Osobisty wróg Łukaszenki. Dlaczego Siarhiejowi Cichanouskiemu wymierzono tak surowy wyrok?

14 grudnia Sąd Okręgowy w Homlu skazał blogera Siarhieja Cichanouskiego, którego można nazwać jednym z głównych osobistych wrogów Aleksandra Łukaszenki, na 18 lat pozbawienia wolności w kolonii o zaostrzonym rygorze. Eksperci jednogłośnie wiążą brutalność wyroku z motywem zemsty.

Dostał więcej od Babaryki

W 2020 roku polityczny neofita Cichanouski już na początku kampanii prezydenckiej wydawał się być niebezpiecznym potencjalnym rywalem dla przywódcy reżimu. Charyzmatyczny bloger podróżował po Białorusi, prowadził relacje na żywo z ulic miast i przekazywał mikrofon zwykłym ludziom, tak by mogli podzielić się tym, co leży im na sercu. Popularność Cichanouskiego, który umiejętnie (w przeciwieństwie do państwowych propagandzistów) wykorzystał potęgę Internetu, rosła.

Pilne!
Siarhiej Cichanouski skazany. Wyrok – 18 lat kolonii karnej
2021.12.14 12:29

Inny polityczny neofita, były szef Biełgazprombanku i kandydat w wyborach prezydenckich Wiktar Babaryka, równie szybko zyskiwał popularność. Jako potencjalny rywal Łukaszenki wydawał się być jeszcze groźniejszy, ponieważ wielu Białorusinów przyciągało jego doświadczenie jako odnoszącego sukcesy menedżera. W rezultacie Babaryka dostał 14 lat kolonii o zaostrzonym rygorze.

Cichanouski, jak wiemy, dostał więcej. Najprawdopodobniej odbiła się na nim jego satyryczna twórczość. Babaryka był bardzo powściągliwy i poprawny w swoich publicznych wystąpieniach, podczas gdy bloger nie miał żadnych oporów. To on spopularyzował mem o wąsatym karaluchu, którego trzeba załatwić kapciem. A ludzie zaczęli wychodzić na spontaniczne pikiety z kapciami w rękach.

Wiadomości
Karaluchowi – STOP! Jak białoruski bloger rzucił wyzwanie Łukaszence
2020.06.09 14:29

Potężni władcy najbardziej boją się właśnie tego, że staną się pośmiewiskiem, że stracą aureolę wielkości w oczach ludu. Dlatego właśnie Cichanouskiemu podcięto skrzydła jeszcze przed lotem: zorganizowano prowokację, ujęto go i zrobiono z niego figuranta sprawy karnej. Na początku – teraz brzmi to niedorzecznie – oskarżono go o artykuł, za który groziła gara tylko do trzech lat. Ale potem doszły nowe zarzuty: dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie – ta maksyma z czasów stalinowskich odrodziła się na nowo na dzisiejszej Białorusi.

Surowe wyroki są zemstą władzy za jej lęki, a także środkiem, by zastraszyć niezadowolonych i zniechęcić ich do myśli o zmianie, by nie pozostało nic innego oprócz siedzenia na podłodze i modlenia się, żeby domu nie zawitali „przystojniacy” w kominiarkach.

System zasmakował w zemście

Ogólnie rzecz biorąc, system mści się na tych, którzy próbowali zakwestionować jego istnienie w 2020 roku.

Podczas gdy zduszona rewolucja była wyraźnie pokojowa (choć państwowa propaganda powie później o próbie buntu, blitzkriegu i bojówkach podżeganych przez Zachód). Wyzwanie polegało na tym, że ludzie chcieli uczciwych wyborów i rezygnacji obrzydłego wszystkim, nieusuwalnego przywódcy, który wpędził kraj w stagnację i przyzwyczaił się do straszenia wszystkich kajdankami.

Cichanouski był w pełni świadomy nastrojów mas, nagromadzonego niezadowolenia. I w przeciwieństwie do „starej opozycji”, która znów spierała się w wyborze jednego kandydata i zaczęła myśleć o bojkocie wyborów, znalazł skuteczny sposób komunikacji z masami – w ich języku, bez oklepanych sloganów. Chodzi o rolę jednostki w historii.

I jeszcze jeden wymowny akcent – po aresztowaniu blogera ogromną nadzieję na zmianę wzbudziła jego żona, Swiatłana Cichanouskaja. Wyszydzana przez państwową propagandę gospodyni domowa przeprowadziła fenomenalną kampanię wyborczą, odwołując się do pragnienia uwolnienia męża (ale i całego kraju) z niewoli i według niektórych źródeł zebrała w wyborach znacznie więcej głosów niż przywódca reżimu, któremu białoruska CKW przyznała jednak ponad 80 procent.

