Na polsko-białoruskiej granicy zatrzymywane są autobusy, w których do kraju wracają osoby uznawane przez reżim za wrogów. 19 grudnia w nocy tylko z jednego autobusu OMON wyprowadził około 10 osób – podała organizacja obrony praw człowieka Brzeska Wiosna.
Według pasażerów OMON wzywany jest przez pograniczników, którzy podczas kontroli paszportowej wykryją osoby podejrzane o udział w protestach, antyreżimowe komentarze w sieciach społecznościowych, lub spotkanie się w Polsce z niepożądaną osobą.
– Gdy jedzie taki pasażer, zatrzymują samochód, telefonują “gdzie trzeba” i czekają na OMON. I nie ważne, ile trzeba będzie czekać. 19 grudnia w nocy z autobusu wyprowadzono około 10 osób. To samo miało miejsce w marszrutkach (busach) – pisze Brzeska Wiosna.
Obrońcy praw człowieka przestrzegają Białorusinów, by “dziesięć razy przemyśleli”, czy muszą wracać do kraju.
– Lepiej tęsknić w dobrych warunkach za granicą, niż w białoruskich GUŁAGach – podkreśla Brzeska Wiasna.
Obecnie w aresztach, więzieniach i koloniach karnych Białorusi reżim Alaksandra Łukaszenki przetrzymuje 1435 więźniów politycznych.
pj/belsat.eu