news
Raport
Wyjaśniamy. Szwadrony śmierci Łukaszenki
“Prezydent” ma na sumieniu także zbrodnie polityczne z przełomu XX i XXI wieku.
21.06.202319:02

Alaksandr Łukaszenka – surowy, ale sprawiedliwy ojciec narodu i kochający swój kraj “baćka”… Taki wizerunek próbował wykreować dla siebie białoruski dyktator. Widzimy przy tym brutalne pacyfikacje protestów, tortury w aresztach, polityczne wyroki po kilkanaście lat kolonii karnej nawet za najmniejszy przejaw oporu wobec reżimu. “Prezydent” ma jednak na sumieniu prawdopodobnie także zbrodnie polityczne, do których dochodziło na przełomie XX i XXI wieku.

Jak naprawdę wygląda jego miłość do narodu, świat zauważył dopiero po wyborach w 2020 roku. Media obiegły nagrania z brutalnych pacyfikacji protestów i informacje o torturach w aresztach, a reżim nie próbował już ukryć, że drakońskie wyroki – wydawane nawet za najmniejszy przejaw oporu wobec niego – są czysto polityczne. Jednak to nie pierwsze represje na Białorusi.

Jeszcze w latach 90., kiedy opozycja zagrażała świeżej wówczas władzy Łukaszenki, w tajemniczych okolicznościach zaczęli znikać jego oponenci. Ujawniane przez kolejne lata informacje wskazują, że odpowiedzialny za to jest prawdopodobnie SOBR – Specjalny Oddział Szybkiego Reagowania białoruskiego MSW, który zyskał miano “szwadronów śmierci”.

Alaksandr Łukaszenka rządzi na Białorusi od 1994 roku. Wygrał wówczas pierwsze i jedyne uczciwe wybory w tym kraju. Od tego czasu zajmował się umacnianiem swojej władzy – zapominając stopniowo czym są standardy demokratyczne.

W wyborach zwyciężył dzięki swojemu obrazowi bojownika walczącego z korupcją. Później kreował się na ojca narodu – sprawiedliwego, ale z ciężką ręką. Z tego ostatniego był znany – dosłownie – jeszcze z czasów, kiedy kierował sowchozem Haradziec. Pogłoski o jego brutalnym podejściu do pracowników krążą do dziś. Znamy przypadek pobicia traktorzysty opisali w książce “Przypadkowy prezydent” dziennikarze Paweł Szeremiet i Swiatłana Kalininkina. Sprawa miała utknąć w martwym punkcie ze względu na immunitet Łukaszenki, który był wtedy członkiem Rady Rejonowej. Później akta sprawy zaginęły.

Po dojściu do władzy Łukaszenka szybko rozszerzył swoje pełnomocnictwa wymuszając zmiany w konstytucji. Powrócił też do radzieckich symboli, zmarginalizował język i kulturę białoruską, walczył z opozycją i wolnymi mediami. Walka z opozycją nie oznaczała jednak tylko pałowania demonstrantów, procesów politycznych i wtrącania ludzi do kolonii karnych. W przypadku Białorusi były to też – najprawdopodobniej – zabójstwa polityczne.

Wiadomości
Proces białoruskiej śpiewaczki, która odmówiła stypendium Łukaszenki
2023.06.16 16:24

W latach 1999-2000 w zagadkowych okolicznościach zaginęło kilku przeciwników dyktatora: jego były współpracownik i były szef Centralnej Komisji Wyborczej Wiktar Hanczar, biznesmen Anatol Krasouski, były minister spraw wewnętrznych Juryj Zacharanka oraz operator rosyjskiej telewizji ORT Dzmitrij Zawadski. Niewykluczone, że reżim stoi też za zabójstwem dziennikarza Pawła Szeremieta. Czym narazili się oni dyktatorowi?

