Odmrożenie amerykańskich sankcji wobec białoruskich firm z sektora naftowego może wpłynąć na ich współpracę z zachodnimi partnerami. Powiedział o tym Biełsatowi Aleh Mazol z Centrum Badań Ekonomicznych BEROC.
Ekspert podkreślił, że sankcje po pierwsze będą utrudniać działalność białoruskich firm na amerykańskim rynku, a po drugie będą sygnałem dla innych kontrahentów, którzy będą chcieli współpracować z tymi przedsiębiorstwami.
– To jest właśnie główne uderzenie. Nie to, że im zabronią działania na rynku amerykańskim rynku, choć to i tak poważnie odbije się na ich wskaźnikach ekonomicznych. Większy efekt będzie jednak od tego, że one robią się toksyczne dla innych kontrahentów – powiedział Mazol.
Białoruskie firmy z branży naftowej działają głównie w Wielkiej Brytanii i w Holandii.
– Utrudnienie pracy na tych rynkach ogranicza wpływy walutowe – dodał Mazol.
Inni eksperci zwracają uwagę, że sankcje amerykańskie będą miały większy efekt w ogólnym kontekście pogorszenia międzynarodowej sytuacji ekonomicznej Białorusi. Współpracę z Mińskiem wstrzymały europejskie i światowe instytucje finansowe, które w 2018 roku zainwestowały w Białoruś pół miliarda dolarów, a w 2019 roku 1,4 miliarda. Kontakty ograniczył nawet Pekin.
Wczoraj poinformowała o tym liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouskaja, która gościła ambasador USA na Białorusi Julie Fisher. Wg niej, Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych zapowiedział, że przywróci sankcje przeciwko państwowemu koncernowi naftowemu Biełnaftachim i ośmiu innym przedsiębiorstwom państwowym. Współpraca z nimi amerykańskich podmiotów gospodarczych ma zostać wstrzymana w ciągu 45 dni.
mh/pp belsat.eu wg inf.wł. i tut.by