„Nie jesteśmy tu dla zabawy”. Białoruskie Pospolite Ruszenie szkoli się pod Warszawą REPORTAŻ


Panuje tu wolność wyboru i przekonań politycznych. Jedni przygotowują się do walk partyzanckich, inni do wyjazdu na wojnę na Ukrainie. Każdy wie jednak, gdzie na ciele znajduje się wgłębienie, w które tak idealnie wpasowuje się kolba karabinu. Jedno jest pewne – wyposażenia i mundurów już brakuje dla wszystkich chętnych, a pomocy finansowej nie ma. Na kilka tygodni przed Dniem Wolności korespondent Biełsatu odwiedził prowadzącą szkolenia Chorągiew Warszawską Pospolitego Ruszenia – niedawno utworzonej białoruskiej organizacji patriotyczno-obronnej.

W podstołecznym lesie Chorągiew Warszawska Pospolitego Ruszenia ćwiczy nie tylko podstawy taktyki, ale także topografii. 13 marca 2023.
Zdj. Alisa Hanczar / Belsat.eu

12 marca, godzina 14.00. Jesteśmy w skutym mrozem lesie pod Warszawą. Dziewczyna w kominiarce ściska w ręce karabinek ASG – replikę strzelającą plastikowymi kulkami.

– Proszę zwracać się do mnie Monroe.

– Marilyn Monroe? 

W odpowiedzi dziewczyna tylko zsuwa pod brodę swoją czarną kominiarkę. Wszyscy milkną i patrzą w naszą stronę. A nam odbiera mowę…

Monroe: Jest mi wygodniej niż w obcasach

“Monroe” śmieje się i odkłada automat. Na tle sosen i zachmurzonego nieba dziewczyna wygląda niesamowicie. Rzeczywiście bardzo przypomina amerykańską gwiazdę filmową z lat 50. Spod czapki wypada kosmyk blond włosów.

Jak mówi, zaczęła uczęszczać na szkolenia Pospolitego Ruszenia w styczniu i już nauczyła się podstaw taktyki i odpowiedniej postawy, a przede wszystkim posługiwania się bronią:

– Przed przyjściem tutaj myślałam o tym, że jeśli zacznie się wojna i wezmę do ręki karabin, to nie będę wiedziała, co z nim zrobić. Postanowiłam więc wstąpić do Pospolitego Ruszenia. Uważam, że dziś każdy powinien umieć posługiwać się bronią. Trzeba być czujnym i zawsze przygotowanym, jeśli sąsiadem jest Rosja.

Wygląda na około 25 lat. Jest wysoka i szczupła, nosi wojskową kurtkę, która jest o kilka rozmiarów za duża. Ale „Monroe” to pasuje. Dziewczyna mówi, że jest jej wygodnie w tej kurtce i kamaszach.

“Monroe” stoi z karabinkiem w centrum kadru. 13 marca 2023.
Zdj. Alisa Hanczar / Belsat.eu

– W każdym razie wygodniej niż na obcasach – żartuje. – Mamy problem z umundurowaniem. Przychodzą nowi ludzie i nie mają jeszcze mundurów wojskowych. To, co przysyła nam Pułk Kalinowskiego, dzielimy z innymi chorągwiami. Musimy sobie radzić…

Kiedyszka: “Nie robimy tego dla zabawy”

Członkowie Chorągwi Warszawskiej Pospolitego Ruszenia rzeczywiście są ubrani nieco po partyzancku, niejednolicie. W mundurach są tylko ci, którzy zaciągnęli się na początku roku. Nowi rekruci w większości noszą zwykłe ubrania.

Sześciu mężczyzn jest tutaj dziś po raz pierwszy. Dowódca warszawskiego oddziału organizacji ćwiczy z nimi komendy i podnoszenie karabinów. Nie mają jednakowej broni.

“Broń” używana przez Pospolite Ruszenie to gumowe atrapy karabinków kałasznikowa i strzelające plastikowymi kulkami repliki ASG. 13 marca 2023.
Zdj. Alisa Hanczar / Belsat.eu

Jeśli nie przysłuchiwać się wyjaśnieniom dowódcy, mogłoby się wydawać, że to zwykły instruktaż airsoftu – gry w terenie z wykorzystaniem replik broni na plastikowe kulki, inaczej ASG. Ale rzecznik prasowy Pospolitego Ruszenia Siarżuk Kiedyszka, który tajnymi ścieżkami zaprowadził nas na poligon, wyjaśnia, że między treningiem Pospolitego Ruszenia a airsoftem jest zasadnicza różnica.