Wiktar Hanczar

Na początku lat ‘90 Wiktar Hanczar był deputowanym białoruskiego parlamentu. W czasie wyborów w 1994 roku pracował w sztabie Alaksandra Łukaszenki. Następnie na krótko został wicepremierem. Jednak już rok później dołączył do oponentów nowego prezydenta ze jako członek Zjednoczonej Partii Obywatelskiej. Zajął stanowisko przewodniczącego Centralnej Komisji Wyborczej. Występował wówczas przeciwko referendum z listopada 1996 roku, które de facto zmieniło system na Białorusi z republiki prezydencko-parlamentarnej na prezydencką. W związku z tym, jeszcze przed głosowaniem Hanczar stracił stanowisko. Jego miejsce zajęła Lidzja Jarmoszyna. CKW kierowała przez ćwierć wieku – wiernie służyła Łukaszence wygrywając dla niego wszystkie wybory. Żadne z nich nie zostały uznane przez Zachód za demokratyczne, podobnie jak referendum z 1996 roku.

Wiktar Hanczar, zdj.: Chartyja 97
Wiktar Hanczar, zdj.: Chartyja 97

Kolejnym epizodem, w czasie którego Hanczar naraził się Łukaszence były alternatywne wybory 1999 roku. Zostały one zorganizowane przez deputowanych Rady Najwyższej  rozwiązanej po reformie konstytucyjnej z 1996 roku przez prezydenta. Łukaszenka liczył swoją kadencję od momentu wprowadzenia zmian do ustawy zasadniczej, czyli przekonywał, że wybory powinny się odbyć w 2001 roku. Jego oponenci, nie uznający reformy, twierdzili, że nowy prezydent ma być wybrany w 1999 roku. Łukaszenka prześladował organizatorów alternatywnych majowych wyborów, jeden z dwóch kandydatów, Michaił Czyhir został aresztowany od razu, gdy rozpoczęła się kampania. Hanczar był dwukrotnie zatrzymywany ponieważ kierował wówczas alternatywną Centralną Komisją Wyborczą. Potem, we wrześniu 1999 roku zaginął. Doszło do tego 3 dni przed tym, jak miał przedstawić raport o ciężkich przestępstwach popełnionych przez Łukaszenkę, które miały być podstawą do impeachmentu prezydenta.

Juryj Zacharanka

W czasie kampanii wyborczej w 1994 roku był członkiem sztabu Łukaszenki. Później został na krótko, do 1995 roku ministrem spraw wewnętrznych. Już wtedy zwracał uwagę na przypadki korupcji w otoczeniu Łukaszenki. Nie przedstawiał jednak konkretnych dowodów.

Juryj Zacharanka, zdj.: archiwum
Juryj Zacharanka, zdj.: archiwum

W odpowiedzi prezydent oskarżył szefa MSW o machinacje finansowe, po czym zwolnił go ze stanowiska. Naturalnym było zatem to, że Zacharanka zaczął współpracować z opozycją, dołączył do Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, tej samej w której był Hanczar. Zwracał uwagę na zagadkowe śmierci oponentów Alaksandra Łukaszenki: dziennikarza Anatola Majsieni w wypadku samochodowym w 1996 roku oraz mera podmińskiego Mołodeczna Hienadzia Karpienki w 1999 roku, który według oficjalnych danych miał umrzeć z powodu stanu zdrowia. 7 maja 1999 roku sam były minister i opozycjonista zniknął bez śladu koło własnego domu.

Dzmitryj Zawadski

28-letni kamerzysta zaginął 7 lipca 2000 roku w Mińsku. Pracował dla białoruskiej i rosyjskiej telewizji, według niektórych źródeł był też osobistym kamerzystą Łukaszenki, a od listopada 1999 roku do maja 2000 roku dla rosyjskiego MSW w Czeczenii. Jego samochód znaleziono na mińskim lotnisku, gdzie miał odebrać dziennikarza Pawła Szeremieta.

Dzmitryj Zawadski w 1998 roku.
Zdj.: zavadsky.org

9 miesięcy po porwaniu oświadczył on, że jego kolega został zabity kilka godzin po tym, jak został uprowadzony. Wcześniej był torturowany. Jego zdaniem, stoją za tym ci sami sprawcy, co za zabójstwem opozycjonistów. Jakoby mieli oni wykonywać specjalne zadanie w Czeczenii, co mógł wykryć Zawadski. Białoruski reżim sądził jednak inaczej, w marcu 2002 roku dwóch funkcjonariuszy MSW Waleryj Ihnatowicz i Dzmitryj Malik zostało skazanych na dożywocie za zabójstwo operatora i jeszcze 5 innych osób. Nie przyznali się do winy. Ciała Zawadskiego dotąd nie odnaleziono.

