Wysokie kary dla Białorusinów uczestniczących w przedwyborczych akcjach solidarności

Karami grzywny ukarały sądy na Białorusi co najmniej 40 osób w Mińsku i 20 poza stolicą za udział w akcjach solidarności, które odbyły się w ubiegły piątek. Skazano również dziennikarzy zatrzymanych w sobotę w Hancewiczach.

W sądach rejonowych w różnych dzielnicach w Mińsku odbyły się w poniedziałek procesy osób, które zostały zatrzymane podczas piątkowych akcji solidarności z represjonowanymi politykami i aktywistami. Jak poinformowało monitorujące sytuację Centrum Praw Człowieka Wiasna, w stolicy zapadło co najmniej 40 wyroków kar grzywny. Sądy orzekały kary o równowartości od 170 do 570 dolarów.

Poza Mińskiem, gdzie odbyło się ponad 20 procesów, minimalna kara wynosiła równowartość 45 USD. W Bobrujsku kilka osób, w tym aktywistę Wiasny, skazano na kary aresztu. Kary aresztu zapadły też m.in. Baranowiczach, Orszy i Homlu.

Białoruś: zatrzymani twierdzą, że byli bici przez milicję

Odbył się również proces nad dziennikarzami, którzy relacjonowali spontaniczną akcję solidarności w Hancewiczach i zostali brutalnie zatrzymani, a następnie oskarżeni o niepodporządkowanie się funkcjonariuszom, a także o udział w nielegalnej akcji. Postępowanie w ich sprawie przeniesiono z Hancewicz do Baranowicz. Tam reporterzy gazety „Hancawicki Czas” Alaksandr Pazniak i Siarhiej Bahrou otrzymali odpowiednio – karę grzywny i 15 dni aresztu.

W piątek, w ostatnim dniu zbiórki podpisów poparcia dla potencjalnych kandydatów w wyborach prezydenckich, doszło do spontanicznych akcji solidarności z zatrzymanymi wcześniej aktywistami i politykami, w tym samymi kandydatami. Dzień wcześniej aresztowano Wiktara Babarykę, ubiegającego się o prawo do startu w wyborach. Władze zarzucają mu malwersacje i „pranie brudnych pieniędzy”.

Brutalne zatrzymania na ulicach białoruskich miast WIDEO

Według prezydenta Alaksandra Łukaszenki na Białorusi „powstrzymano wielki plan destabilizacji”, zaś za protestem stoją siły zewnętrzne, chcące zniszczyć kraj.

W piątek, w stolicy i kilku innych miejscowościach, ludzie ustawiali się wzdłuż ulic, tworząc tzw. łańcuchy solidarności. Doszło do zatrzymań. Milicja poinformowała potem, że sporządziła w całym kraju 270 protokołów. Do akcji, choć na znacznie mniejszą skalę, doszło także w sobotę.

Chociaż formalnie organizowanie pikiet w celu zbiórki podpisów w wyznaczonych miejscach jest zgodne z prawem wyborczym, władze twierdzą, że dochodziło do „nielegalnych zgromadzeń” i do łamania prawa o imprezach masowych.

jb/belsat.eu wg PAP

Wiadomości