– Osoby uprawiające airsoft to ludzie, którzy całe życie bawią się w żołnierzy. Dla nich to hobby. My nie robimy tego dla zabawy – przygotowujemy się. Ludzie są do tego zmuszeni, bo normalny obywatel nie może zdystansować się od tego, co się dzieje. Musimy zacząć przygotowywać się do wyzwolenia naszej ojczyzny. Wyjechaliśmy, ale nie zapomnieliśmy o Białorusi. I nie zapomnimy – mówi Kiedyszka.

Wywiad
Białoruskie Pospolite Ruszenie jak polski Sokół i Strzelec?
2023.02.12 16:55

Nawiasem mówiąc, rzecznik Pospolitego Ruszenia jest prawnukiem Mikałaja Kiedyszki, białoruskiego sowieckiego partyzanta, którego imieniem nazwano jedną z ulic w Mińsku.

Co do broni, rzeczywiście ta, której używają podczas szkoleń, jest taka sama jak broń używana podczas rozgrywek airsoftu.

– Ale to nie jest kij czy kamień, tylko replika broni. Człowiek zdobywa umiejętności trzymania karabinu, celowania, naciskania na spust. Więc kiedy dostanie w ręce prawdziwą broń, to nie będzie zdezorientowany i będzie wiedział, co robić – mówi Kiedyszka.

“Nie finansują nas żadne służby specjalne”

Jak twierdzi Kiedyszka, w ciągu ostatniego miesiąca Pospolite Ruszenie powiększyło się o 100 osób (w sumie w jego skład wchodzi około 250 działaczy). Nowi członkowie coraz aktywniej zapisują się do organizacji od momentu ogłoszenia usamodzielnienia się Pospolitego Ruszenia 8 lutego tego roku.

Od tamtej pory napływ jest tak duży, że ciężko jest to wszystko zorganizować, ponieważ nie ma wystarczającej liczby rąk do pracy – nie da się więc szybko zweryfikować wszystkich kandydatów. Chętni czekają tygodniami na zatwierdzenie. Nie ma też wystarczającej ilości mundurów i broni.

Rzecznik prasowy Pospolitego Ruszenia Siarżuk Kiedyszka. 13 marca 2023.
Zdj. Alisa Hanczar / Belsat.eu

– I to jest na ten moment nasze główne zmartwienie – jak znaleźć środki na kontynuowanie działań i wyszkolenie nowych ludzi. Chciałbym jeszcze raz oficjalnie to powiedzieć: nie finansują nas żadne służby specjalne, polski rząd też nie. Jak dotąd niewiele pomocy otrzymaliśmy też od Rady Koordynacyjnej (organ zrzeszający białoruską opozycję ze Swiatłaną Cichanouską na czele – belsat.eu). Owszem, były negocjacje i spotkanie w Zjednoczonym Gabinecie Przejściowym Swiatłany Cichanouskiej. Otrzymaliśmy niewielką pomoc, ale była ona jednorazowa. I to jest paradoksalne, bo jest wojna, w której uczestniczy Białoruś, a struktura, jaką jesteśmy, nagle okazuje się nikomu niepotrzebna. Mówią nam, że to dobrze, że istniejemy, dziękują, życzą rozwoju. Ale to wszystko – mówi rzecznik prasowy Pospolitego Ruszenia.

Zbiórkę pieniędzy na zakup 100 kompletów ekwipunku dla Pospolitego Ruszenia ogłosiła niedawno fundacja białoruskiej solidarności BYSOL, więc pomóc w wyposażeniu ochotników może teraz każdy ich sympatyk.

Kiedyszka dodaje jednak, że mimo to organizacja będzie się rozwijać i iść do przodu (“Nie ma innej opcji”). I nadal będzie szkolić ludzi dla białoruskich jednostek ochotniczych walczących na Ukrainie. Jednak, jak podkreśla Kiedyszka, nikt nikogo do tego nie zmusza. Wyjazd do strefy działań wojennych na Ukrainie to nie kwestia umowy czy przymusu, ale dobrej woli.

– Nie działa to tak, że my tu “wyszkolimy” i trzeba iść na wojnę – podkreśla.