Wiadomości
EUObserver: Łukaszenka miał przeznaczyć 1,5 mln dolarów na zabójstwa polityczne
2021.01.04 14:10

W 2016 roku w Kijowie w zamachu bombowym zginął Paweł Szeremiet, który wówczas pracował stale na Ukrainie, gdzie prowadził portal Biełarusski Partizan. W 2021 roku ujawniono nagrania audio z 2012 roku, które miałyby świadczyć o tym, że Łukaszenka planował tajne zabójstwa przeciwników politycznych poza granicami Białorusi, a dziennikarz miał być zlikwidowany “z hukiem” ponieważ krytykował prezydenta.

Jaka była reakcja władz?

Alaksandr Łukaszenka przekonywał, że Zacharanka pożyczył dużą sumę na działalność polityczną od kryminalistów na przeprowadzenie alternatywnych wyborów. Według innej wersji, miał to zrobić gdy był ministrem. Pieniądze miał pożyczyć na Ukrainie i ich nie oddał. Łukaszenka twierdził, że uciekł on do Niemiec, a 5 lat po zniknięciu sfotografowano go w RFN.

Łukaszenka przyznawał kilkukrotnie, że “szwadrony śmierci” istniały. Ale ich celem była walka z przestępczością w latach ‘90. Chodzi przede wszystkim o kryminalistów, którzy zajmowali się rekietem na trasie Moskwa – Berlin. Po raz pierwszy wspomniał o tym w 2011 roku w parlamencie. Później w 2013 r. podczas konferencji prasowej dla rosyjskich dziennikarzy podał więcej szczegółów.

– Wykryliśmy parę grup. Takich samochodów było niewiele – wzięliśmy fajne samochody i urządziliśmy pułapki na trasie od rosyjskiej granicy do Brześcia. Wszystkich tych, którzy stawiali opór, zabijaliśmy na miejscu. Trzy takie grupy wykryliśmy. Czwartej już nie było. I odtąd zrobiło się cicho i spokojnie. Może trochę przesadziliśmy, ale nie znalazłem innej metody odpowiedzi na takie rozboje niż danie w mordę – mówił wówczas.

Słowa te powtórzył w wystąpieniu do parlamentu w 2018 roku. Te deklaracje mogą mieć na celu przykrycie morderstw politycznych.

Raz tylko Łukaszence wymsknęło się, że jego oponenci byli porywani. W 2010 r. kandydat na prezydenta Uładzimir Niaklajeu w dniu wyborów został mocno pobity przez oddziały specjalne, a potem wykradziony ze szpitala i wywieziony w nieznanym kierunku. Przez prawie dobę krewni opozycjonisty nie wiedzieli, gdzie się znajduje. O losie polityka Łukaszenka wypowiedział się podczas konferencji prasowej 20 grudnia 2010 r.

– Myślicie, że go porwaliśmy i gdzieś wywieźliśmy? Nie. Takich prezentów więcej już nie będzie – mówił wówczas.

Sprawy dotyczące zabójstw, nawet gdy były wszczynane kończyły się umorzeniem. W styczniu 2019 roku, śledczy zawiesili dochodzenie w sprawach zaginięć Wiktara Hanczara, Anatola Krasouskiego i Juryja Zacharanki. Winnych porwania przeciwników politycznych Alaksandra Łukaszenki nie ustalono.

W 2001 roku do Niemiec wyjechał Ałeh Ałkajeu, były naczelnik aresztu śledczego numer 1 w Mińsku w latach 1996-2001. To on mówił o szwadronach śmierci, które odpowiadają za zabójstwa oponentów Alaksandra Łukaszenki. Twierdził, że jest w posiadaniu księgi, gdzie zapisywano wydawaną z kierowanego przez niego aresztu broń używaną zazwyczaj do wykonywania kary śmierci. W dniach, gdy była ona przekazywana w rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych, dochodziło do zniknięć oponentów ówczesnego prezydenta. Ałkajew zmarł w 2022 roku z przyczyny naturalnych.

