Brześć: milicja nie blokowała marszu przeciwko chińskiej fabryce


Mieszkańcy miasta nad Bugiem po raz kolejny protestowali w niedzielę przeciwko uruchomieniu fabryki akumulatorów ołowiowych. Uważają, że zakład stanowi zagrożenie dla regionu. Tym razem demonstracje odbyły się bez przeszkód.

Protesty odbywają się regularnie od 25 lutego 2018 roku. Władze Brześcia nie wyrażają na nie zgody, więc demonstranci obchodzą przepisy. W niedzielę na w centrum miasta zebrało się około 100 osób, które najpierw grupowo karmiły gołębie, a potem ruszyły na wspólny spacer pod kino Białoruś.

Po wykryciu w fabryce iPower licznych nieprawidłowości, władze miasta zaczęły przychylniej patrzeć na przeciwników inwestycji. Tym razem obyło się bez zatrzymań i prewencyjnych aresztowań organizatorów zdarzających się w 2018 i 2019 roku.

– Milicjantów jest mniej, a ci obecni są mniej agresywni. To napawa optymizmem. Co więcej, pod naciskiem społeczeństwa władze muszą reagować na to, co dzieje się. Ujawniane są nowe fakty naruszenia prawa i praw obywateli. Władze publicznie potępiły winnych – powiedział Biełsatowi obecny na demonstracji obrońca praw człowieka Uładzimir Wialiczkin.

Co prawda milicjanci ogłosili przez megafon, że “karmienie gołębi” jest nielegalnym zgromadzeniem. Jednak do zatrzymań nie doszło.

Uczestnicy akcji powiedzieli Biełsatowi, że wstrzymanie uruchomienia fabryki udało się jedynie dzięki solidarności obywateli. Stwierdzali przy tym, że krąg osób odpowiedzialnych za budowę niebezpiecznych zakładów jest szerszy, niż grupa oskarżonych przez prokuraturę. Demonstranci przekonywali, że władze wszczęły sprawę o korupcję i nadużycia przy budowie fabryki iPower tylko po to, by zapobiec masowym protestom.

Budowa fabryki akumulatorów w wolnej strefie ekonomicznej Brześć ruszyła pod koniec 2017 roku. Od 25 lutego 2018 protestują przeciw niej mieszkańcy okolicy. Po tym, jak władze zignorowały ich petycje, a organizatorzy jawnych protestów zostali zatrzymani i skazani, mieszkańcy zaczęli co niedzielę “karmić gołębie” w centrum miasta.

W końcu w czerwcu 2019 roku po stronie protestujących opowiedział się prezydent Alaksadr Łukaszenka.

– Oczywiście, że jestem po stronie ludzi. Są tu już aresztowani, zatrzymani, sprawy karne itd. Niestety stało się to dopiero wtedy, kiedy wszystkie informacje dotarły do prezydenta – mówił prezydent podczas obchodów 1000-lecia Brześcia

Po tej wypowiedzi, po półtora roku nacisków, władze ujawniły w chińskiej inwestycji rażące łamanie przepisów dotyczących emisji substancji szkodliwych. Zakład nie został jednak ostatecznie zamknięty.

Wiadomości
Trująca fabryka w Brześciu działa, mimo że Łukaszenka kazał zamknąć
2019.10.07 11:24

pj/belsat.eu

Aktualności