Jarosław Romańczuk (biał. Jarasłau Ramanczuk), szef białoruskiego Centrum Misesa uważa, że jeżeli dostawy rosyjskiej ropy do białoruskich rafinerii nie zostaną wznowione, będzie to miało ciężkie następstwa dla białoruskiej gospodarki.
1 stycznia br. wobec braku podpisania nowego kontraktu Rosja wstrzymała dostawy surowca do białoruskich rafinerii.
– Wstrzymanie dostaw ropy jest szantażem. To wykorzystanie broni energetycznej przeciwko niepodległemu krajowi. Z punktu widzenia tego systemu, który panuje na Białorusi, istnieje niebezpieczeństwo polegające nie tylko na możliwym załamaniu gospodarczym, ale również na wzroście społecznych napięć, braku zbilansowaniu budżetu – powiedział Romańczuk w rozmowie z Belsat.eu.
Ekonomista oczekuje, że spór dotyczący nowego kontraktu powinien zakończyć się w ciągu tygodnia. Jeżeli jednak będzie inaczej, to jego zdaniem będzie to miało dalekosiężne skutki.
– Uważam, że strona białoruska strona powinna postawić na ostrzu noża kwestię opuszczenia Związku Rosji i Białorusi i innych projektach integracyjnych w związku z zachowaniem Rosji – dodał.
Zdaniem eksperta wstrzymanie dostaw powinno otrzeźwić białoruskie władze i doprowadzić do tego, że Białoruś zacznie się uniezależniać od Rosji w sferze energetyki.
– Z punktu widzenia strategii rozwoju będzie to oznaczać wypychanie Białorusi w stronę światowej gospodarki. To ją zmusi do działania w warunkach światowych reguł – uważa Romańczuk.
Wcześniej Reuters informował, że Moskwa i Mińsk nie mogą się porozumieć w sprawie ceny ropy, taryfy na tranzyt rosyjskiej ropy przez Białoruś, a także w sprawie rekompensat w związku ze stratami białoruskich rafinerii z powodu rosyjskiego manewru podatkowego.
II,jb/belsat.eu