Działacze białoruskiego ruchu “Obrońcy prawa do wolnych wyborów” alarmują o ograniczeniu liczby miejsc, w których opozycja może organizować wiece przed wyborami prezydenckimi.
– Analiza decyzji władz lokalnych o miejscach do agitacji przedwyborczej pokazuje, że jest ich znacznie mniej w porównaniu z poprzednimi kampaniami wyborczymi. Nie tylko poważnie ogranicza to prawa kandydatów na prezydenta, ale też prawa wyborców do otrzymania informacji o kandydacie na prezydenta – podkreślają białoruscy obrońcy praw człowieka.
Według nich władze lokalne postępują niezgodnie z rekomendacją Centralnej Komisji Wyborczej, która proponowała udostępnić dowolne miejsca, w których zgromadzenia nie są zakazane.
– Połowa obserwatorów kampanii wyborczej podkreśla, że miejsca wyznaczone dla prowadzenia masowych wieców wyborczych są albo nieprzystosowane do takich celów, albo mało uczęszczane. Niektóre z nich są trudno dostępne ze względu na złe skomunikowanie. To problem szczególnie dla wyborców starszych i niepełnosprawnych – czytamy w raporcie.
Ruch “Obrońcy prawa do wolnych wyborów” to wspólna inicjatywa Białoruskiego Komitetu Helsińskiego i Centrum Obrony Praw Człowieka “Wiasna”.
W Mińsku opozycyjne komitety wyborcze mogą legalnie agitować jedynie w sześciu miejscach. Wszystkie one znajdują się daleko od centrum miasta. Mimo to, podczas zbiórek podpisów za udziałem opozycji w wyborach, ustawiały się tam wielogodzinne kolejki.
Z kolei zbiórki podpisów za udziałem w wyborach rządzącego od 26 lat Alaksandra Łukaszenki odbywały się w zakładach pracy i centrach miast.
Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się 9 sierpnia. Rządzący od 1994 roku Łukaszenka powiedział, że nie odda władzy, a przeciwko demonstrującym obywatelom jest gotów użyć broni. Nieoficjalne sondaże internetowe mówią jednak, że popierają go tylko 3 proc. Białorusinów.
Od początku maja w kraju trwają przedwyborcze represje wymierzone w opozycję, jej zwolenników i dziennikarzy. W aresztach jest już pięciu opozycyjnych kandydatów na prezydenta. Do tysiąca zbliża się liczba zatrzymanych Białorusinów, którzy okazali swoją solidarność z aresztowanymi i wyszli na pokojowe demonstracje.
Obrońcy praw człowieka oświadczyli, że wybory już teraz odbiegają od demokratycznych standardów. Masowe represje wymierzone w obywateli potępiły państwa Zachodu, Unia Europejska i OBWE.
Przed wyborami prezydenckimi władze starają się zastraszyć także niezależnych dziennikarzy i blogerów. O absurdach białoruskiego aparatu represji, których doświadczył osobiście, opowiedział korespondent Biełsatu Zmicier Łupacz.
mh,pj/belsat.eu