Przetrzymywani od wczoraj w areszcie Alaksandr Burakou i Uładzimir Łapcewicz mają stanąć przed sądem za „udział w nielegalnej demonstracji”.
W rzeczywistości obaj reporterzy zamierzali przygotować reportaż z mohylewskiego sądu, gdzie wczoraj rozpoczął się proces jednego z liderów białoruskich chrześcijańskich demokratów Pawła Siewiaryńca i sześciorga działaczy inicjatywy „Europejska Białoruś”.
Proces odbywał się za zamkniętymi drzwiami, a osobom chcącym wesprzeć oskarżonych oraz dziennikarzom najpierw kazano opuścić budynek sądu, a potem jeszcze się od niego oddalić. Milicja zagroziła, że przeciwnym razie uzna to za nielegalne zgromadzenie, a wkrótce potem Burakou i Łapcewicz zostali zatrzymani i osadzeni w areszcie – do czasu, kiedy sami staną przed sądem. Oprócz nich zatrzymano też działacza chadecji Aleha Aksionawa.
Dziś bliscy dziennikarzy próbowali przekazać im paczki, ale w areszcie przyjęto tylko odzież i środki higieniczne. Jedzenia – nie, tłumacząc to właśnie faktem, że aresztanci ogłosili głodówkę.
mh, cez/belsat.eu