Ukraińscy zakładnicy Rosji. Wystawa fotograficzna pod patronatem Biełsatu


W Kijowie otwarto dziś ekspozycję fotografii pod łacińskim tytułem „De profundis clamavi” („Z głębokości wołałem”). Opowiada ona historie ludzi, którzy czekają na powrót swoich bliskich z rosyjskiej niewoli. Zdjęcia wykonał ukraiński fotograf Aleks Zaklecki w ramach projektu Polskiej Pomocy, a telewizja Biełsat objęła wystawę patronatem medialnym.

Dla rodzin osób zaginionych podczas konfliktów zbrojnych informacja, że ich bliski trafił do niewoli, to swoisty wyrok, zawierający w sobie całe spektrum emocji – od nadziei, przez niepewność, do niepokoju spowodowanego oczekiwaniem, które okazuje się największą torturą. W ich życiu upływu czasu nie wyznacza już kalendarz, ale odliczanie dni do powrotu ukochanej osoby. Tematyka fotografii została wybrana przez twórców zainspirowanych właśnie rozmowami z osobami, których bliscy doświadczyli niewoli w okupowanym Donbasie, Krymie oraz na terenie Rosji.

– Odkąd go nie ma, czuję, jakby mnie w połowie nie było – powtarzają żony i matki ukraińskich żołnierzy czy też więźniów politycznych przetrzymywanych przez Rosjan po aneksji Krymu i proklamowaniu na terytorium Ukrainy samozwańczych republik. – Wydaje się, że żyjemy w próżni – w otchłani niepewności i rozpaczy.

Wraz ze zdjęciami członków rodzin na wystawie można oglądać przechowywane przez nich osobiste rzeczy ich bliskich. Te przedmioty codziennego użytku uświadamiają zwiedzającym, że ich właściciele nie są tylko pozycjami w statystyce organizacji humanitarnych, a realnymi, żywymi ludźmi, na których cały czas czekają ich najbliżsi.

„Twoje listy, synu, to jedyna nić, przez którą możemy z tobą rozmawiać w tym trudnym czasie, który trwa tak długo. W tych listach jest Twój ból, Twoje myśli, Twoje nadzieje i plany na przyszłość” – powiedziała Hałyna, matka więźnia politycznego Wałentyna Wyhiwskiego. Na zdjęciu trzyma 185 listów od syna. Otrzymywała je w ciągu ponad siedmiu lat nielegalnego więzienia syna w Rosji.
Zdj.: Aleks Zaklecki
Wałentyn Wyhiwski został zatrzymany przez rosyjskie służby we wrześniu 2014 r. na Krymie, dokąd pojechał na pokaz lotniczy. W grudniu 2015 moskiewski sąd okręgowy skazał go na 11 lat kolonii o zaostrzonym reżimie za rzekome szpiegowanie rosyjskich sił powietrznych. „Nie mogę cię przytulić synku, nie mogę z tobą rozmawiać. Jedyne co mogę zrobić, to obejmować ubrania w których zachowane jest twoje ciepło.”
Zdj.: Aleks Zaklecki

Bohaterowie wystawy, choć ich sytuacje często się różnią, składają się na jedną spójną postać, żyjącą takimi samymi obawami i nadziejami – zwykłą osobę, której losy gwałtownie zmieniła rosyjska agresja na Ukrainę.

„Czasem śni mi się, że mąż wrócił do domu. To moje jedyne momenty szczęścia. Ale potem budzę się i dociera do mnie, że to tylko sen” – mówi Iryna, żona Wiaczesława Szaboldy.
Zdj.: Aleks Zaklecki
„Nasz trzyletni synek mówi, że chciałby mieć rakietę: poleciałby do taty zabrać go z aresztu i razem wybraliby się w kosmos.” Wiaczesław Szabolda z Doniecka od 24 czerwca 2019 roku jest więziony przez prorosyjskich separatystów. Został przez nich porwany z hotelu w którym pracował i oskarżony o szpiegostwo na rzecz Ukrainy. Według świadectw innych jeńców, Wiaczesław padł ofiarą tortur. Separatyści wyrywali mu zęby, bili i razili prądem.
Zdj.: Aleks Zaklecki

Fotografie wykonano w trakcie realizacji obejmującego opieką ponad 200 osób projektu „Wsparcie w zakresie aktywizacji zawodowej i rozwoju organizacji samopomocowych podczas kryzysu COVID-19 dla osób, które ucierpiały podczas nielegalnego uwięzienia w trakcie konfliktu zbrojnego z Rosją – ukraińskich jeńców wojennych, więźniów politycznych i ich rodzin”, zorganizowanego przez Polską Pomoc MSZ.

Telewizja Biełsat jest patronem medialnym wystawy.

Pochodzący spod Gródka pod Lwowem pracownik kolei Roman Onyszczuk został zmobilizowany do ukraińskiej armii na początku konfliktu w Donbasie. Trafił do niewoli 15 czerwca 2015 roku, w obwodzie ługańskim. Został porwany przez prorosyjskich separatystów, gdy jechał taksówką do swojej jednostki wojskowej. O tym, że żołnierz jest w niewoli, świadczyli członkowie jednej z międzynarodowych misji humanitarnych. Mimo, że znajduje się na liście jeńców, których uwolnienia żąda Ukraina, nie wrócił do domu w ramach żadnej z poprzednich wymian.
Zdj.: Aleks Zaklecki
„Dla mnie syn zawsze pozostanie małym chłopcem przebranym za zajączka na bal przebierańców. Mogę się tylko modlić, by mój maleńki chłopczyk już wrócił do domu” – mówi matka Romana, Hałyna Onyszczuk.
Zdj.: Aleks Zaklecki

Ekspozycję można oglądać w przestrzeni artystycznej IZONE w Kijowie.

md / belsat.eu