Korespondent Biełsatu wraz z przedstawicielem Fundacji “Żywie” udał się do Centrum Białoruskiego w Łodzi na spotkanie z przedstawicielką diaspory ukraińskiej. Sprawdziliśmy, jak działa wzajemna pomoc między diasporami.
Dwie kolorowe bransoletki, niebieska i żółta, na uchwycie torby sportowej młodego mężczyzny – jedyny jasny szczegół w metrze o poranku na stacji Młociny. Przy wyjściu z metra przytłacza mnie fala ludzi spieszących do pracy. Tylko ukraińska flaga na każdym autobusie i tramwaju przypomina o wojnie w sąsiednim kraju.
– Będę za 20 minut. Swiatłana zapomniała kluczy.
– Swiatłana? Nie Cichanouskaja? – żartuję.
– Nie, ona nie jeździłaby takim małym samochodem – słyszę w słuchawce głos Dzmitryja. Jest przedstawicielem Fundacji “Żywie”, którą wielu uchodźców politycznych z Białorusi w Polsce zna z działalności magazynu (FreeShopu) grupy inicjatywnej “Partyzanka“.
W samochodzie Dzima otwiera napój energetyczny.
– To jedyny sposób na przeżycie, to już trzecia noc bez snu – mówi.
Od ponad tygodnia pracuje w FreeShopie: organizuje przyjmowanie i wysyłanie samochodów z pomocą humanitarną, prowadzi magazyn z darmową żywnością i odzieżą dla uchodźców, aktywnie współpracuje z wieloma firmami i organizacjami w zakresie pomocy potrzebującym z Ukrainy.
– Dajcie nam ekspres do kawy. Kawa to paliwo rewolucji – żartuje, gdy czekamy na Swiatłanę Mackiewicz, działaczkę polityczna i była żonę aresztowanego białoruskiego filozofa Uładzimira Mackiewicza.
Po drodze Dzmitryj opowiada, że miał wczoraj wspaniały dzień, który zaczął się od pytań o autobus z Niemiec, a skończył na tym, że “skontaktowano się z nami z Gruzji, aby wysłać samolot z pomocą humanitarną”.
Inicjatywa “Partyzanka” zaczęła się formować w sierpniu 2020 roku. Dzmitryj i jego przyjaciele zbierali rzeczy dla tych, którzy uciekli z Białorusi z powodów politycznych. Wkrótce jednak w mieszkaniach uczestników inicjatywy zabrakło miejsca do przechowywania. Wtedy białoruska aktywistka i performerka Jana Szostak dogadała się z teatrem Komuna Warszawska, który udostępnił jedno ze swoich pomieszczeń na magazyn. W 2020 roku wszyscy chcieli pomóc. “Partyzanka” wymagała koordynacji i planu pomocy wszystkim potrzebującym Białorusinom.
Zasoby magazynu rosły, a inicjatywa się rozwijała. Najpierw Urząd Miasta Warszawy dał fundacji budynek na Żoliborzu, a teraz FreeShop mieści się na Mokotowie, przy ul. Rzymowskiego 36. Ministerstwo Edukacji przekazało budynek jednej z dawnych szkół. Jak na razie stoi on pusty i czeka na swojego inwestora, Białorusini mogą w nim więc przechowywać i gromadzić pomoc humanitarną. “Partyzanka” płaci tylko opłaty za media.
Każdy dzień zaczyna się od kryzysu humanitarnego
– Wszystkie nasze działania koncentrują się teraz na pomocy uchodźcom z Ukrainy – mówi Dzmitryj, gdy jedziemy autostradą Warszawa-Łódź. Ośrodki dla uchodźców w Warszawie są przepełnione. Ludzie są zmęczeni, wielu z nich spędziło kilka dni w drodze, więc kiedy przyjeżdżają, proszą, aby ich przenocować gdziekolwiek. Wspólnie z organizacją Białoruski Hub pracujemy nad rozwiązaniem tej sytuacji, szukamy miejsc, gdzie można umieścić ludzi – mówi Dzmitryj i dodaje, że pomaga m.in. uchodźcom z Ukrainy, którzy nie posiadają ukraińskiego obywatelstwa.
Niedawno burmistrz miasta Berdiańsk z obwodu zaporoskiego na Ukrainie skontaktował się z “Żywie”, poprosił o przysłanie samochodu z pomocą humanitarną i przekazał listę potrzebnych rzeczy.
