Miłośnicy rekonstrukcji i polowania ruszyli na pola pod Mińskiem. Tym razem oprócz chartów, które szlachta Wielkiego Księstwa Litewskiego przejęła od Tatarów, myśliwym towarzyszyły też psy rodzimej rasy – gończe białoruskie.
Rekonstrukcję zorganizowano według zasad polowania mieszanego czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Gończe białoruskie, zwane też ogarami białoruskimi, mają w nim swoją rolę. Dzięki swojemu znakomitemu węchowi psy odnajdują zwierzę i wyganiają je z lasu lub krzaków na pole.
Wtedy do polowania dołączają charty, które dzięki swojej prędkości są w stanie doścignąć każdą zdobycz.
W pole rusza także część uczestników polowania – nagonka. Idąc w małej odległości od siebie, krzykami i hałasem płoszą między innymi zające. W niewielkiej odległości posuwają się szeregiem po polu uprzywilejowani jeźdźcy.
Podczas takiego polowania tradycyjnie uczestniczyła duża liczba psów i koni, nie było więc tanie. Na utrzymanie stajni i psiarni stać było arystokrację i bogatą szlachtę.
Charty w tych czasach kosztowały niemało – na teren dzisiejszej Białorusi były przywożone z Azji Mniejszej, części współczesnej Turcji. Nie były one przystosowane do surowej białoruskiej zimy, dlatego na łowy jeźdźcy wieźli je ze sobą na siodle. Chart mógł też z tej wysokości zobaczyć zdobycz. I wtedy go wypuszczano.
Z czasem wyhodowano lepiej przystosowaną do miejscowego klimatu rasę chartów, co nie oznacza, że stały się tańsze. Po zniesieniu prawa pańszczyźnianego taki sposób polowania zaczął powoli zanikać na terenie współczesnej Białorusi i Rosji.
Ważna zaznaczenia osobliwością tej rekonstrukcji był udział psów przywróconej rodzimej rasy – gończych białoruskich. Psy te pojawiają się już na rycinach z czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Do połowy XX wieku białoruscy myśliwi aktywnie wykorzystywali tą „narodową” rasę. Psy ceniono za dobrą orientację, umiejętność polowania na różną zwierzynę, także na kopytne. Dodatkowo, w odróżnieniu od innych psów myśliwskich, gończe dość szybko wracały na dźwięk rogu swojego pana.
Co do trofeów na polach pod Michanowiczami nie dostrzeżono wielu śladów zajęcy i innych zwierząt. Dlatego też polowanie miało raczej charakter pokazowej rekonstrukcji historycznej.
Zobacz także:
Wiaczasłau Radzimicz, PJ, belsat.eu
Zdjęcia i tekst autora