– Złożyliśmy 622 skargi – poinformowali aktywiści w czasie poniedziałkowego podsumowania obserwacji.
Milicja pozwala fałszować wybory na Białorusi
"Nie mogę milczeć, gdy ktoś popełnia przestępstwo" – o wyborach parlamentarnych 2019 na BiałorusiLiczby: NGO "Prawo wyboru"
Opublikowany przez Biełsat po polsku Poniedziałek, 18 listopada 2019
– Wybory były niedemokratyczne, zadziałał system falsyfikacji, to nie były wybory – ocenił w rozmowie z PAP koordynator kampanii Prawo Wyboru Alaksandr Siłkou.
Powołując się na dane swoich obserwatorów, Prawo Wyboru zestawiło dane o głosujących z liczbami podawanymi przez komisje wyborcze.
– W niektórych przypadkach różnice wynosiły nawet 35 proc. Tak było w okręgu nr 84 w Mohylewie – mówili przedstawiciele kampanii.
Wśród innych wskazanych nieprawidłowości są: brak jawności liczenia głosów, masowe usuwanie obserwatorów z lokali wyborczych, zakaz kopiowania protokołów komisji.
Nieprawidłowości odnotowywano również na etapie pięciodniowego głosowania przedterminowego, w czasie którego dochodziło do zmuszania obywateli do głosowania i zawyżania frekwencji.
Przedstawiciele kampanii domagają się zmiany w białoruskim prawie wyborczym. Jak przekonują, w obecnej postaci umożliwia ono nadużycia i falsyfikacje, nie zapewniając demokratycznych procedur wyborczych.
Co najmniej dziewięciu kandydatów opozycji, którzy należą do kampanii Prawo Wyboru, zamierza zaskarżyć wyniki wyborów – poinformowano.
– Mamy parlament złożony z ludzi nominowanych, a nie wybranych – przekonywali w poniedziałek liderzy partii opozycyjnych, które wchodzą w skład Prawa Wyboru.
– Doszło do falsyfikacji na bezprecedensową skalę. Władzy nie udało się pokazać ani masowego poparcia wyborców, ani stworzyć wrażenia demokratyczności wyborów na zewnątrz – powiedział lider Ruchu o Wolność Juryj Hubarewicz.
Opozycjoniści zapowiedzieli, że przypadki nadużyć mają zamiar zgłaszać do sądów i prokuratury.
Według p.o. lidera opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Mikałaja Kazłowa wybory parlamentarne były „próbą” przed mającymi się odbyć w przyszłym roku wyborami prezydenckimi.
Do parlamentu nie dopuszczeni zostali żadni posłowie opozycji. W dotychczasowej kadencji były dwie posłanki niezależne – Alena Anisim i Hanna Kanapacka.
– Władze obawiają się, że nawet ta jedna czy dwie osoby nie pozwoliłyby utrzymać kontroli nad procesem politycznym – ocenił Hubarewicz.
O 110 miejsc w Izbie Reprezentantów, izby niższej białoruskiego parlamentu, ubiegało się 513 kandydatów, w tym niemal 200 przedstawicieli opozycji. Izba Reprezentantów jest wybierana na cztery lata w wyborach jednomandatowych. Uprawnionych do głosowania było 6,9 mln osób.
Zasadniczy dzień głosowania – niedzielę – poprzedziło pięciodniowe głosowanie przedterminowe, w którym frekwencja wyniosła ponad 35 proc.
Według oficjalnych danych ogólna frekwencja wyniosła 77,22 proc. Ostateczne wyniki mają zostać ogłoszone 22 listopada.
Wybory do wyższej izby parlamentu – Rady Republiki, odbyły się 7 listopada.
Organizacja i przebieg niedzielnych wyborów zostały pozytywnie ocenione przez obserwatorów z poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw i Szanghajskiej Organizacji Współpracy.
pj/belsat.eu wg PAP