Wiadomości
Cichanouskaja: ten wyrok to zemsta
2021.12.14 13:49

Swoją drogą surowy wyrok Cichanouskiego jest prawdopodobnie między innymi zemstą za triumf jego żony, którą wielu uważa za prawdziwą zwyciężczynię tych wyborów i która, w przeciwieństwie do Łukaszenki, wciąż spotyka się ze światowymi przywódcami. W sierpniu 2020 roku Łukaszenka był wyraźnie zszokowany skalą protestów ludzi, którzy uważali, że ich głosy zostały skradzione, ale szybko zadziałał w myśl zasady „wygrywa silniejszy”.

Białoruska rewolucja została zduszona. Funkcjonariusze otrzymali carte blanche.

Dziś Białoruś przypomina klasyczne państwo policyjne z zalążkiem totalitaryzmu. Ludzie mogą trafić za kratki za subskrybowanie nielubianych przez władze kanałów telewizyjnych, za kliknięcie w nieodpowiedni post na Facebooku czy za noszenie skarpetek w biało-czerwono-białych kolorach.

Według kryteriów obrońców praw człowieka na Białorusi jest już 920 więźniów politycznych, w rzeczywistości jest ich znacznie więcej. A proces Cichanouskiego i jego współpracowników (którzy również otrzymali surowe wyroki) nie jest ostatnim w tym strasznym korowodzie.

Czy można handlować więźniami?

Przed 9 sierpnia 2020 roku, dniem wyborów i początkiem masowych protestów, białoruskie władze otwarcie sugerowały, że za Cichanouskim i Babryką stoi Moskwa. Następnie retoryka zmieniła się na dokładnie odwrotną: przeciwnicy reżimu zostali przedstawieni jako marionetki Zachodu. Kolejna klasyka gatunku: wszystko jak u Orwella.

Faktem jest, że Łukaszenka znalazł się nagle w izolacji, jego tron zachwiał się pod nim, a Kreml stał się dla niego jedynym ratunkiem. Ale za zbawienie trzeba zapłacić. Białoruski przywódca został zmuszony do podpisania 28 programów sojuszniczych potencjalnie niebezpiecznych dla suwerenności kraju, do zwiększenia obecności rosyjskich żołnierzy na Białorusi, do uznania Krymu za rosyjski i do pogorszenia stosunków z Ukrainą. Wygląda na to, że Władimir Putin naciska na swojego toksycznego białoruskiego partnera żądaniem tranzytu władzy.

Opinie
De iure czy de facto Białoruś jest już częścią Rosji?
2021.12.01 12:48

Podsumowując, Mińsk dobrze by zrobił, gdyby odblokował wektor zachodniej polityki zagranicznej, aby zyskać choć trochę pola manewru, tak jak to miało miejsce w lepszych czasach. A według niektórych źródeł, białoruska dyplomacja już zarzuca wędkę w kierunku zachodnim: mówią, że pod pewnymi warunkami są gotowi uwolnić te osoby, które Zachód nazywa więźniami politycznymi.

Oczywiście, jeżeli taki proces negocjacji w ogóle się rozpocznie, to nie nastąpi to z dnia na dzień. Reżim będzie dokręcał śrubę co najmniej do referendum w sprawie nowej konstytucji, które zaplanowano na koniec lutego. A potem możliwe są różne scenariusze.

Nie będzie siedzieć 18 lat

W każdym razie, oczywiście, nie można oczekiwać prawdziwej liberalizacji: Łukaszenka zdaje sobie sprawę (i słusznie), że jest ona śmiercią dla jego systemu.

I nawet w przypadku negocjacji Cichanouski nie będzie wśród pierwszych do uwolnienia: logiczne jest, aby zachować tak cenny towar.

Takie cykle kłótni i pojednań z Zachodem (wy znosicie sankcje, my uwalniamy więźniów) zdarzały się już po wyborach prezydenckich w 2006 i 2010 roku. Ale teraz, po pierwsze, Zachód posunął się za daleko, ogłosił Łukaszenkę nielegalnym i znalazł się w dołku rosnących sankcji. Po drugie Łukaszenka bardziej niż kiedykolwiek boi się pójść na ustępstwa, ponieważ potencjał protestu wciąż istnieje, tylko jest stłamszony przez brutalne represje. Jeśli władza zacznie wypuszczać „politycznych”, to stłamszeni ludzie się otrząsną i rozpocznie się kolejna rewolucja.

Przy tym eksperci są zgodni, że Cichanouskiego i tak nie spędzi w więzieniu 18 lat. Reżim, który opiera się na milicyjnych pałkach, nie ma tyle czasu.

Wiadomości
“Białorusini zasługują na coś lepszego”. Sekretarz stanu USA potępił wyroki w “sprawie Cichanouskiego”
2021.12.15 08:09

Alaksandr Kłaskouski dla vot-tak.tv/belsat.eu

Inne teksty autora – w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności