Wołodymyr Zełenski pojechał na front


Nowy ukraiński prezydent zwiedzał okopy na Donbasie. W kampanii obiecywał szybki koniec wojny, ale teraz chyba zrozumiał, że to nie takie łatwe.

Żołnierze na froncie do takich wizyt są już przyzwyczajeni. Okopy w blasku fleszy i towarzystwie ekip telewizyjnych zwiedzali już wystrojeni w polowe mundury Petro Poroszenko, czy premier Wołodymyr Hrojsman i inni politycy. Wczoraj na linii frontu w obwodzie ługańskim, w okolicach Sczastia pojawił się nowy prezydent. Wołodymyr Zełenski zamiast munduru paradował w swojej firmowej koszuli typu „bliżej ludu”, z obowiązkowymi zakasanymi rękawami. Ale też w kamizelce kuloodpornej i hełmie. Jego PR-owcy z dumą podkreślali potem, że prezydent znajdował się zaledwie 400 metrów od wroga.

Zełenski musiał odwiedzić wojskowych. Przez cały okres kampanii i tuż po wyborach z jego otoczenia wypływały sprzeczne sygnały. Raz mówił o potrzebie pokoju i „dogadania” się z Rosją, ale np. w swojej mowie inauguracyjnej zapewniał już, że Donbas i Krym są ukraińskie. Potem nowy szef administracji prezydenckiej Andrij Bohdan rzucił, że trzeba zorganizować referendum w sprawie zakończenia wojny. Wczoraj prezydent mówił za to o potrzebie wzmocnienia armii i pochylał się nad ciężkim losem żołnierzy. W tym wszystkim wojskowi mogli się naprawdę pogubić.

Pięć lat wojny

Kiedy 26 maja 2014 r. oddział separatystów wspierany przez tzw. ochotników z Rosji próbował zająć lotnisko w Doniecku, w terminalu opór stawił oddział ukraińskich żołnierzy wojsk powietrzno-desantowych z Kirowogradu. Tak zaczynała się trwająca 242 dni epopeja oblężenia lotniska i bohaterskiej obrony terminalu. Wokół rozpalała się prawdziwa wojna, która trwa do dziś.

Zmieniła jednak charakter. Nie jest już konfliktem hybrydowym, kiedy nie wiadomo, kto jest przeciwnikiem i skąd się biorą tzw. separatyści, jak wiosną 2014 r. Nie jest też, jak do 2016 r., wojną manewrową z udziałem silnych pododdziałów pancernych i artyleryjskich.

Obecnie linia frontu jest trwała, a wojna bardziej przypomina tę z Górskiego Karabachu, czy Kaszmiru. Obie strony obserwują się przez celowniki, siedzą w okopach kilkaset metrów od siebie i czasem strzelają. Mimo to wojna jest dla Ukrainy problemem. Ta realna, w Donbasie jest bardzo kosztowna dla słabej ukraińskiej gospodarki. Jednak kosztuje przede wszystkim życie. I ma ogromy wpływ na psychikę Ukraińców, którzy cały czas żyją w strachu przed eskalacją działań wojennych.

– Zełenski uciekał w czasie kampanii od tematu wojny, celowo oddawał to pole Poroszence, bo wiedział, że Ukraińcy są wojną zmęczeni – tłumaczy belsat.eu kijowski politolog Wołodymyr Fesenko i dodaje – Ale nie może uciec od samej wojny. Dziś jest jego problemem.

Donbas będzie coraz większym problemem dla Zełenskiego. Zwłaszcza, że już trwa kampania przed wyborami parlamentarnymi 21 lipca. Żeby wesprzeć swoją partię Sługa Narodu, prezydent musi dać jakiś sygnał, że ma pomysł na Donbas.

Rosyjski szach

W tej sprawie więcej zależy jednak od Władimira Putina. To on rozpętał konflikt na wschodzie Ukrainy, a potem go zamroził. Moskwa na razie nie wie, czego oczekiwać od Zełenskiego. Sprzeczne sygnały zaczynają drażnić Kreml, bo nie wie jak grać kartą Donbasu.

– Rosjanie np. nie wiedzą, jak by zareagował Zełenski na zaostrzenie sytuacji na froncie – tłumaczy Fesenko.

Do tej pory nowy prezydent sporo mówił o potrzebie pokoju, ale jednocześnie ani razu nie powiedział, jak sobie wyobraża np. integrację separatystycznego Donbasu. Wzywał również do zwiększenia sankcji na Rosję.

– Widać gołym okiem, że zamienili jedną marionetkę (Poroszenkę) na drugą (Zełenskiego), a władcy marionetek pozostali ci sami. I jasne jest, że on nie powstrzyma działań wojennych na Donbasie – mówił agencji RIA Nowosti po wizycie Zełenskiego na Donbasie Wiktor Wodołackij, deputowany Rosyjskiej Dumy Państwowej.

To na razie opinia mało znaczącego polityka. Rosyjskie media też nie są zbyt subtelne i coraz otwarciej oceniają, że Zełenski jest zmuszany do zaostrzania relacji z Rosją. Rozczarowanie Zełenskim w przekazie rosyjskiej propagandy zaczyna narastać.

Nowy ukraiński prezydent zdążył przecież spotkać się z amerykańską delegacją i prosić USA o pomoc oraz nowe sankcje dla Rosji. Iwan Aparszyn, główny doradca Zełenskiego ds. bezpieczeństwa, szykowany na stanowisko ministra obrony, mówi o wejściu Ukrainy do NATO. A sam Zełenski, że wzmocni ukraińską armię na froncie. Na razie Zełenski skupia się więc na działaniach PR-owych. Chcąc zadać kłam oskarżeniom, że zmierza do kapitulacji przed Rosją.

Wiadomości
Rodziny ukraińskich jeńców apelują do prezydenta Zełenskiego
2019.05.23 11:02

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności