Obrońcy miejsca pamięci masowych mordów NKWD, którzy od wiosny protestują przeciwko zbudowanej tam restauracji, przepędzili wandala, który siekierą i młotem usiłował zniszczyć znak pamiątkowy ustawiony tu z inicjatywy Billa Clintona.
Do incydentu doszło w środę wieczorem. Lider białoruskiej chadecji Paweł Siewiaryniec opisał go na swoim Facebooku podkreślając, że historia przypominała filmowy thriller.
БХД адстаяла варту ў сераду. Сяржук Анянкоў і Юрась Палейка і я былі з 12-ці да канца; далучыліся Пятро Рабушка з…
Opublikowany przez Павел Севярынец Środa, 19 grudnia 2018
Obrońcy Kuropat rozchodzili się po pikiecie przed otwartą w pobliżu masowych grobów restauracją “Pojediem, pojedim”. Jeden z nich, Piotr Rabuszka, wracał przez nekropolię do domu i zobaczył mężczyznę w średnim wieku z młotem i siekierą kręcącego się przy niewielkim pomniku nazywanym Ławą Clintona. Charakterystyczny płaski pomnik został odsłonięty w Kuropatach 15 stycznia 1994 roku, podczas jedynej wizyty amerykańskiego prezydenta na Białorusi. Bill Clinton w ten sposób uczcił pamieć tysięcy ofiar sowieckiego NKWD. W ciągu rządów Alaksandra Łukaszenki relacje Białorusi i USA stawały się coraz gorsze, a Ława była wielokrotnie niszczona.
Zagadnięty przez Rabuszkę mężczyzna rzucił się na niego z siekierą. Aktywiście udało się uciec i zadzwonić do kolegów stojących przed restauracją. Spłoszony wandal pobiegł w las, jego ślady doprowadziły aktywistów do obwodnicy Mińska.
W lesie Kuropaty pod Mińskiem w latach 30. i 40. XX wieku sowiecka służba bezpieczeństwa NKWD potajemnie mordowała i grzebała „wrogów ludu”. Najprawdopodobniej tam spoczywa rozstrzelana białoruska elita intelektualna, ofiary „operacji polskiej” oraz oficerowie WP z tzw. białoruskiej listy katyńskiej.
Białoruskie władze uznały las za miejsce pamięci, jednak przez wiele lat zupełnie ignorowały jego istnienie. Ochroną i upamiętnieniem miejsc pochówków i kaźni zajmowali się jedynie społecznicy – którzy porządkowali miejsce i ustawiali tam drewniane krzyże. Dopiero w listopadzie br. białoruskie władze odsłoniły tam pomnik, jednak nie umieszczono na nim żadnej tablicy informującej o ofiarach i ich katach.
Na Białorusi na oficjalnym poziomie niechętnie się wspomina o zbrodniach komunistycznych. Za rządów Alaksandra Łukaszenki Białoruś nie odcięła się od sowieckiego dziedzictwa, do dziś świętowane są tam rocznice rewolucji październikowej czy powstania Komsomołu. Systematycznie odnawiane są i ponownie odsłaniane z pompą pomniki wodzów rewolucji.
sk, pj/belsat.eu