Skandal po materiale na temat mleka produkowanego w jednym z gospodarstw w pobliżu strefy czarnobylskiej.
Wg doniesień agencji Associated Press, zawartość w nim strontu-90 dziesięciokrotnie przekracza dopuszczalną normę. Mimo to jest ono dostarczane do zakładów mleczarskich Miłkawita. Z kolei produkowane tam z niego wyroby są eksportowane do Rosji.
W odpowiedzi na te informacje oficjalne dane przedstawił Piotr Amwrosjeu – zastępca głównego lekarza w Mińskim Centrum Higieny, Epidemiologii i Zdrowia Publicznego. Tylko, że dane te dotyczyły zawartości w mleku… cezu, z którym ponoć wszystko jest w porządku.
Na temat tego co najważniejsze, czyli strontu, specjalista z Centrum nie był w stanie udzielić odpowiedzi.
Jak stwierdził, z powodu „niewystarczającej ilości przekazanego do badań mleka”.
Autor publikacji w Associated Press, miński dziennikarz Juraś Karmanau, postanowił więc wyręczyć specjalistów i uciąć wszelkie spekulacje.
Opublikował w gazecie Nasza Niwa” dokument, który otrzymał w tym właśnie Centrum w sprawie tego właśnie mleka. Zawartość w nim strontu-90 jest podana w drugiej linijce od dołu. To 37,5 bekerela na kilogram produktu. Norma nie powinna przekraczać 3,7 bekereli.