Kierujący tzw. Doniecką Republiką Ludową Dienis Puszylin odpowiedział na propozycję Alaksandra Łukaszenki, by wysłać do Donbasu białoruskie wojsko.
– Doniecka Republika Ludowa nie potrzebuje sił pokojowych z Białorusi do zapewnienia porządku na swoim terytorium i swoich granicach. Z tymi zadaniami samodzielnie i w pełni efektywnie radzą sobie organy porządkowe republiki – czytamy w oświadczeniu Dienisa Puszylina.
Przywódca separatystów dodał, że Mińsk jest miejscem obrad grupy kontaktowej ds. uregulowania konfliktu w Donbasie, co jest “bardzo cennym i wystarczającym wkładem Białorusi w proces pokojowy”.
– Dlatego odrzucamy propozycję władz Białorusi o wprowadzenie na nasze granice ich kontyngentu – podkreślił separatysta.
To odpowiedź na wczorajszą wypowiedź Alaksandra Łukaszenki dla ukraińskich mediów. Białoruski prezydent zaoferował objęcie przez siły pokojowe Białorusi odcinka ukraińsko-rosyjskiej granicy kontrolowanego przez separatystów.
– Jeśli chcecie, żebyśmy zamknęli granicę pomiędzy Ukrainą i Rosją na długości 400 kilometrów, które obecnie nie są pod kontrolą władz Ukrainy, zamkniemy tą granicę. Chociaż dla mnie ingerowanie w ten konflikt jest wielkim problemem, ale jesteśmy gotowi wysłać tam siły pokojowe, pograniczników, wojsko – oświadczył Łukaszenka.
Na to oświadczenie momentalnie zareagował Kreml. Dmitrij Pieskow, sekretarz prasowy Władimira Putina, oświadczył, że stronami w konflikcie są tylko władze Ukrainy i separatyści. I to właśnie ich należy pytać o możliwość wprowadzenia białoruskich wojsk.
Białoruski prezydent już wielokrotnie oświadczał, że jest w stanie wysłać na wschód Ukrainy nawet 10 tysięcy żołnierzy. Jednak w 2018 roku władze w Kijowie nie chciały przyjąć jego propozycji. Rok temu najprawdopodobniejszym wariantem było wprowadzenie do Donbasu żołnierzy afrykańskich i azjatyckich – niezwiązanych z NATO i postsowieckim ODKB.
ii,pj/belsat.eu