Zabójca dwóch kobiet z Bobrujska zostanie rozstrzelany


36-letni Alaksandr Asipowicz, który zabił swoje ofiary przy pomocy młotka i noża został skazany przez sąd w Bobrujsku na karę śmierci.

20 lipca ub.r. na milicyjny telefon alarmowy około 7 rano zadzwoniły dwie młode kobiety. Wykrzykiwały w przerażeniu, że siedzą zamknięte w łazience, do której ktoś się dobija, i że grozi im śmierć. Jedna z nich krzyczała, że jest cała we krwi. Na swoje nieszczęście podały zły adres i milicja nie umiała odnaleźć domu, z którego dzwonią.

Potem jednak funkcjonariusze odnaleźli mieszkanie, w którym były dwa trupy – tak zmasakrowane, że trzeba było je identyfikować przy pomocy ekspertów. Morderca zadał każdej z zabitych kilkadziesiąt ciosów młotkiem i nożem.

Zabójca został zatrzymany tego samego dnia przed swoim domem – jednak milicjanci nie wiedzieli z kim mają do czynienia dlatego, że był on kompletnie pijany. Dopiero potem Alaksandr Asipowicz opowiedział o tym, czego dokonał w mieszkaniu swojej matki.

27-letnia Alesia Klimawa i 26-letnia Chryścina Kruszkina poznały go w barze dzień przed śmiercią. Nad ranem trójka pojechała do mieszkania matki Asipawicza i tam dokonała się tragedia. Sąsiedzi słyszeli krzyki, ale myśleli, że to rodzinna awantura i nie wezwali milicji.

Podczas rozprawy sprawca tłumaczył, że został sprowokowany – twierdził, że kobiety chciały mu nasypać do piwa środki nasenne i demolowały mieszkanie. Po dokonaniu zbrodni pojechał odebrać wypłatę, kupił piwo i trzy rulony worków do śmieci, co zdaniem sądu było przygotowaniem do rozczłonkowania ciał.

Nina Klimawa, matka jednej z ofiar zabójcy

36-latek już dwukrotnie siedział w więzieniu. Jeszcze w okresie niepełnoletności pchnął nożem sąsiada, który zmarł. Po odbyciu kary znowu zaatakował nożem znajomego, jednak nie śmiertelnie.

Podczas rozprawy oskarżony o zabójstwo rozpłakał się i prosił sąd o darowanie mu życia i danie możliwości odkupienia win. Sędziowie jednak przychylili się do wniosku prokuratura o karę śmierci przez rozstrzelanie. Dodatkowo mężczyzna ma zapłacić matce jednej z zabitych 100 tys. rubli odszkodowania i pokryć koszty pogrzebu ofiar. Skazany ma 10 dni na apelację, może też poprosić o łaskę prezydenta. Jednak Alaksandr Łukaszenka w historii swoich rządów tylko raz skorzystał z tego prawa.

Nina Klimawa

Białoruś jest ostatnim krajem w Europie, w którym wykonywana jest kara śmierci. Prezydent Łukaszenka w dyskusjach nt. rezygnacji z niej powołuje się na przeprowadzone w 1996 r. referendum, w którym za egzekucjami zagłosowało 80 proc. obywateli. Prowadzone obecnie badania opinii społecznej pokazują, że 40 proc. Białorusinów chce z niej zrezygnować.

W latach 2012-2018 na najwyższy wymiar kary skazano 16 osób. Na karę śmierci skazywani są najczęściej zabójcy oraz sprawcy zamachów terrorystycznych. Na karę śmierci nie mogą być skazane kobiety, niepełnoletni i mężczyźni powyżej 65 roku życia. Dotychczas Alaksandr Łukaszenka skorzystał z prawa łaski raz, w 2003 r.

Obrońcy praw człowieka zwracają uwagę, że w historii Białorusi były przypadki wyroków śmierci, które budziły głębokie wątpliwości. Stało się tak w przypadku domniemanych sprawców ataku bombowego w mińskim metrze w 2011. Dwójkę skazanych sądził od razu Sąd Najwyższy, nie było więc ścieżki odwoławczej. Wyrok zapadł praktycznie włącznie w oparciu o ich zeznania.

jb/belsat.eu

Aktualności