Władcy Kremla są bardziej prymitywni w swoich wyborach, niż się nam wydaje

Piotr Skwieciński w swojej książce pt. „Koniec ruskiego miru? O ideowych źródłach rosyjskiej agresji” dużo pisze o rosyjskiej ideologii i teoretycznych podstawach putinizmu. Jako zdecydowanie bardziej praktyk niż teoretyk Rosji uważam, że putinizm – jako jedna z części składowych „ruskiego miru” – jest systemem prostszym, niż to się może wydawać.

Kluczową cechą narodową i mentalną Rosjan jest wiara w zasadę silnej władzy centralnej. 

System społeczny Rosji, jak wskazał zresztą rosyjski historyk Andriej Zubow, charakteryzuje wielowiekowe połączenie władzy i własności. Obywatel jest w pewnym sensie własnością władzy. A zatem wszystko, co ma – należy do władzy albo jest uzyskiwane z jej łaski. Dobrze pokazują to opisane w książce przykłady funkcjonowania rosyjskich oligarchów, czy też rosyjski stosunek do tego, w jaki sposób władza kradnie. O ile kradzież dokonana przez drobnego urzędnika może bulwersować, to już fakt, że władca i jego akolici mają ogromne bogactwa, zawłaszczone przecież od obywateli, jest o wiele słabiej zauważany. No bo to normalne, wiadomo, że to władza posiada, że z władzą wiąże się własność. Władza może dać albo zabrać. Możesz to lubić albo nie, ale nic na to nie poradzisz…

Wywiad
„Umyć słonia”. Rosjanie nie umieją żyć bez „wielkiej i czystej idei”. Wywiad z Piotrem Skwiecińskim
2023.01.21 12:28

Powoduje to poczucie absolutnej niesprawczości rosyjskiego obywatela. Jeżeli można w takim kontekście w ogóle mówić o obywatelu. Mieszkaniec Rosji jest niesprawczy i deklaruje swoją niemoc. „Im (władzy) widnieje” (pol. oni wiedzą lepiej), jak często mówią Rosjanie.

To rodzi społeczny nihilizm. Nihilizm ten bierze się dwójmyślenia. W rozmaitych wspomnieniach z łagrów i zesłania pojawiają się niezliczone przykłady tzw. dobrych Rosjan. Rosjanin może być jednocześnie niezwykle przyzwoity w relacjach osobistych i wręcz oddać ci „ostatnią koszulę”. Jednak nie ma to odzwierciedlenia w relacjach społecznych, bo w takiej relacji zbiorowej Rosjanin przecież nic nie może zmienić. Tak już jest. A jak nic nie możesz i nic od ciebie nie zależy, to nie popełniasz też dobrych ani złych czynów. Jesteś niejako poza moralnością. To “tak się po prostu dzieje”. Jedyne czego chcesz, choć nawet i to nie zawsze możesz uzyskać, to tego jedynie, by „oni” się od ciebie odczepili.

Ostatnio odbyłam rozmowę na temat poparcia dla Władimira Putina. Zastanawiałyśmy się ze znajomą, jak dalece jest ono zawyżone. I moja rozmówczyni wskazała, że istnieje cała, mało zauważalna grupa ludzi, która deklaruje poparcie dla Putina, nie tyle fałszywie, co po prostu tylko dlatego, bo tak trzeba i wtedy dadzą im spokój.

Pokazuje to pewna głośna sonda uliczna. Jeden z blogerów pytał Rosjan, czy są patriotami i czy są gotowi bronić ojczyzny. Wszyscy jak jeden mąż skwapliwie potwierdzali. Wtedy pytający wyciągał listę i prosił o wpisanie się imieniem i nazwiskiem wraz z numerem dokumentu tożsamości na listę ochotników do wojska. Wówczas pytanym nagle zaczynało się bardzo spieszyć i jak najszybciej się oddalali.

