Aktywiści z Mińska, Baranowicz, Mostów i Pińska trafili do milicyjnych aresztów w dniu, w którym na Białorusi zbierano podpisy poparcia dla ich kandydatki w wyborach prezydenckich.
W Mińsku na ul. Kulmana milicja zatrzymała Dzianisa Urbanowicza. Według świadków na jednym z podwórek w pobliżu Rynku Komarowskiego, gdzie odbywała się zbiórka podpisów, dyżurowały milicyjne mikrobusy pełne milicyjnych tajniaków.
W Pińsku, funkcjonariusze OMONu zatrzymali Walera Ramanowicza. O sprawie poinformowali Biełsat, jego przyjaciele. Wiadomo, że działacz jechał do Brześcia, ale został zatrzymany przy wyjściu z domu.
Rankiem 31 maja przy wyjeździe z Baranowicz została zatrzymana Tamara Potockaja. Pretekstem do zatrzymania przez drogówkę był „brak aktualnego przeglądu technicznego auta”. Aktywistkę eskortowało na komisariat pięć radiowozów z migającymi światłami.
Profil komunikatora „Strana dla żizni” administrowany przez Siarhieja Cichanouskiego podał, że w Kobryniu został zatrzymany „jako świadek” Uładzimir Maroz.
Inny członek grupy inicjatywnej Cichanouskiej, Alaksandr Miliuk z Mostów, zdążył poinformować, że milicjanci przyszli do jego domu, by wręczyć mu wezwanie i zabrali do Grodna. Prawdopodobnie na przesłuchanie do Komitetu Śledczego. Ponadto koordynator kampanii wyborczej Cichanouskiej w regionie homelskim twierdzi, że milicja dyżuruje w pobliżu jego domu.
Wcześniej w Grodnie zatrzymano kilkanaście osób wraz z Siarhiejejm Cichanouskim podczas zbierania podpisów dla Swiatłany Cichanouskiej. W sobotę osiem osób (w tym Cichanouski) zostało wywiezionych do Mińska. Wszczęto przeciwko nim sprawę karną o napaść na milicjanta. Tymczasem według świadków, aktywiści padli ofiarą prowokacji.
ka, jb/belsat.eu