Rosyjski premier zapewnił partnerów z Mińska, że oskarżenia białoruskiego prezydenta są bezpodstawne.
– Akurat dziś przeczytałem o tym, że gdzieś u nas są „antybiałoruskie elementy”, które w ten czy inny sposób wpływają na politykę państwową. Chcę panu oświadczyć wprost i powiem o tym prezydentowi Łukaszence, że u nas takich „antybiałoruskich elementów” nie ma – oznajmił dziś szef rosyjskiego rządu.
Dmitrij Miedwiediew powiedział to podczas spotkania z białoruskim premierem Siarhiejem Rumasem. Obaj spotkali się w Soczi w przededniu zaplanowanych na jutro rozmów prezydentów Rosji i Białorusi.
Replika Miedwiediewa była reakcją na niedawne wystąpienie Łukaszenki. Występując w Mińsku, białoruski przywódca zapewniał, że jego kraj nie wejdzie w skład „nawet bratniej Rosji” i w tym kontekście wspomniał o rzekomych naciskach na Władimira Putina przez wrogie Białorusi środowiska.
– Dziś na prezydenta Putina jest wywierana bardzo silna presja. I to już z najbliższego otoczenia, antybiałoruskiego – oznajmił, nie precyzując jednak, kogo ma myśli.
Dziś Miedwiediew wyjaśniał Rumasowi, że „zagadnienia integracyjne mają taką konstrukcję, że zawsze towarzyszą im dyskusje, wyrażanie opinii, a czasem emocjonalne stanowiska”. Przyznał też, że spotkanie na szczeblu szefów rządów nie usunęło wszystkich rozbieżności.
– Byłoby dziwne, gdybyśmy wzięli na siebie obowiązek wzięcia na siebie porozumienia się we wszystkich punktach. Praca wykonana przez naszych kolegów w rządach obu państwach była bardzo szybka, ale przy tym dość dogłębna – powiedział Miedwiediew. – Ale to nie oznacza, że bierzemy na siebie wszystkie decyzje. Po prostu nie moglibyśmy tego zrobić. I właśnie dlatego trzeba było poprosić o takie spotkanie prezydentów. Mam nadzieję, że jutrzejsze prace wiele wyjaśnią.