Rosyjska dziennikarka Swietłana Prokopiewa została dziś skazana na karę pół miliona rubli (6,9 tys. USD) grzywny. Prokurator żądał dla niej sześciu lat więzienia za rzekome usprawiedliwianie terroryzmu. Prokopiewa nie przyznała się do winy.
Dziennikarka, która uznaje swój proces za motywowany politycznie, zapowiedziała apelację od wyroku. Jak poinformowała, oczekiwała wyroku uniewinniającego.
Swietłana Prokopiewa jest komentatorką niezależnego radia Echa Moskwy w Pskowie. Powodem wszczęcia wobec niej sprawy karnej w lutym 2019 roku, był jej komentarz na falach pskowskiej rozgłośni 6 listopada 2018 roku. Dziennikarka mówiła o zamachu bombowym w Archangielsku, gdzie 17-latek zdetonował w samobójczym ataku ładunek wybuchowy w gmachu Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).
Wyraziła w nim opinię, że czyn zamachowca mógł być sprowokowany represyjnymi działaniami systemu politycznego. Zauważyła m.in. iż „okrucieństwo rodzi okrucieństwo”. Niemniej zastrzegła, że akt terroru jest działaniem niedopuszczalnym. Rosyjski regulator mediów, urząd Roskomnadzor ocenił, że materiał zawierał wypowiedzi wyrażające usprawiedliwianie terroryzmu.
Proces Prokopiewej wzburzył środowisko dziennikarskie w Rosji, które zaprotestowało przeciwko sądzeniu – z perspektywą więzienia – jedynie za wygłaszane opinie. W obronie dziennikarki demonstrowali w ostatnich dniach nie tylko dziennikarze mediów niezależnych, ale i pracownicy prorządowej telewizji RT. W piątek przed siedzibą FSB na moskiewskiej Łubiance milicja zatrzymała 15 demonstrantów, głównie dziennikarzy.
Zdaniem politolożki Jekatieriny Szulman zarzuty mówiące o „usprawiedliwianiu terroryzmu” są zbyt nieprecyzyjne, podobnie jak zapisy w rosyjskim kodeksie karnym dotyczące „wezwań do działalności ekstremistycznej” czy „jawnego braku szacunku dla społeczeństwa”.
– Karane powinno być tylko bezpośrednie wzywanie do przemocy, a nie rozważania na jej temat, informowanie o niej, czy próba analizowania jej przyczyn – powiedziała Szulman dziennikowi Kommiersant.
pj/belsat.eu wg PAP