Niemcy mieli zostać wypędzeni z miasta za pomocą czołgów, jednak zrezygnowano z tego z powodów dyplomatycznych i pozwolono im bawić się z dziećmi. Rekonstrukcją historyczną rosyjskie miasto uczciło przyjazd Władimira Putina.
W nowogrodzkim kremlu (twierdzy) przez weekend działała instalacja historyczna. Przed zabytkowymi budynkami ustawiono ogromne zdjęcia z ich wizerunkami z 1944 roku. Przed pomnikiem „Tysiąclecie Rosji” postawiono parawan – a na nim zdjęcia zniszczonej statui. Wzdłuż centralnej alei twierdzy leżą kartonowe figury imitujące części pomnika, a na nich najważniejsze postaci historii Rosji. Tak „Tysiąclecie Rosji” zobaczyli sowieccy żołnierze i mieszkańcy, którzy wrócili odbudowywać Nowogród.
19 stycznia w centrum Nowogrodu przebrani w niemieckie mundury rekonstruktorzy zbudowali barykady, rozbili namioty i postawili sprzęt. Dorośli chętnie się z nimi fotografowali. Dzieci bawiły się karabinami.
– Tu się patrz, a strzelaj w mamę – „Niemiec” żartuje z małym dzieckiem, które zajęło pozycję za karabinem maszynowym.
Przy wejściu na pieszy Most Kremlowski przez rzekę Wołchow stoi „niemiecki” wartownik. Drwią z niego miejscowi chłopcy.
– No to co, jutro zobaczymy, jak wyglądacie przy pracy – mówią „Niemcowi”.
Następnego dnia pod murami kremla miała się rozegrać walka. 20 stycznia 1944 roku wojska sowieckie wkroczyły do opuszczonej już przez najeźdźców twierdzy. Poprzedzała to potężna ofensywa nowogrodzko-łużska. A przed nią – nieudane szturmy okupowanego miasta w 1942 i 1943 roku. Dlatego organizatorzy podkreślili, że rekonstruują elementy walk z lat 1942-1944.
Inni, poważniejsi wartownicy stali przy Wiecznym Ogniu i fragmencie kremlowskiego muru, nad którym 75 lat temu zawieszono czerwony sztandar. To ważne zadanie powierzono nowogrodzkiej młodzieży.
W przeddzień rocznicy wyzwolenia Nowogrodu, organizatorzy znów przypomnieli sobie o jeńcach. Deputowany Dumy Państwowej FR, członek komisji stosunków międzynarodowych i były radca rosyjskiej misji dyplomatycznej przy ONZ Anton Morozow poinformował o zaniepokojeniu MSZ Niemiec planami pędzenia rekonstruktorów przed czołgami. W rozmowie z korespondentem Biełsatu potwierdził te słowa.
W przeddzień rocznicy wyzwolenia Nowogrodu, organizatorzy znów przypomnieli sobie o jeńcach. Deputowany Dumy Państwowej FR, członek komisji stosunków międzynarodowych i były radca rosyjskiej misji dyplomatycznej przy ONZ Anton Morozow poinformował o zaniepokojeniu MSZ Niemiec planami pędzenia rekonstruktorów przed czołgami. W rozmowie z korespondentem Biełsatu potwierdził te słowa.
– Oficjalnej noty protestu nie było. Ale w MSZ potwierdzono mi, że rozmawiano z niemieckimi dyplomatami, którzy wyrazili zaniepokojenie.
Dlatego z pierwotnego pomysłu przepędzenia jeńców przed czołgami, trzeba było zrezygnować.
Do ostatniej chwili nie było wiadomo o tym, kiedy zostanie wyprowadzona kolumna jeńców, i czy w ogóle. Dziennikarze federalnych mediów i agencji prasowych czekali na ten moment przez ponad dwie godziny – wielu się nie doczekało.
Gdy wreszcie potok widzów się przerzedził, kilkudziesięciu rekonstruktorów w niemieckich i sowieckich mundurach jednak wyszło przez bramę kremla. Kolumna jeńców odtwarzała tą, która opuściła Nowogród w 1944 roku, co pozwoliło na rekonstrukcję historycznej fotografii.
Wojskowy charakter i skala święta do skutek państwowej polityki poszukiwania symbolicznego wroga, uważa redaktor wiadomości politycznych Nowej Gaziety Kiriłł Martynow. Jednak „nie wypada kreować wrogów z sąsiadów”, dlatego władze wracają do czasów II wojny światowej, nazywanej tu Wielką Wojną Ojczyźnianą.
– Gdy patrzysz na pojmanych Niemców, nie myślisz o wysokości swojej pensji i sumie kredytów nie do uniesienia, a które wziąłeś. A jeszcze mniej myślisz o tym, kto i na jakiej zasadzie rządzi twoim państwem. Przecież my pokonaliśmy Niemców! – komentuje dla Biełsatu Kiriłł Marmynow. – Przy normalnych stosunkach ze światem, takie inicjatywy bardzo źle się postrzega. Niemcy są zainteresowane przyjaźnią z Rosją, no nasz ważny partner handlowy i najpotężniejsze „państwo zachodnie” przy naszych granicach. Pędzenie przez miasta „pojmanych Niemców” po 80 latach od tych tragicznych wydarzeń jest niemądre. Może i niemieckie MSZ nie będzie wydawać oficjalnych oświadczeń, ale zauważy i wyciągnie wnioski – jakiego formatu stosunków tak naprawdę chcemy.
Tymczasem, Władimir Putin, prze przyjazdem którego wszystkie służby miejskie postawiono na baczność, nie przyjechał.
Aleksiej Sabielskij, pj/belsat.eu