Funkcjonariusze Komitetu Śledczego wkroczyli dziś do mińskiego biura Biełsatu w towarzystwie strażaków z piłą tarczową. Robili tak już wcześniej – po fali protestów w 2010 roku.
Dziś śledczy mieli przy sobie nakaz rewizji w związku ze sprawą o zniesławienie osoby publicznej przez dziennikarza. Powołując się na dokument, wynieśli z redakcji komputery i sprzęt elektroniczny, uniemożliwiając pracę naszej redakcji.
Nie jest to pierwszy raz, gdy milicja szturmuje biuro Biełsatu. Pierwsze przeszukanie w mińskiej redakcji odbyło się w 2008 roku – niedługo po tym, jak pierwsza niezależna telewizja na Białorusi zaczęła nadawanie.
Od prucia drzwi rozpoczęła się też rewizja w grudniu 2010 roku. Biuro Biełsatu mieściło się wtedy w prywatnym mieszkaniu kandydata na prezydenta Białorusi Alesia Michalewicza. Milicja przepiłowała drzwi i weszła do mieszkania nocą, gdy było ono puste. Przeszukanie odbyło się miesiąc po wyborach prezydenckich i krwawym stłumieniu protestów ulicznych w Mińsku.
Wiosną 2017 roku milicja znów wtargnęła do mińskiego biura Biełsatu. Tym razem funkcjonariusze poszukiwali dowodów na używanie przez naszą stację… loga z jej nazwą. Telewizja przegrała wcześniej proces o znak towarowy z małą firmą montującą anteny satelitarne. Jej właściciel jest związany z białoruskimi służbami specjalnymi.
Milicja skonfiskowała wtedy sprzęt elektroniczny stacji, na który sama nalepiła naklejki z logotypem Biełsatu. Zatrzymany został też operator. Rewizja odbyła się podczas masowych protestów przeciwko podatkowi nałożonemu na bezrobotnych. Biełsat transmitował demonstracje i pokazywał brutalność milicji.
Z kolei w 2018 roku milicjanci z Grodna przeszukali mieszkania współpracujących z Biełsatem freelancerów – Alesia Dzianisawa i Alaksieja Kajrysa. Funkcjonariusze weszli do ich domów po emisji reportażu o mieszkańcach bloku socjalnego w Grodnie pt. “Wchodzisz z dzieckiem pod prysznic, a tam martwy szczur”. Gdy dziennikarze ujawnili skalę zaniedbań administracji, milicja wszczęła przeciwko nim sprawę o zniesławienie i oszczerstwo.
Według stanu na 9 kwietnia 2019 roku, od 2007 roku niezależni dziennikarze współpracujący z Biełsatem zostali skazani na grzywny o łącznej wysokości 87 087 rubli białoruskich (ponad 155 tysięcy złotych).
Większość spraw dotyczyła “pracy bez akredytacji” – jednak białoruskie MSZ nie chce akredytować naszych dziennikarzy. Z drugiej strony, zgodnie z białoruskim prawem freelancerzy nie potrzebują akredytacji. Na początku 2019 roku stacja złożyła do MSZ kolejny wniosek o akredytację – czas rozpatrzenia mija 18 kwietnia.
jw,pj/belsat.eu