Według Kiedyszki na wojnę wyjechało już 15 członków organizacji, jeden z nich pojechał niedawno na Ukrainę z flagą Pospolitego Ruszenia. Organizacja przygotowuje rezerwę dla wszystkich białoruskich jednostek (nie tylko Pułku Kalinowskiego) walczących o wolność Ukrainy.

“Nixon”: Pracuję, by zarobić na ekwipunek

Szkolenie odbywa się na brzegu niewielkiego stawu porośniętego suchą trzciną. Dookoła jest las, który bardzo przypomina białoruskie lasy pod Zasławiem czy Łohojskiem. Sosny i brzozy przeglądają się w czarnej wodzie. Jest zimno.

Miejsce, w którym szkoli się Pospolite Ruszenie, jest ogólnodostępne. 13 marca 2023.
Zdj. Alisa Hanczar / Belsat.eu

– Patrol, kontakt, kolano! – ze strony grupy rekrutów dobiegają komendy.

Odbywa się szkolenie z topografii, doświadczeni mierzą długość swoich kroków, aby znaleźć współrzędne oznaczeń w partyzanckim lesie. A rekruci dostają chwilę wytchnienia.

– Przyjechałem tu [do Polski] w listopadzie 2021 roku, poszedłem do pracy, żeby zarobić pieniądze i kupić wyposażenie osobiste. Potem wstąpiłem do Pospolitego Ruszenia. Od samego początku wojny wiedziałem, że powinienem być na Ukrainie. Nie mogę się pogodzić z tym, że giną tam dzieci i cywile – mówi rekrut o pseudonimie “Nixon”.

Przyznaje, że już postanowił, że wstąpi do Pułku im. Konstantego Kalinowskiego, by bronić Ukrainy, a po zwycięstwie wyzwolić Białoruś od “tego przeklętego Łukaszenki i rosyjskich okupantów”. Sprawami wojskowymi interesuje się od 2014 roku: czytał książki, oglądał wojenne filmy dokumentalne i uczył się technik walki. Dzisiejsze zajęcia bardzo mu się podobały.

– Jaki jest dowódca? O, to bardzo miły człowiek – mówi “Nixon”.

Dowódca Chorągwi Warszawskiej prosi o całkowitą anonimowość, więc nie podajemy nawet jego pseudonimu. Ma doświadczenie wojskowe i chętnie dzieli się nim z nowymi, jednocześnie szlifując własne umiejętności. Jak twierdzi, cały czas przybywają nowi. W Warszawie liczba osób przekroczyła już liczebność plutonu. Zajęcia odbywają się według programu opracowanego dla wszystkich białoruskich chorągwi w Polsce. Spotkania mają miejsce dwa razy w tygodniu. W zależności od planu na dany dzień, trwają od trzech do sześciu godzin. Lokalizacja zbiórek ciągle się zmienia. Treningi odbywają się zarówno popołudniami, jak i nocą.

Po lewej “Monroe” z karabinkiem. 13 marca 2023.
Zdj. Alisa Hanczar / Belsat.eu

– Na dzisiejszym szkoleniu jest około 20 osób, w tym sześciu rekrutów, z którymi ćwiczyliśmy podstawowe umiejętności czynności: postawy, posługiwanie się bronią, pozycje i tak dalej. Dziewczyny? Dziewczyny dołączają do nas od samego początku. Nie chcę nikogo urazić, ale dziewczyny są jeszcze bardziej pracowite niż chłopaki, nie ma co do tego wątpliwości, świetnie sobie radzą – powiedział dowódca chorągwi.

“Mona”: Siła i przemoc to sposób komunikacji

Korzystam z przerwy na papierosa (choć prawie nikt nie pali), by porozmawiać z rezerwistką o pseudonimie “Mona”. Widząc, jak dziennikarz Biełsatu drży z zimna, “Mona” proponuje herbatę i z uśmiechem zauważa, że nie jest to najzimniejszy dzień (“Ćwiczyliśmy też podczas mrozów”). Kobieta spod okularów patrzy na nas ciemnymi, ciepłymi oczami, ale nie pokazuje całej swojej twarzy.

