Trwający od 2014 r. konflikt w Donbasie na wschodzie Ukrainy poważnie wpływa na środowisko. Eksperci alarmują, że region musi stawić czoła takim problemom jak zanieczyszczenie gruntu i wód czy wybuchy metanu. Działania zbrojne doprowadziły też do zniszczenia bioróżnorodności.
Za jedno z głównych zagrożeń dla środowiska w regionie uważa się niekontrolowane zatapianie niektórych kopalń na opanowanych przez prorosyjskich separatystów częściach obwodu donieckiego i ługańskiego. Działania te skutkują podwyższaniem się poziomu wód, co może prowadzić do zanieczyszczenia gleby oraz wód powierzchniowych i gruntowych, podtopień i osiadania gruntu.
Podczas konferencji poświęconej ekologicznej przyszłości Donbasu mówiła o tym Ołeksandra Łukianenko z organizacji Prawo na Zachyst. Jak dodała, wiążą się też z tym takie problemy jak przedostawanie się metanu na powierzchnię, wskutek czego może dochodzić do wybuchów, nawet w budynkach mieszkalnych.
– To bardzo aktualny temat i jeśli nie zostaną znalezione rozwiązania, doprowadzi to do wielkiego niebezpieczeństwa – zaalarmowała Łukianenko podczas forum transmitowanego wczoraj przez agencję Ukrinform.
Przedstawicielka organizacji oceniła, że temat ten nie obija się szerokim echem w mediach, przez co społeczeństwo nie jest o nim odpowiednio poinformowane.
Jewhenij Jakowlew z Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, ekspert z dziedziny hydrogeologii, zauważył, że środowiskowe problemy Donbasu niepokoją nie tylko miejscową ludność: w trójstronnej grupie kontaktowej ds. uregulowania konfliktu powstała ekologiczna podgrupa zajmująca się kwestią zatapiania kopalń.
– Ryzyko zatopienia kopalń jest znaczne i jest zagrożenie, że wpłynie to na faunę, florę i człowieka – podkreślił naukowiec.
Zapowiedział, że do projektów dotyczących ekologicznej sytuacji w Donbasie mogą być też włączeni eksperci Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) ds. bezpieczeństwa jądrowego.
Ekologiczne problemy w Donbasie związane są jednak nie tylko z nieodpompowywaniem wody z kopalń. Trwające od 2014 r. działania zbrojne zniszczyły bioróżnorodność terytorium – unikalne gatunki zwierząt i roślin oraz uszkodziły krajobraz – podkreśla państwowa inspekcja ekologiczna Ukrainy, cytowana przez portal NV.ua.
– Ładunki, które nie były w odpowiedni sposób rozbrojone, w tym miny, wybuchają, co prowadzi do pokruszenia gleby i pożarów. Pozostałości amunicji zawierają szereg zanieczyszczających substancji, w tym metali ciężkich, niszczących glebę i podziemne warstwy wodonośne – powiedział serwisowi szef inspekcji Andrij Malowanyj.
Zaznaczono też, że do otoczenia trafia wiele produktów naftowych z olejów wykorzystywanych do obsługi sprzętu wojskowego, co z kolei prowadzi do degradacji areałów ziemnych. Portal NV.ua podkreśla przy tym, że nawet terytoria, które nie zostały poszkodowane bezpośrednio przez wybuchy i pociski, pośrednio odczuwają na sobie skutki wojny.
– A zlikwidowanie tych skutków nie należy do łatwych – ocenia.
NV.ua wskazuje, że w związku z działaniami zbrojnymi w obwodzie donieckim od 2014 roku obowiązuje czasowe moratorium na planowe kontrole ekologiczne. Brak kontroli skutkuje natomiast takimi bezkarnymi działaniami jak np. wycinki lasów. Biolog Maksym Wysoczyn twierdzi, że jedną z przyczyn wycinek drzew jest wzrost cen gazu.
– Ludzie starają się palić w piecu miejscowym opałem – tłumaczy.
W obwodzie donieckim działają też nielegalne kopalnie węgla, gdzie ludzie sami wydobywają surowiec, aby zaoszczędzić na opale – czytamy.
Państwowa inspekcja ekologiczna zwraca uwagę na kolejny problem, jakim jest brak dostępu do niekontrolowanych przez Kijów terytoriów ukraińskich, przez to niemożliwe jest przeprowadzanie koniecznych kontroli.
– Niestety niemożliwe jest już całkowite przywrócenie zdewastowanych przez wojnę terytoriów do pierwotnej postaci – ubolewa resort.
cez/belsat.eu wg PAP