Białoruski niezależny portal przekazał szczegóły wczorajszych zatrzymań i rewizji. Kierownictwo Naszej Niwy umieszczono w areszcie przy ulicy Akreścina.
Funkcjonariusze weszli do redakcji wczoraj rano. Na 72 godziny zatrzymano redaktora naczelnego Naszej Niwy Jahora Marcinowicza, redaktora naczelnego magazynu Nasza Historyja Andreja Dyńkę, kierownika działu marketingu Andreja Skurkę oraz główną księgową Wolhę Rakowicz. Wszyscy są podejrzani w ramach sprawy karnej o „działania poważnie naruszające porządek publiczny”.
Strona internetowa Naszej Niwy została zablokowana przez Ministerstwo Informacji na wniosek Prokuratury Generalnej. Komentując tę decyzję, telewizja państwowa ONT podała, że było to związane z publikacją materiałów o „charakterze prowokacyjnym, niesprawdzonych i nieprawdziwych informacji, które sprzyjały wzrostowi napięcia społecznego i stymulowały nastroje protestu”.
Jak podaje Nasza Niwa, podczas zatrzymania Jahor Marcinowicz został pobity. Potem został zabrany do swojego mieszkania, gdzie odbyła się rewizja, a nastpnie do Komitetu Śledczego na przesłuchanie. Tam z powodu urazu głowy wezwano do niego karetkę.
Po udzieleniu mu pomocy medycznej Marcinowicz został zabrany do okrytego złą sławą aresztu tymczasowego przy ulicy Akreścina. Pracownikom Naszej Niwy nie wydano w areszcie materaców, a nakarmiono ich dopiero dziś rano – dobę po zatrzymaniu.
Zatrzymany Andrej Skurko jest cukrzykiem insulinozależnym. Z domu pozwolono mu zabrać zapas insuliny na trzy dni. Jego żona Palina Skurko opisała na Facebooku przebieg rewizji: do mieszkania miał wpaść tłum funkcjonariuszy z automatami. Na widok domowej biblioteczki funkcjonariusz zapytał: “po co w domu tyle książek”. Andrej Skurko nie wiedział, co mu odpowiedzieć.
Od wczoraj na Białorusi trwa zakrojona na szeroką skalę operacja milicji i KGB “przeciwko ludziom nastawionym radykalnie”, czyli dziennikarzom niezależnych mediów. Do rewizji i zatrzymań w redakcjach i mieszkaniach dochodzi w całym kraju. Do aresztu trafili także współpracownicy Biełsatu z obwodu witebskiego Zmicier Łupacz i Wital Skryl.
Służby zarzucają dziennikarzom popełnienie przestępstw – np. zniesławienie dziennikarza. Może to dla nich oznaczać długi pobyt w areszcie śledczym, a następnie proces i wyrok pozbawienia wolności w kolonii karnej.
aa,pj/belsat.eu