Od rana w Surkontach w rejonie werenowskim na Białorusi został zrównany z ziemią cmentarz żołnierzy Armii Krajowej poległych w bitwie z NKWD. Poinformował o tym Głos znad Niemna, organ prasowy nieuznawanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi.
Zniszczenie cmentarza przypomina zakrojoną na szeroką skalę operację specjalną. Drogi do miejsca, w którym dokonuje się akt barbarzyństwa, zostały zablokowane przez milicję. A oburzonym mieszkańcom, którzy próbują sfotografować popełniane świętokradztwo, milicjanci grożą więzieniem.
Zdjęcia zniszczenia miejsca pamięci udało się jednak najwyrażniej przesłać polskim władzom. Na swoim Twitterze udostępnił je minister Michał Dworczyk.
To nie pierwszy przypadek na Białorusi. Wcześniej z inicjatywy władz łukaszenkowskich systematycznie burzono cmentarze żołnierzy Armii Krajowej w Kaczyczach, Wołkowysku, Mikuliszkach, Stryjeuce i innych miejscowościach obwodu grodzieńskiego – rzekomo miejsca te nie miały statusu ani cmentarza, ani miejsca pamięci.
Rok 2022 został przez Alaksandra Łukaszenkę ogłoszony Rokiem Pamięci Historycznej. Łukaszenkowski reżim – za sowiecką historiografią – uważa Armię Krajową za “element antysowiecki”, oskarża o kolaborację z III Rzeszą i zbrodnie na ludności białoruskiej.
W Surkontach pochowani zostali żołnierze batalionu ppłk Maciej Kalenkiewicz ps. „Kotwicz”, którzy 21 sierpnia 1944 roku polegli tu w trwającej 5 godzin bitwie z batalionem NKWD wspieranym przez lotnictwo.
Miesiąc wcześniej, wraz z innymi oddziałami AK z Grodzieńszczyzny, batalion „Kotwicza” wziął udział w operacji Ostra Brama, w ramach której Armia Krajowa wraz z Armią Czerwoną zajęły Wilno. Gdy po zdobyciu miasta NKWD zaczęło rozbrajać Polaków, na rozkaz szefa Oddziału III Komendy AK Okręgu Wilno skoncentrowani pod miastem akowcy zaczęli wycofywać się w kierunku na Białystok. Batalion „Kotwicza” spędził miesiąc w Puszczy Rudnickiej – w tym czasie sowieci usiłowali okrążyć zgromadzone tam siły AK. Po tym czasie partyzanci zostali podzieleni na mniejsze grupy, którymi przebijali się na południowy zachód.
Popułkownik Kalenkiewicz wraz ze sztabem przebijał się w oddziale liczącym 36 osób. 21 sierpnia akowcy zostali pod leśniczówką Surkonty zaatakowani przez 3 batalion 32 zmotoryzowanego pułku Wojsk Wewnętrznych NKWD 3 Frontu Białoruskiego i Rejonowego Oddziału NKWD w Raduniu wspierany przez lotnictwo. Polski dowódca zginął na początku starcia, ale jego żołnierze nie złożyli broni i walczyli przez 5 godzin. W walce zginęło 18 partyzantów, 17 rannych zostało dobitych przez NKWD, 1 rannemu udało się przeżyć wśród poległych. Zginęło też 132 nkwdzistów.
Początkowo polskich żołnierzy pochowano niedaleko mogiły powstańców styczniowych – ich groby przetrwały dzięki miejscowej ludności, które nie pozwoliła ich zaorać. W 1991 roku szczątki akowców przeniesiono na miejscowy cmentarz.
pj/belsat.eu