Dziś obchodzimy 609. rocznicę zwycięstwa połączonych sił Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego pod Grunwaldem. Siarhiej Pialesa, redaktor programu „Zagadki białoruskiej historii” rozmawiał o tym wydarzeniu z ekspertem od średniowiecza, białoruskim archeologiem dr hab. Alaksandrem Kraucewiczem.
– Wiemy, że to jedna z największych bitew średniowiecza. Wiemy, że nie było zgody pomiędzy pruskimi i inflanckimi Krzyżakami. Wojska inflanckiej filii zakonu nie uczestniczyły w bitwie, bo nie wygasł jeszcze ich pokój z Witoldem.
Wiemy o niewątpliwej przewadze liczebnej wojsko polsko-litewskich, ale nie znamy dokładnej liczby uczestników. Nie znamy dokładnych okoliczności śmierci dygnitarzy Zakonu i większości rycerzy krzyżackich.
Obowiązywała wersja, że rozprawili się z nimi rekrutujący się z ludu piechurzy, którzy nie dostaliby za nich okupu. Ale obecnie uważa się, że w bitwie piechota w ogóle nie brała udziału. Badacze podejrzewają, że rycerzy zakonu celowo zabijano. Istnieje też wersja, że w tym czasie zakonnicy nie byli już zaprawionymi w walce rycerzami, a bardziej urzędnikami. Nie trenowali, więc ginęli w pojedynkach, z których składała się średniowieczna bitwa.
– Historycy porównują różne opisy w źródłach narracyjnych. Najpierw z Kroniką Długosza, potem między sobą, weryfikując inne źródła. Na przykład znana z opisu Długosza ucieczka Litwinów aż na Litwę została podważona po odnalezieniu listu jednego z krzyżackich dygnitarzy, w którym twierdzi on, by w następnej bitwie nie nabrać się na litewski manewr taktyczny – pozorną ucieczkę „jak to było podczas wielkiej bitwy”.
Historycy, przede wszystkim polscy, wciąż aktywnie badają wszystkie, nawet najdrobniejsze szczegóły bitwy pod Grunwaldem. Powstał na przykład artykuł o tym, że prawdziwa nazwa miejscowości to nie Zielony Las – Grunwald, a Zielone Pole – Grunfeld. Literówka miała zostać popełniona w kancelarii Jagiełły, podczas tworzenia relacji z bitwy.
Są też obronione doktoraty na przykład o przemarszu wojsk przed bitwą, gdzie trasa opisana jest z dokładnością do dni i godzin. Tak gruntowna praca badaczy wiele dodała też do wiedzy o bitwie zdobywanej ze źródeł pisanych.
– Istnieją różne wersje. Na przykład, że po Grunwaldzie sojusznicy byli zbyt pewni zakończenia wojny. W zwycięskiej euforii nie śpieszyli się z marszem na Malbork, po drodze poddawały im się pruskie miasta, więc myśleli, że i ze stolicą tak będzie. Wojska polsko-litewskie nie były przy tym przygotowane do oblężenia, nie miały sprzętu oblężniczego.
Druga wersja zakłada, że wielki książę litewski Witold nie chciał pełnego zniszczenia Państwa Zakonnego. Planował je ocalić, jako przeciwwagę dla Polski.
– Dlaczego na obrazie Jana Matejki na pierwszym planie są wielki książę Witold, wielki mistrz Ulrich von Jungingen, a Jagiełło jest na tylnym planie? Czy w czasach malarza w Krakowie rozumiano decydująca dla zwycięstwa rolę Witolda?
– Gdy obraz Jana Matejki powstawał (lata 1872-1878) wśród historyków szkoły krakowskiej trwało przekonanie o tym, że to Witold pełnił rolę głównego dowódcy podczas bitwy. Wynikało ono z opisu Jana Długosza, według którego Jagiełło nie uczestniczył bezpośrednio w boju, stojąc na wzgórzu z boku. Historycy interpretowali to jako wykorzystanie przez króla taktyki Mongołów, u których dowódca nie staje do walki w szyku, a kieruje ruchami wojsk z punktu obserwacyjnego.
– Już od kilku lat na polu bitwy prowadzone są badania archeologiczne, w tym z wykorzystaniem dokładnych wykrywaczy metali. Udział w nich biorą badacze z różnych krajów: nie tylko Polacy i Litwini, ale też Duńczycy i Norwedzy.
Znaleziono paręset przedmiotów związanych z bitwa: groty strzał i bełtów, fragmenty mieczy i toporów, resztki rękawic pancernych i pasów, rynsztunki jeźdźców i koni. Jednymi z najciekawszych znalezisk są dwie fibule od krzyżackich płaszczy z napisami „Ave Maria”.
Potwierdzono lokalizację krzyżackiego obozu dokładnie tam, gdzie trzy lata po bitwie postawiono kaplicę.
– Badacze wciąż szukają zbiorowych grobów wojowników poległych w bitwie. Niedaleko kaplicy już w drugiej połowie ubiegłego wieku odkryto pochówek około 200 osób. Był to jednak pochówek powtórny – przeniesiono ich z innych miejsc. I bez wątpienia, poległych musiało być znacznie więcej.
Z Alaksandrem Kraucewiczem rozmawiał Siarhiej Pielasa, pj/belsat.eu