Jak mówi, w 2020 roku “dziwnie było patrzeć”, jak protestujący odmawiali stawiania siłowego oporu, bo wierzyli, że funkcjonariusze zlitują się przynajmniej nad dziećmi i kobietami:

– To było złudzenie. Tym, którzy rozumieją tylko język przemocy i siły, trzeba odpowiadać w języku, który rozumieją. Postanowiłam więc opanować ten język. On jest dokładnie tym, co jest nam teraz potrzebne. Jako sposób na komunikację z nimi. Nikt nie będzie z nami rozmawiał w żadnym innym języku: ani Łukaszenka, ani jego psy łańcuchowe. Mówią tylko w języku strachu i języku władzy. To jest moja odpowiedź na pytanie, dlaczego dołączyłam do Pospolitego Ruszenia.

Wiadomości
Białoruś. Komitet Śledczy bierze na celownik “Pospolite Ruszenie”
2022.12.13 15:36

“Mona” już do pewnego stopnia nauczyła się tego języka. Nie wyklucza, że po jakimś czasie może pojechać walczyć na Ukrainie, by bronić ludzi, którzy kiedyś dali jej schronienie przed represjami. Ale głównym celem jest wyzwolenie Białorusi i przywrócenie tam demokracji.

“Ihnacy”: Na froncie nie byłbym zbyt przydatny

Jeden z członków chorągwi trzyma się na uboczu, podchodzi do brzegu stawu i zamyślony patrzy w dal. Używa pseudonimu “Ihnacy”. Dobrze mówi po białorusku. W wolnym czasie zgłębia białoruską kulturę. 

Szkolenie Chorągwi Warszawskiej Pospolitego Ruszenia. 13 marca 2023.
Zdj. Alisa Hanczar / Belsat.eu

– Jestem raczej twórczym człowiekiem – przyznaje. – Nie pojechałem walczyć na Ukraine. I na razie nie zamierzam, bo uważam, że to bardziej ukraińska sprawa, ale gdybym miał większe doświadczenie, pojechałbym, czemu nie. Na ten moment nie byłbym tam zbytnio przydatny – tylko kręciłbym się między żołnierzami – żartuje “Ihnacy”.

Zauważa, że znaczenie Pospolitego Ruszenia, niestety, nie do końca odpowiada temu, jakie miało ono we Wielkim Księstwie Litewskim, bo organizacja nie powstała na białoruskiej ziemi:

– Trafiasz do środowiska ludzi, którzy chcą być razem i pragną wyzwolenia Białorusi. Taką mamy atmosferę. Jesteśmy na emigracji, ale wśród Białorusinów, więc czuć ogromny komfort.

– Granat! – słychać nagle za naszymi plecami. Szukamy drzewa, żeby się schować, ale najbliższa sosna jest w odległości około 30 metrów. Trzeba paść na ziemię. Na brzuch lub na plecy. “Pierwszy” (point man) – pada na plecy, aby móc obserwować i w razie potrzeby oddać strzał.

“Rocky”: Tutaj nie ma znaczenia, jak nazywasz swojego Boga

Instrukcji udziela rezerwista o pseudonimie “Rocky”. Tłumaczy, dlaczego zasada trzech sekund nie zawsze działa w przypadku granatów (detonacja trzy sekundy po odpaleniu). Osoba, obok której wyląduje granat, może mieć mniej czasu, bo po pierwsze granat może być zmodyfikowany, a po drugie (“tak często robią Rosjanie”), ten, kto rzuca, może trzymać go w ręku przez dodatkowe kilka sekund…

Anarchista Raman Chaliłau, członek Chorągwi Warszawskiej Pospolitego Ruszenia. 13 marca 2023.
Zdj. Alisa Hanczar / Belsat.eu

– Padamy, nogi razem, utrzymujemy gotowość do dalszego ostrzału… – rozkazuje “Rocky”.

Pod pseudonimem “Rocky” i czarną kominiarką ukrywa się znany białoruski anarchista Raman Chaliłau. Mówi, że w jego przypadku nie ma co próbować zachować anonimowość, ponieważ wszędzie jest rozpoznawany. Po jego głęboko czarnych oczach.

– Nie, nie jestem tu instruktorem, choć mam pewne doświadczenie. Po prostu z powodu braku funduszy nie możemy płacić instruktorom, więc jeśli ktoś wie jak, to pokazuje innym. Wszystko to opiera się na entuzjazmie. Musi tak być. Nie uważam się za eksperta od rozminowywania – żartuje Raman.

