Obrona miejsca pamięci w Kuropatach jest wielkim sprawdzianem dla wszystkich Białorusinów. Noblistka Swiatłana Aleksijewicz przypomniała o tym podczas rozmowy z Biełsatem, komentując niszczenie spontanicznie powstałego memoriału.
Od 4 kwietnia władze „porządkują” Las Kuropacki, w którym NKWD w tajemnicy zamordowało i pogrzebało nawet 250 tysięcy osób. Miejsce pamięci zamknięto dla odwiedzających, wywieziono z niego stawiane przez ostatnie trzydzieści lat krzyże przez aktywistów i rodziny zamordowanych .
Przeciwko niszczeniu „społecznego memoriału” występują aktywiści i nieobojętni Białorusini – protestując i modląc się w Lesie Kuropackim i centrum Mińska. Swiatłana Aleksijewicz zwróciła uwagę na to, że o Kuropaty walczą setki osób, a „nie tysięcy i setki tysięcy, jak by to było w innych państwach”.
– Co takiego się z nami stało, że jesteśmy niezdolni do sprzeciwu? Myślę, że to przez przepracowaną psychologię ofiary. Nasze życie w łagrze było za długie, a przecież dalej w nim trwamy. I każdy czuje się ofiarą, nikt nie czuje się za nic odpowiedzialnym. Nikt w szkole i w domu nie zadaje pytań o winę, o grzech, o to, co należy zrobić. I dlatego z nami można zrobić wszystko – podkreśliła noblistka.
Według niej, władze działają jedynie w tych obszarach, w których pozwala im działać społeczeństwo. I to, co robią władze Białorusi – w tym „karczując krzyże postawione przez ludzi i burząc społeczny panteon” – pokazuje, że Białorusini „wciąż zachowują się, jakby byli w łagrze, jakby to ich nie dotyczyło”.
mh,pj/belsat.eu