Pod budynkiem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Białorusi zatrzymano dziś liderów Młodzieży Białoruskiego Frontu Narodowego. Protestowali przeciwko “fali” w armii.
Wśród zatrzymanych aktywistów są liderzy młodzieżówki Hanna Smilewicz i Dzianis Mandzika.
Aktywiści planowali performance w ramach kampanii “Bilet na tamten świat”, którą Młodzież BNF w tym miesiącu. Jej celem jest zwrócenie uwagi społeczeństwa na problem “dziadouszczyny” (pol. “fali”), samobójstw i zabójstw w armii. Demonstracja w praktyce się nawet nie rozpoczęła – jej uczestnicy zostali zatrzymani po przybyciu pod Sztab Generalny.
Aktywiści przekonują, że “należy pokazać ludziom, co naprawdę dzieje się w białoruskim wojsku, powstrzymać falę”. Inicjatorzy kampanii twierdzą, że konieczne jest wprowadzenie zawodowej służby wojskowej.
– Ilu jeszcze chłopaków musi zginąć, by ludzie przestali milczeć? – powiedział przewodniczący Młodzieży BNF Dzianis Mandzik.
W odpowiedzi Ministerstwo Obrony opublikowało artykuł, w którym pułkownik Uładzimir Makarau krytykuje osobiście Mandzika. Oficer stwierdza w nim, że “chłopcy z Młodzieży BNF nie chcą zostać prawdziwymi mężczyznami”, prześmiewczo nazywa ich “świadomymi” i spekuluje na temat zdrowia niektórych aktywistów.
Problem przemocy w białoruskim wojsku został nagłośniony po śmierci szeregowego Alaksandra Korżycza jesienią ubiegłego roku. Domniemany samobójca najprawdopodobniej został powieszony przez “dziadków” – żołnierzy starszych stopniem i stażem. Wtedy zaczęły się pojawiać informacje o innych przypadkach śmierci w jednostkach wojskowych.
W ciągu roku 18 tysięcy żołnierzy zostało przesłuchanych pod kątem nieregulaminowych stosunków podczas odbywania zasadniczej służby wojskowej. W 2018 roku 28 osób zostało skazanych w sprawach związanych z falą.
ka, pj/belsat.eu