– Do magazynu przychodzili afroamerykanie. Nie mówili po rosyjsku ani po angielsku, tylko po francusku. W korytarzu magazynu znajdowały się worki z ubraniami do utylizacji, w których zaczęli grzebać. Próbowaliśmy im wytłumaczyć, żeby weszli, że damy im coś do jedzenia i znajdziemy odpowiednie ubrania, ale oni byli tak pochłonięci tymi workami, że odeszli z nimi – mówi Dzmitryj. Ludzie siedzą tam w schronach, nie ma jedzenia. Przyjęliśmy również osiem busów z pomocą z Niemiec. I wtedy otrzymaliśmy telefon z Łodzi: zaprosili nas przedstawiciele diaspory ukraińskiej! – dodaje.
Ruszamy w dalszą drogę. Z czasem przy drodze pojawiają się centra logistyczne. Wkrótce pojawi się wśród nich ogromny magazyn z pomocą humanitarną dla uchodźców, zorganizowany przez fundacje “Żywie”, “Białorusini w Łodzi” oraz Izbę Przemysłowo-Handlową w Łodzi. Łódź leży praktycznie w centrum Polski, więc towary można stąd łatwo transportować nawet do najdalszych zakątków kraju. Korzysta z tego większość firm transportowych.
– W planach jest utworzenie wspólnie z nimi bazy logistycznej w Łodzi. Przy przyjęciu samochodów z pomocą z europejskimi tablicami rejestracyjnymi, istnieje wiele trudności z przekierowaniem ich na Ukrainę. Dlatego dobrze jest mieć w Łodzi “punkt tranzytowy”, w którym wolontariusze z białoruskiej i ukraińskiej diaspory będą rozładowywać i sortować przywiezioną pomoc humanitarną, kierując ją do granicy – wyjaśnia Dzmitryj.
“Wśród Białorusinów są wolontariusze gotowi do pomocy”
W Centrum Białoruskim w Łodzi czeka już na nas Rusłana, przedstawicielka ukraińskiej diaspory. Symbolicznie siadamy przy okrągłym stole w kuchni. Arciom (imię zmienione – Biełsat), pracownik ośrodka, zdążył już omówić z Rusłaną kilka ważnych kwestii.
– Ważne jest, aby wymieniać się kontaktami i gromadzić listy osób potrzebujących pomocy oraz tych, które są gotowe jej udzielić. Po protestach na Białorusi pojawiło się wielu wolontariuszy, którzy są gotowi do pomocy. Tutaj w Centrum mamy infrastrukturę, mamy kontakty w całej Polsce. Chodzi o pomoc prawną – mówi Arciom, dodając, że diaspora ukraińska nie ma doświadczenia z emigracją polityczną i uchodźcami, więc nie ma dużego doświadczenia z pomocą prawną w tym zakresie. Chcemy, aby diaspora współpracowała w celu zwalczania m.in. dezinformacji reżimu Putina, który dąży do wywołania konfliktu między Białorusinami i Ukraińcami – kontynuuje Aciom. Białorusini nie są wrogami Ukraińców. Mamy wspólnego agresora i musimy walczyć z nim razem.
“Ukraińcy walczą z propagandą od 2005 roku”
– Ukraińcy walczą z propagandą informacyjną już od 2005 roku – mówi Rusłana. Wcześniej nie było różnicy, jakim językiem się mówiło i do jakiego kościoła się chodziło. Nie było żadnej różnicy do czasu, gdy wróg zaczął przygotowywać się do inwazji na wielką skalę i rozlewu krwi. A wszystko to za sprawą propagandy, która podsycała nienawiść. Chcemy jak najszybciej zatrzymać przepływ tej dezinformacji, pokazując różne stanowiska, zarówno ze strony Białorusi, jak i Ukrainy. Musimy się zjednoczyć, aby przekazywać prawdziwe informacje o tym, co dzieje się z naszymi narodami. A jeśli dojdzie do jakichś starć między Białorusinami i Ukraińcami – będziemy rozpatrywać każdy przypadek wspólnie z przedstawicielami obu diaspor – podkreśla Arciom. Grupa psychologów “Nacja Liderów” również jest gotowa zaangażować się w tę pracę.
W ciągu ostatniego tygodnia Fundacja “Białorusini w Łodzi” aktywnie włączyła się w pomoc Ukraińcom. Część wolontariuszy pracuje na granicy polsko-ukraińskiej z Ukrainą, część pomaga uchodźcom w zakwaterowaniu w mieście.
– Nasze organizacje pozarządowe powstałe na emigracji nie liczyły się z tym, że trzeba będzie tworzyć struktury prawne. Nikt nie mógł przewidzieć tych wydarzeń. Dlatego na razie nie będziemy wypowiadać się w imieniu organizacji, ale jako przedstawiciele diaspor – podsumowała Rusłana.
jp, ksz/ belsat.eu