W poniedziałek władze Kazachstanu obchodzą Dzień Niepodległości. Równolegle w największych miastach odbyły się marsze pamięci ofiar pacyfikacji demonstracji w 1986 i 2011 roku. W stołecznym Nur-Sułtanie służby zatrzymały wczoraj ok. 60 demonstrantów, w Ałma-Acie – ponad 40 osób, podał rządowy portal.
Społeczeństwo obywatelskie Kazachstanu wspominało wczoraj 280 studentów, zabitych podczas protestów młodzieży w Ałma-Acie, nazywanych Żełtoksan (powstanie grudniowe przyp. red.). 16 grudnia 1986 rok od 11 do 40 tysięcy Kazachów wystąpiło przeciwko mianowaniu Rosjanina Gienadija Kołbina przywódcą Komunistycznej Partii Kazachstanu.
Również 16 grudnia, ale w 2011 roku, już za rządów Nursułtana Nazarbajewa policja otworzyła ogień do robotników protestujących w Żangaözen. Oficjalnie zginęło 14 osób, a 64 zostały ranne. Nieoficjalne straty mogą być wyższe. W ten sposób władze zakończyły wielomiesięczny strajk robotników rafinerii, w którym wzięło udział 15 tysięcy osób.
Oba wydarzenia upamiętniono wczoraj w byłej stolicy Ałma-Acie i obecnie stołecznym Nur-Sułtanie (dawniej Astana) niezalegalizowanymi marszami. Demonstranci domagali się odsunięcia od władzy byłego prezydenta Nazarbajewa, który wciąż jest najważniejszą osobą w państwie.
W obu przypadkach policja nie interweniowała do czasu pojawienia się antyrządowych haseł. Zatrzymano łącznie ponad sto osób.
sk,pj/belsat.eu