Drugie pytanie, jakie pojawia się w tym kontekście, to przyczyny, dla których rosyjska władza ma tak ogromny komfort zmieniania swojego stanowiska. I dotyczy to rosyjskich władz z różnych okresów: od bolszewików po Putina. Tę kwestię trafnie zauważa Piotr Skwieciński w swojej książce. Po prostu dla rosyjskiej władzy, jaka by nie była i skąd by się nie wywodziła, ostatecznie najważniejsza okazuje się silna władza jako taka. Stąd kosmopolityczni bolszewicy stają się imperialnymi rusyfikatorami, a ludzie Putina, który w swoim słynnym wojennym przemówieniu krytykował Lenina za sprzyjanie samostanowieniu narodów, przywracają pomniki tegoż Lenina na zajmowanych przez siebie terenach Ukrainy. To dlatego Putin może aspirować i do bycia spadkobiercą “cywilizującego” Rosjan na zachodnią modłę Piotra I, i zarazem wspierać ruch eurazjatycki, potępiać bolszewików i zarazem do pewnego stopnia rehabilitować Stalina

Foto
“Powrót do przeszłości”. Rosjanie postawili na ziemiach okupowanych kolejnego Lenina
2022.06.02 18:07

Myślę przy tym, że nie warto nadmiernie subtelnie rozważać uwarunkowań i zależności kulturowych obecnej rosyjskiej władzy. Jestem bowiem przekonana, że Rosją rządzi dziś banda gangsterów w znacznym stopniu wyzutych z norm kulturowych. Oczywiście nawet gangster podlega nieświadomie jakimś normom, ale jego wybory są bardzo prymitywne, a ich miarą jest głównie jego własna, często prostacko pojmowana korzyść: pieniądze, użycie, realizowanie podstawowej żądzy władzy oraz potrzeba zabezpieczenia swoich potrzeb, także w przyszłości. I nie ma co nadmiernie komplikować tych postaci. Choć w przypadku Putina sytuacja się o tyle skomplikowała, że z biegiem lat stał się on człowiekiem szalonym i nieadekwatnie oceniającym rzeczywistość. Jednak generalnie uważam, że motywacje kremlowskiej elity są mniej skomplikowane, niż się wydaje.

I choćby w przypadku Ukrainy – niezależnie od złożonych geopolitycznych czy historycznych wyjaśnień, to, czym w wielkim stopniu kierowali się władcy Kremla, jak słusznie zauważył Skwiecieński – był zwykły strach i przekonanie, że ich władza mimo wszystko nie jest bezpieczna. Rosyjskich rządzących szczególnie zaniepokoiła sytuacja na Białorusi w 2020 r. Na Białorusi, która w ich mniemaniu jest częścią „ruskiego miru”. I choć byli przekonani, że już wszyscy są tam wdeptani w asfalt, okazało się to nieprawdą.

Opinie
Partia „pokoju” to partia wojny
2023.01.23 16:19

W Rosji, jak twierdzi Skwieciński, obecnie panuje taki „niby-stalinizm”. Inaczej niż za Stalina, średni szczebel władzy nie za bardzo wierzy w to, co robi. Lud się boi, ale też nie jest jasne, do jakiego stopnia. I w związku z tym strach na szczytach rosyjskich elit jest cały czas obecny. I najazd na Ukrainę był taką ucieczką do przodu. Na Ukrainę, która też miała być w założeniu częścią „ruskiego miru”.

W sytuacji, w której Rosjanin kompensuje swoją indywidualną niesprawczość i niską samoocenę tym, że czuje się częścią wielkiego państwa uosabianego przez silną władzę, jedynym sposobem na zniszczenie imperialnej idei „ruskiego miru” jest na tyle zdecydowane pokonanie tej władzy i na tyle silne jej upokorzenie, by ten bodziec dotarł aż na sam dół rosyjskiego społeczeństwa. 

Dlatego powtarzam: im więcej czołgów pojedzie na Ukrainę – tym będziemy tego bliżsi.

Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor Biełsat TV

Więcej tekstów autorki w dziale Opinie

Aktualności