Wiadomości
Zmarł Aleh Ałkajeu – to on mówił o szwadronach śmierci Łukaszenki
2022.09.20 11:29

W 2010 roku były pułkownik wywiadu wojskowego Uładzimir Baradacz, który uciekł do Niemiec ujawnił, że Juryj Zacharanka był porwany i torturowany. Zmuszano go, aby przyznał się do przygotowywania zamachu stanu. Ostatecznie został rozstrzelany. Ciało miało zostać spalone w jednym z mińskich krematoriów.

Te informacje potwierdził w 2019 roku były funkcjonariusz oddziałów specjalnych SOBR białoruskiego MSW Juryj Harawski, który uciekł do Szwajcarii. Oświadczył, że jego oddział brał udział w porwaniu i zabiciu Zacharanki, Hanczara i Krasouskiego. Oponenci reżimu byli porywani przez funkcjonariuszy SOBRu pod kierownictwem jego twórcy Dzmitrija Puliczenki. Miał on osobiście dokonywać egzekucji. Ciało Zacharanki zostało spalone, a Hanczara i Krasouskiego pochowane sto kilometrów od Mińska koło bazy SOBRu.

O tym, że Pauliczenka jest tutaj ważną postacią świadczy to, że 23 listopada 2000 roku na polecenie ówczesnego szefa KGB został aresztowany, jako podejrzany w organizacji zabójstw, a już 4 dni później był na wolności na polecenie Łukaszenki. Stanowiska stracili za to szef KGB i prokurator generalny, którzy byli gotowi wówczas szukać ciał zabitych w wymienionych w czasie śledztwa miejscach. Skierowali nawet prośbę do Moskwy o specjalistyczny sprzęt. Została ona szybko odwołana.

Gdy Pauliczenka wyszedł z aresztu oświadczył, że jest “gotów zrealizować jakiekolwiek polecenie prezydenta”. Później nadal służył na różnych stanowiskach w MSW, a w 2020 roku kierował jednym z oddziałów OMONu, które pacyfikowały demonstracje po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Wiosną 2022 roku w czasie “referendum konstytucyjnego” porządku pilnowały “mobilne grupy” weteranów specnazu, dowodzone przez Pauliczenkę.

Wiadomości
Dowódca “szwadronów śmierci” na straży białoruskiego referendum
2022.02.18 14:20

Informacje o roli Pauliczenki przekazywane przez byłych funkcjonariuszy pokrywają się z raportem specjalnego sprawozdawcy Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Christosa Purguridesa. On także wskazywał na SOBR i Pauliczenkę w swoim raporcie z 2003 roku. Mieli oni działać na rozkaz Łukaszenki. Koordynował proces Wiktar Szejman, jeden z najwierniejszych ludzi prezydenta. Od razu po usunięciu Zacharanki ze stanowiska był krótko ministrem spraw wewnętrznych. W czasie gdy dochodziło do zaginięć był sekretarzem Rady Bezpieczeństwa przy prezydencie oraz jego doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego. Później pełnił różne funkcje, między innymi, był prokuratorem generalnym i szefem Administracji Prezydenta. Od 2006 roku jest objęty sankcjami USA i UE.

Sprawy zaginięć oponentów politycznych mogą być wyjaśnione tylko po upadku reżimu Alaksandra Łukaszenki.

– Będziemy czekać. Ani dyktatura nie jest wieczna, ani dyktator nie jest. Będziemy czekać i myślę, że doczekamy się sprawiedliwości – mówi Iryna Krasouskaja, żona zaginionego Anatola Krasouskiego.

Uljana Zacharanka, matka Juryja Zacharanki, zmarła 14 maja 2018 roku. 25 maja 2023 roku zmarła Wolha Zawadska, matka Dzmitryja Zawadskiego.

Piotr Pogorzelski, nmz/belsat.eu