych estońskiego parlamentu, członek rządzącej Partii Reform Marko Mihkelson, powiedział, że handel w kierunku wschodnim nie zostanie zatrzymany, dopóki kraje zachodnie nie zgodzą się na sankcje i nie wprowadzą pełnego embarga handlowego wobec Federacji Rosyjskiej. Mihkelson powiedział o tym estońskiemu nadawcy ERR.
Powodem rozmowy był cykl artykułów w Eesti Ekspress na temat wzrostu aktywności gospodarczej w Estonii w wielu sektorach w czasie wojny Rosji z Ukrainą. Gwałtownie wzrósł na przykład eksport leków i sprzętu medycznego z Estonii do Federacji Rosyjskiej.
– Myślę, że ten problem jest szerszy, dotyczy nie tylko Estonii… W wielu krajach Unii Europejskiej liczby te (współpracy z Federacją Rosyjską – red.) są albo stabilne, albo nawet wzrosły – stwierdził MarkoMihkelson.
Według niego największy problem dotyczy branży wysokich technologii wykorzystywanych w przemyśle zbrojeniowym, czyli tam, gdzie powinny obowiązywać sankcje. Potwierdzają to mikrochipy i technologia zachodnich firm znalezione w rosyjskich rakietach wyprodukowanych w ubiegłym roku. Mihkelson uważa, że konieczne jest sformułowanie jasnej oceny moralnej wobec przedsiębiorstw, które w dalszym ciągu handlują produktami objętymi bezpośrednio lub pośrednio sankcjami antyrosyjskimi.
– Dzisiejszy świat znajduje się pod wpływem nie tylko woli Zachodu. Handel między Chinami a Rosją, przez Turcję czy przez Azję Centralną, znacząco wzrósł. Sankcje są omijane, są sposoby na kontynuowanie handlu. Trudno nawet dojść do porozumienia w sprawie nowych sankcji na poziomie Unii Europejskiej, bo niektóre kraje, np. Węgry, nie zgadzają się na zaostrzenie sankcji – powiedział estoński polityk.
Według niego zadaniem Estonii jest dopilnowanie, aby na poziomie UE, we współpracy z USA, możliwe było ustanowienie sankcji, które przyniosłyby realny skutek. Na poziomie międzynarodowym należy także zwrócić uwagę na przekazanie zamrożonych aktywów związanych z Rosją Ukrainie.
– Tu na pewno widać postęp. Toczą się już rozmowy o wysyłaniu dochodów odsetkowych na Ukrainę – dodał Mihkelson.
Zauważył, że wszystkie te mechanizmy będą działać skuteczniej i będą miały silniejszy wpływ na Rosję, jeśli możliwe będzie wspólne działanie z USA na poziomie Unii Europejskiej.
– Rosja oczywiście umiejętnie stara się wpływać na kraje zachodnie poprzez takie państwa jak na przykład Węgry. Ponieważ nakładanie sankcji opiera się na konsensusie, jasne jest, że nie możemy być bardziej rygorystyczni, ponieważ Węgry się temu sprzeciwiają – stwierdził polityk.
Podobne tezy formułował szef opozycyjnej partii Isamaa Urmas Reinsalu.
– Uważam, że kraje zachodnie powinny nałożyć embargo na Rosję. Myślę, że Isamaa zaproponuje parlamentowi utworzenie komisji, która zbadałaby ten [związany z Rosją] tranzyt i biznes – powiedział Reinsalu.
Według niego niedopuszczalne jest wspieranie przez państwo estońskie firm, które kontynuują współpracę z Rosją kosztem państwa lub Unii Europejskiej. Jest to „podstawowa kwestia wartości”, w której „państwo może ustalić dodatkowe zasady”.
Reinsalu uważa także, że celowe byłoby, gdyby Estonia podjęła próbę porozumienia z państwami graniczącymi z Federacją Rosyjską, Finlandią, Polską, Łotwą i Litwą od wschodu, w sprawie ograniczenia handlu z Rosją i wprowadzenia sankcji narodowych.
Premier Estonii Kaya Kallas stwierdziła w tym tygodniu, że konieczne jest wykorzystanie zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz Ukrainy, w szczególności na odbudowę infrastruktury uszkodzonej i zniszczonej w wyniku rosyjskiej agresji militarnej.
pj/belsat.eu
