Taksówkarz z Doniecka opowiedział dziennikarzowi Biełsatu o realiach życia w „Donieckiej Republice Ludowej”.
Walerij nie zawsze pracował jako taksówkarz – kiedyś do wypadku przy pracy był chirurgiem, potem biznesmenem i milicjantem. W jego samochodzie słychać uduchowiony „szanson” – nowocześnie zaaranżowane przestępcze ballady. To ulubiona muzyka przestępców i milicjantów na terytorium b. ZSRR. Klientów niewiele – teraz to głównie dziennikarze przyjeżdżający na wojnę w Donbasie. Walerij miał kiedyś żonę – ale wyjechała do Francji, zabierając dzieci i wyszła tam za mąż za jakiegoś biznesmena.
– Podczas operacji spaliłem sobie laserem rogówkę i tak skończyła się moja kariera chirurga. Potem próbowałem robić biznes z kolegami – rozlewałem spirytus. Jednak na koniec przyszły te pe..ły z SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy – Belst.eu) i zabrali się za nas. Mówiąc wprost to była taka miejscowa mafia. I wszystko poszło się….
Przypadkowo poraniłem żonę. Usiadła na nożu i pocięła sobie dupę. A tam do cholery żył, więc wszystko było we krwi. Na komisariacie milicjanci zaproponowali mi – albo więzienie, albo pracujesz dla nas. I poszedłem. Na początku byłem zwykłym posterunkowym. Z nikogo nigdy nie zdzierałem i nie zajmowałem się haraczem. Tam mieli od tego swoich ludzi. Pełno bandytów miało ze mną do czynienia. Do tego wariaci z siekierami i byli więziowe, którzy wymachiwali bronią na ulicach.
Zabierają (wojskowi DLR – Belsat.eu) samochody tylko bogatym, za to nie patyczkują się z bandytami – rozstrzeliwują.
Ostatnio wsiadł mi do samochodu taki jeden i mówi, żebym jechał pod wskazany adres, a tam niby ktoś przyniesie pieniądze. Pojechaliśmy do dzielnicy „Oktiabrskaia”, a tam prawie nie ma ani jednego całego domu. I on nagle wyciąga maczetę i mówi „oddawaj kluczyki”. Ja wyskoczyłem, klucze w krzaki i w nogi. Takie życie.
[vc_single_image image=”1″ img_size=”large”]
– Pewnie – to ci sami ludzie. Są też tacy, którzy kiedyś siedzieli. Tu to normalna sprawa, że do MSW biorą byłych więźniów. Mam na myśli tych, którzy maja głowę na karku.
Kryminalnych autorytetów nie. Tylko drobnych przestępców. Pozbawieni nadziei goście, którzy kiblowali w kolonii to idealny materiał na żołnierza. Choć jak mówią odsiadka to jedno, a nie ma co mieć nadzieję, że wojna coś zmieni.
Byłem po stronie „Ukropów” i oglądałem ich telewizję. U nich odradza się nazizm. A czego oni od nas chcą? Przyczepili się do nas. Przecież mieliśmy referendum. Osobiście poszedłem głosować, bo chciałem, żebyśmy dołączyli do Rosji. I nie mieściło mi się w głowie, że możemy wdepnąć w tanie g… Myślałem, że będzie jak z Krymem. Donabs nigdy nie był ukraiński. Po tym, co oni tu narobili, jak możemy z tymi naziolami żyć razem?
Ale tak szczerze, to Achmetow tu mącił. A potem zobaczył, czym to pachnie i się odsunął. Boi się stracić swoje aktywa. On jest jak wasz „Baćka” – i waszym, i naszym daje. A teraz nam pomoc humanitarną przysyłał – zgniłą szprotkę za pięć kopiejek do chleba.
Przez tę wojnę w Doniecku zdrożały produkty, a prostytutki staniały trzy razy (śmiech). Za 10 dolarów już można sobie wynająć. Jak tu wierzyć w Boga po tym wszystkim?
[vc_single_image image=”3″ img_size=”large”]
– Rosja pomaga, dostają wypłatę w dolarach.
– Nie ma takich. Spotkałeś tu choć jednego, co mówiłby po ukraińsku?
– Lepiej, niż niektóre „Ukropy”. I w szkole, i na uniwersytecie uczyłem się. Ja, gdy rozmawiam z ukraińskimi żołnierzami to mówię literackim językiem, a oni w tej swojej polsko-węgierskiej mieszance odpowiadają. Co z nich za Ukraińcy? Ten Poroszenko sprzedał naszą ziemię Obamie, bo tu jest gaz łupkowy. I za to teraz przelewa się krew.
Jb/Biełsat