Sąd w Brześciu skazał dziś kolejną grupę uczestników powyborczych protestów z lata ubiegłego roku. Łącznie w “sprawie zamieszek” i “sprawie korowodu” oskarżonych jest ponad 150 osób.
Sędzia Andrej Hruszko skazał dziś 13 mieszkańców Brześcia na kary od 3 do 4,5 lat pozbawienia wolności. Dwóch skazanych to niepełnoletni, którzy trafią do kolonii wychowawczych, dziesięciu mężczyzn trafi do kolonii karnych o zaostrzonym rygorze, a 18-letnia dziewczyna do kolonii ogólnego rygoru. Trzech oskarżonych w pełni przyznało się do winy, siedmioro częściowo, a troje uważa się za niewinnych.
“Sprawę zamieszek” wszczęła brzeska prokuratura jeszcze w sierpniu ubiegłego roku przeciwko ponad 80 uczestnikom protestów, głównie młodzieży. Po sfałszowanych wyborach prezydenckich 9 sierpnia mieszkańcy Brześcia domagali się od władz miejskich ujawnienia prawdziwych wyników głosowania. Do rozpędzenia tłumu użyto milicji, pograniczników i wojska, którym część zgromadzonych stawiła opór. Na ławie oskarżonych zasiadają osoby zatrzymane w tych dniach (część z nich od sierpnia była przetrzymywana w aresztach) oraz demonstranci rozpoznani na nagraniach wideo z kamer monitoringu, mediów społecznościowych i kamer milicji.
To właśnie podczas tych wydarzeń zginął brzeski “tirowiec” Hienadź Szutau. Został zastrzelony przez oficera specnazu, który ze swoim oddziałem, w cywilnych ubraniach, wyłapywał na ulicach przeciwników reżimu. Sąd uznał, że Szutau zaatakował komandosów stalową rurą, czego nie potwierdzają nagrania monitoringu. Oficer miał mu strzelić w głowę w samoobronie. Drugi uczestnik zdarzenia, Alaksandr Kardziukou, został skazany na 10 lat kolonii karnej. Uważa on, że Szutau został zastrzelony podczas ucieczki. Ich sprawa nie została włączona do “sprawy zamieszek”.
Równolegle w Brześciu toczy się inna masowa sprawa karna – tzw. “sprawa korowodu”. 13 września ubiegłego roku w mieście odbyła się kolejna pokojowa demonstracja przeciwko reżimowi. Jej uczestnicy przeszli jezdną prospektu Maszerawa, a następnie zatrzymali się na skrzyżowaniu z bulwarami Kosmonautów i Szewczenki. Tam utworzyli wielkie koło (korowód), w którym tańczyli do muzyki. Do ich rozpędzenia milicja wysłała armatkę wodną – było to pierwsze użycie tego sprzętu przeciwko demonstrantom w 2020 roku na Białorusi.
Zarzuty usłyszało ponad 70 pokojowych demonstrantów, z czego niektórzy od września są przetrzymywani w areszcie. Prokuratura zarzuca im skandowanie haseł, klaskanie w dłonie, a przede wszystkim blokowanie ruchu tramwajów i autobusów, co naraziło zakład transportu miejskiego na 660 rubli straty (część oskarżonych zwróciła już te pieniądze). Oskarżeni sądzeni są w grupach po minimum 10 osób. Skazanych zostało już 32 z nich – większość na pracę przymusową w otwartych zakładach karnych.
Białoruskie organizacje praw człowieka uważają oskarżonych w tych sprawach za więźniów politycznych.
pj/belsat.eu