Przyznaje, że po rozpoczęciu pełnowymiarowej wojny na Ukrainie ponownie przemyślał swoje anarchistyczne poglądy:

– Te teorie są w książkach, a ludzie giną tu i teraz. Można krytykować państwo ukraińskie, ale człowiek zdaje sobie sprawę, że jeśli ono przegra, to ludzie, na których ci zależy, znajdą się w piekle na ziemi. Zło, niesprawiedliwość, tyrania, tortury, morderstwa i bieda – to wszystko przyniesie Rosja. I zdajesz sobie sprawę, że twoim obowiązkiem, jako kogoś, kto walczy o równość i demokrację, jest być z tymi ludźmi, broniąc ich wolności. A książki to książki.

Wiadomości
Do Pułku Kalinowskiego dołączył oddział białoruskich anarchistów
2022.08.23 19:01

Mówi, że od dawna był świadomy, że nie da się pozbyć Łukaszenki za pomocą pokojowych protestów czy negocjacji. Raman uważa, że na negocjacje można się zgodzić tylko wtedy, gdy Rosja całkowicie przegra. A jeśli ten kraj przegra, ale zachowa siłę oddziaływania na Białoruś, to pojawia się wiele pytań…

– To, co wiem na pewno, to że Łukaszenka nie odejdzie z jakichś ludzkich powodów. Tak się nie stanie. Nie ma w nim nic ludzkiego. Można więc mieć nadzieję na najlepsze, ale przygotować się trzeba na najgorsze. Jeśli trzeba będzie oczyścić Białoruś ze zła poprzez walkę partyzancką, będę na to gotowy. Po to tu przyjechałem, do tego się przygotowuję – podsumowuje “Rocky”.

Raman uważa, że z samym entuzjazmem, bez wsparcia finansowego, Pospolite Ruszenie może utrzymać się jeszcze pół roku, ale potem pojawią się problemy. A jego zdaniem w przyszłości brak przygotowania i wsparcia logistycznego może kosztować kogoś życie. Ważna sprawa wymaga wsparcia.

– Tak, tu jest jak w rodzinie. Nie ma znaczenia, jak nazywasz swojego Boga. Mówisz po białorusku czy po rosyjsku. Nie mają też znaczenia twoje poglądy polityczne. Liczy się tylko to, że chcesz widzieć Białoruś jako wolny, demokratyczny kraj i to, jak walczysz. Wszystko, co ma drugorzędne znaczenie, odpada – mówi Raman, który nie może jechać walczyć na Ukrainę, ponieważ Służba Bezpieczeństwa Ukrainy nałożyła na niego zakaz wjazdu do kraju.

Szkolenie Chorągwi Warszawskiej Pospolitego Ruszenia. 13 marca 2023.
Zdj. Alisa Hanczar / Belsat.eu

“Staniemy się ruchem ogólnonarodowym”

Nie wiadomo, czy Bóg (jakkolwiek się go nazywa) wymyślił to wgłębienie w okolicach barku, do którego tak idealnie pasuje kolba karabinu, ale wszyscy rezerwiści i rezerwistki już o nim wiedzą. Kilka grup porusza się po podwarszawskim lesie w poszukiwaniu zaznaczonych współrzędnych. Żadnych telefonów, żadnych map Google – w rękach mają tylko kompasy.

– Staniemy się ruchem ogólnonarodowym, bo… mimo, że nie mówi się, że na terytorium Białorusi toczy się wojna, to jest ono okupowane. I jeśli chcemy wrócić do domu, a ja bardzo tego chcę i bardzo za tym tęsknię, to musimy stać się prawdziwym ruchem narodowym. Musimy to robić, bo nikt tego nie zrobi za nas – mówi “Monroe” żegnając się, a spod czapki wystaje kosmyk blond włosów.

Sylwetki “Monroe”, “Rocky’ego”, “Ihnacego” i innych Białorusinów z Pospolitego Ruszenia znikają w gęstwinie polskiego lasu. Tajnymi partyzanckimi ścieżkami udajemy się do samochodu. Niebo nad Warszawą przygotowuje się do wiosny. Nad Białorusią też.

Obecnie białoruskie Pospolite Ruszenie działa w sześciu miastach w Polsce – w Białymstoku, Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku, Łodzi i Poznaniu. Dwie chorągwie działają też na Litwie – w Wilnie i Kownie.

Raport
W Polsce powstało białoruskie Pospolite Ruszenie. Gdzie i jak ćwiczą jego Chorągwie?
2023.03.05 17:33

Zmicier Mirasz, ksz/ belsat.eu

Aktualności