Łukaszenka wraca z Moskwy na tarczy: nie dostał pieniędzy i musi pogodzić się z integracją Białorusi z Rosją


To był grudniowy dramat w trzech aktach, bo trzy razy próbował białoruski prezydent zdobyć rosyjskie dotacje. Ostatecznie ma pewność, że Rosja nie odpuści integracji z Białorusią na swoich warunkach.

Dziś Alaksandr Łukaszenka poleciał do Moskwy na kolejną rundę pojedynku z Władimirem Putinem. Przez trzy godziny rozmów za zamkniętymi drzwiami desperacko walczył o swoją przyszłość i przetrwanie. Rosyjska dyplomacja i media zbudowały wokół tego spotkania aurę przełomu i kwestii życia i śmierci dla Łukaszenki. Tuż przed spotkaniem rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapewniał solennie, że Rosja nie chce połknąć Białorusi. Zapewnienia rzecznika dodatkowo budowały klimat przełomu. Zaszachował Łukaszenkę również premier Dmitrij Miedwiediew podpisując rozporządzenie mówiące, że białorusko-rosyjska grupa robocza ds. negocjowania kwestii handlu surowcami energetycznymi ma się zajmować również sprawą integracji Związku Białorusi i Rosji. Między ostatnim spotkaniem liderów obu państw 25 grudnia, a tym dzisiejszym, Moskwa wywarła więc na Mińsk dodatkową presję. I wiele wskazuje na to, że białoruski prezydent tym razem ugiął się. A nie dostał wcale tego, po co przyjechał.

Wiadomości
Kommiersant: Kreml do Łukaszenki – tanie surowce energetyczne za utratę suwerenności Białorusi
2018.12.25 11:18

Moskiewski manewr

Białoruska władza i jej aparat propagandowy przeciwnie, zapewniały, że będzie panowała dobra, noworoczna atmosfera i konstruktywny dialog o konkretnych sprawach handlu surowcami energetycznymi. Nie było ani tak, jak to pokazywała rosyjska telewizja, ani tym bardziej tak, jak komentowały białoruskie media rządowe. Łukaszenka rzeczywiście zaciekle walczył o ceny surowców i o powstrzymanie procesu integracyjnego z Rosją na warunkach Putina. Czyli na warunkach pełnej kapitulacji i wasalizacji Białorusi. Ale to, że dziś skapitulował i obiecał Putinowi wszystko czego Kreml się domaga, nie znaczy, że obietnice spełni. Znowu udało mu się kupić trochę czasu.

– Polityka Łukaszenki jest krótkowzroczna: obejmuje najbliższy kwartał, miesiące, może rok, a strategią jest po prostu przetrwanie – tłumaczy Aleksander Baunow z moskiewskiego centrum Carnegie.

Jak twierdzą rosyjskie media, Alaksandr Łukaszenka chciał wynegocjować od Rosji 300 mln. dolarów rekompensaty. Za straty, jakie poniesie Białoruś w wyniku rosyjskiego, tzw. manewru podatkowego. Moskwa podnosi podatek dla przedsiębiorstw eksportujących ropę naftową. Dla białoruskiego budżetu to kwestia przetrwania, gdyż zarabia on głównie na reeksporcie przetworzonej w białoruskich rafineriach ropy i jej produktów pochodnych. Drogi surowiec bazowy znacznie obniża dochody. Mińsk uważa, że tylko w nadchodzącym roku straci na „manewrze” 383 mln. USD.

Między Alaksandrem Łukaszenką i Władimirem Putinem nie ma szorstkiej przyjaźni, tylko przyjaźń za pieniądze. Źródło; capital.ua

Uzyskanie rekompensaty oraz gwarancji niższych cen gazu jest dla Łukaszenki kwestią przetrwania zimy i ważnego, przedwyborczego roku 2019. Inaczej przed swoimi szóstymi wyborami będzie musiał zmierzyć się z ostrym kryzysem gospodarczym i nie będzie miał środków na socjalne, przedwyborcze prezenty.

– Łukaszenka myślał, że rozegra to w ten sposób, że naobiecuje Putinowi wiele w sprawie integracji i dostanie swoje pieniądze za ropę, ale tym razem chyba się zawiódł, bo Kreml jest bardzo zdeterminowany, by skończyć z targowaniem się i dotowaniem Białorusi– mówi Baunow.

Z pierwszych przecieków z Kremla wynika, że to Putin wynosi większy, noworoczny prezent. Pochwali się Rosjanom, że zbuduje mini-ZSRS. Gazeta Moskiewski Komsomolec wybija np., że nowe państwo związkowe będzie miało swój hymn i symbolikę, oraz walutę. Czyli jak w ZSRS. I o to właśnie chodziło Putinowi. Po roku niepowodzeń, czyli braku przełomu w wychodzeniu z sankcji, rewolucji w Armenii i braku sukcesów na Ukrainie i uniezależnieniu się ukraińskiej cerkwi, dla Putina taki sukces jest szczególnie ważny.

Muzyka
Związek Rosji i Białorusi ma nowy hymn o „Sojuzie na wieki” WIDEO
2018.12.27 13:50

Jak przełknąć Łukaszenkę?

Znacznie gorzej z białoruskim „baćką”. Po spotkaniu na Kremlu nie było konferencji prasowej obu prezydentów, co można wytłumaczyć jedynie klęską oczekiwań Łukaszenki. Przywiezie z Moskwy zaledwie mgliste obietnice rekompensaty za straty na „manewrze podatkowym” Rosji. Mgliste, bo obwarowane warunkowo tym, co teraz wypracuje białorusko-rosyjska komisja. Ta sama komisja zajmować się będzie pogłębianiem integracji obu państw.

– Tym razem to Putin ograł Łukaszenkę i zagrał na czas w kwestii, która dla niego jest paląco ważna – mówi Baunow i dodaje – Zazwyczaj to białoruski prezydent przeciągał negocjacje w nieskończoność.

Ale teraz zrobią to Rosjanie. Spowodują, że Łukaszenka będzie pod ścianą. I to w kluczowym dla niego, przedwyborczym roku, kiedy potrzebne mu będą pieniądze na socjalne prezenty dla Białorusinów. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapewnia, że kwestie integracji nie są powiązane z rekompensatami. W rzeczywistości już sam fakt, że o obu sprawach Putin i Łukaszenka rozmawiają właśnie teraz, świadczy, że jest odwrotnie. I Moskwa na stałe powiązała obie sprawy. Przez cały nadchodzący rok będzie mocno naciskać na efekty integracji Państwa Związkowego, wynikające z umowy z 1999 r. Oznacza to wypracowanie wspólnej symboliki, konstytucji, instytucji władzy i waluty. W praktyce oznacza to koniec władzy Łukaszenki. Dlatego będzie się bronił i spowalniał, a nawet sabotował proces. No chyba, że rola namiestnika w zwasalizowanej, rosyjskiej prowincji mu odpowiada. W takim przypadku powinien pamiętać, że wszędzie, gdzie Rosja zdobyła kontrolą nad państwami, bądź regionami państw, prędzej czy później wymieniała stare elity na nowe, bardziej lojalne i pewne.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności