Zaścianek Brakowo. Na Grodzieńszczyźnie ginie siedziba w zakopiańskim stylu FOTOREPORTAŻ


Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Przed wojną właściciele hodowali w ogrodzie pawie. Piękny niegdyś budynek przekazany potem kurzej fermie, zamienia się w dziś ruinę. Pozostała w nim ostatnia lokatorka.

To były folwark Brakowo, znany jeszcze z opisu pochodzącego z 1793 roku. Były zaścianek jest dziś częścią wsi Świsłocz w rejonie grodzieńskim.

Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Podjechać do budynku nie można – na drodze stoi szlaban. W ten sposób dyrekcja kurzej fermy broni się przed ptasią grypą: żeby nie zawlec niczego na kołach samochodu.

Trzeba iść pieszo. Najpierw po asfalcie do samego gospodarstwa, potem, wzdłuż ogrodzenia – po rozjeżdżonej drodze gruntowej. Według planu to ulica Liasnaja (Leśna). Tylko w pobliżu żadnych drzew nie ma, więc budynek widać z daleka. Stoi wśród zaoranego pola niczym na wyspie. Niebawem dowiemy się, że dookoła domu był sad, ale całkiem niedawno go wycięto – właśnie po to, żeby zwiększyć areał gruntów pod zasiewy.

Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Wita nas kobieta w kurtce moro. Pod nogami plącze się szczeniak. Nie ma nawet roku, kobieta woła na niego po prostu „Małysz”. Sama ma na imię Tacciana, pochodzi aż spod Witebska, a przyjechała tu w latach 80. Pracuje na fermie, a mieszka w starej siedzibie. Jako jedyna lokatorka domu-widma.

Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Okolice Brakowa należały do rodziny Gorzkowskich. Dobra liczyły 68 dziesięcin ziemi ornej i 11 dziesięcin pastwisk. Dom nawiązujący do stylu zakopiańskiego powstał w latach 20. ubiegłego wieku. Zbudował go Władysław Gorzkowski dla swojej rodziny. Dookoła był nie tylko sad, ale i zabudowania gospodarcze, gdzie właściciele trzymali m.in. pawie.

Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

– Tu kiedyś pan mieszkał. Ale jak się nazywał? Nie pamiętam… – przyznaje się Tacciana. – Wiem, że syna miał. I ten syn podczas wojny ludzi Niemcom wydawał – zapewnia jednak z przekonaniem. – I nasi go zastrzelili. Po panach nic nie zostało, gdzie tam! I z domu też nic niedługo nie zostanie. Mówili, że po wojnie mieszkało to osiem rodzin. Teraz nie ma tu nikogo oprócz mnie. W zeszłym roku pochowali staruszkę stąd. I to wszystko.

Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Tacciana urządza nam wycieczkę po domu. Wcześniej był on kryty blachą, ale zamieniono ją na eternit. I to jakoś nieumiejętnie – dach zaczął przeciekać, a budynek – gnić.

– Wcześniej mieszkałam na 1. piętrze, a teraz na parterze – mówi Tacciana. – Jak padał deszcz, to po wodę można było nie chodzić: podstawiaj wiadro pod sufit i nabieraj…

Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Na opustoszałym 1. piętrze Tacciana widzi otwarte okno i niczym gospodyni próbuje je zamknąć. Chcemy pomóc, ale też nie dajemy rady. Na podłodze leżą fragmenty mebli, potłuczone kafle od pieca, puste butelki i szklanki. „Po panach” nie zostało chyba nic – może niektóre drzwi pomiędzy pokojami.

Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

– Kilka lat temu przyjechał jakiś człowiek i chciał to kupić. Ale wtedy mieszkały tu jeszcze trzy osoby. Powiedziano mu, że ma im zapewnić mieszkania. I znikł… – wspomina Tacciana.

Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

„Gospodyni” mieszka w jedynym nadającym się do życia pokoiku na parterze. Nie radzi wchodzić wyżej niż na pierwsze piętro: wszystko tam już przegniło, może się zarwać pod nogami. Za to piwnice pod domem są w dobrym stanie: można przechowywać w nich ziemniaki i słoiki.

Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

– Już dawno mówiono, że wyburzą. Sad już już wycięli i zaorali – mówi lokatorka. I proponuje własne rozwiązanie architektoniczne. – Na najniższej kondygnacji drewno jest jeszcze dobre, a wyżej, bliżej dachu – gnije. Można by rozebrać to, co na górze, a niższą część – zachować. O, tak jak u sąsiadów zrobić taki zgrabny domek!

Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Według historyków architektury, siedziba w Brakowie to unikalny zabytek – jest niezwykłym połączeniem stylu zakopiańskiego z miejscowymi tradycjami w budownictwie. Historyk i krajoznawczyni Tacciana Kasataja z Grodna przypomina, że jeszcze w 2015 r. razem z innymi aktywistami składała wniosek do Ministerstwa Kultury w sprawie wpisania tego budynku do rejestru zabytków. Resort odmówił.

– Najtrudniej jest właśnie z wpisywaniem do rejestru i odnawianiem dziedzictwa architektury drewnianej – przyznaje Kasataja. – Pozytywnych przykładów prawie nie ma. Może w Homlu trochę lepiej się tym zajmują. W Grodnie jest tylko jeden udany przykład – lamus na terenie klasztoru brygidek. I to jasne dlaczego – udział państwa był w tej renowacji minimalny.

Hавiны
Унікальны лямус часу ВКЛ: дакрануцца можна, заходзіць – пакуль не
2019.03.15 10:47

ak, cez/belsat.eu

Aktualności