“Wojna wszystkich ze wszystkimi”. Partyzanci na Białorusi INTERMARIUM


Walki partyzanckie na terenach Białorusi są jednym z ciekawszych i bardziej skomplikowanych epizodów II wojny światowej. W debacie historycznej “Intermarium” przyczyny, przebieg i skutki “wojny wszystkich ze wszystkimi” wyjaśniają historycy z Polski i Białorusi.

Ziemie dzisiejszej Białorusi od stuleci były miejscem starć Wschodu z Zachodem. Dla zwykłych mieszkańców najcięższą próbą w XX wieku był okres II wojny światowej, a szczególnie okupacji niemieckiej. Ofiary tego kataklizmu na białoruskich ziemiach są liczone w milionach. Przede wszystkim dlatego, że dzisiejsza Białoruś była polem walki dwóch nieludzkich reżimów totalitarnych – komunistycznego ZSRR, na którego czele stał Józef Stalin i nazistowskiej III Rzeszy Niemieckiej pod przywództwem Adolfa Hitlera.

Wojna dwóch mocarstw dla ziem okupowanych była prawdziwym koszmarem. Ludność białoruska znalazła się pomiędzy niszczycielskimi furiami. Fizyczne przetrwanie w takich warunkach często stawało się możliwe tylko dzięki szczęśliwemu wypadkowi, a nie świadomie obranej strategii. Sytuacje, gdy jedna i ta sama rodzina musiała za dnia ratować się przed prześladowaniami Niemców i kolaborujących z nimi policjantów, a w nocy opierać się ich ideowym oponentom – sowieckim partyzantom – nie należała do rzadkości. Do tej pory pamiętają to starsi ludzie w dowolnym zakątku Białorusi.

Na tych terenach ruch partyzancki był szczególnie złożony. Działające tam liczne ugrupowania podziemne podzielone były według pozycji ideologicznych i przynależności narodowej. Zaraz po partyzantce sowieckiej, drugą najbardziej aktywną była partyzantka polska.

Wideo
„Samobójcza akcja”. Odbicie AK-owców z więzienia w Lidzie
2020.04.19 10:39

Ale najbardziej tajemniczą do dziś pozostaje historia białoruskiego narodowego ruchu oporu. Oprócz nich w białoruskich lasach można było spotkać oddział:y litewskie, łotewskie, ukraińskie i żydowskie. Ich działalność nie zakończyła się wraz z końcem wojny – dawne oddziały antyniemieckie walczyły o niepodległość swoich narodów i własne przetrwanie z sowietami – czasem nawet do lat 50.

Bohaterowie komunistycznej propagandy. Partyzantka sowiecka

Dziś w białoruskich podręcznikach znajdziemy informacje głównie o czerwonych partyzantach. Ich działalność obrosła mitami, dokonania i wielkość ruchu są niekwestionowane, a o zbrodniach się nie mówi. Obraz sowieckiego podziemia został utrwalony – w literaturze, filmie i historiografii.

– Wiele sowieckich ugrupowań partyzanckich działało jak bandy i pacyfikowało białoruskie wsie, które wydawały im się nielojalne. Ale w podręcznikach – zarówno w sowieckich jak i w dzisiejszych białoruskich ich działalność usprawiedliwia się w prosty sposób: była wojna, trwała ogólnonarodowa walka z faszyzmem i każda cena była do przyjęcia – tłumaczy białoruski historyk i publicysta wojskowy Alaksandr Hiełahajeu.

Jednym z mitów o wojnie partyzanckiej była właśnie jej “ogólnonarodowość”.

– Dokumenty nie świadczą jednak o żadnej ogólnonarodowej walce. Tak, partyzantów sowieckich, a zwłaszcza w roku 1944 było wielu. Im bardziej ludzie rozumieli, że armia sowiecka zwycięża armię niemiecką, tym liczniej,dla przetrwania wstępowali do sowieckich oddziałów partyzanckich – tłumaczy Hiełahajeu.

Niezależni białoruscy badacze kwestionują, że czerwoni partyzanci są uznawani za białoruskich bohaterów. Nie działali przecież na rzecz własnego państwa, a kierowanego przez Stalina ZSRR.

– Partyzanci sowieccy byli tam, gdzie im kazał być ich Centralny Sztab Ruchu Partyzanckiego. Od roku 1941-go, a dokładniej do połowy roku 42-go skoncentrowani byli na Witebszczyźnie oraz Mohylewszczyźnie. Dowództwo sowieckie uważało, że Niemcy podejmą jeszcze jedną próbę ataku w kierunku moskiewskim. I dlatego wydało rozkazy sabotowania transportu oraz całej infrastruktury, która mogłaby służyć niemieckiemu zwycięstwu. Na zachodzie Białorusi zgodnie z porozumieniem pomiędzy rządami polskim i sowieckim de facto działały niewielkie grupy, które bardziej zajmowały się wywiadem niż prowadziły rzeczywistą działalność zbrojną – tłumaczy białostocki historyk dr hab Eugeniusz Mironowicz. Jest on badaczem stosunków polsko-białoruskich w XX wieku, autorem książki “Wojna wszystkich ze wszystkimi. Białoruś 1941-1944”.

Trzecia strona konfliktu. Armia Krajowa

W tym czasie na terenach Zachodniej Białorusi – wschodnich województw II RP – dominowała partyzantka polska. Rząd polski na emigracji nigdy z tego terytorium nie zrezygnował. Tak samo podporządkowane polskiemu rządowi podziemie oraz wszystkie struktury polityczne, które działały na Białorusi Zachodniej walczyły o przywrócenie tego terytorium Polsce. Nie dopuszczano żadnej konkurencji – zarówno sowieckiej jak i późniejszej białoruskiej.

– I dopiero w drugiej połowie 1943-go roku sowieckie ugrupowania partyzanckie przemieszczono ze wschodu na zachód. Wtedy, gdy stało się jasne, że konflikt między Związkiem Sowieckim i Polską jest nie do uniknięcia. Gdy zostały jasno określone cele polityczne i powstała potrzeba przesunięcia części podziemia na terytorium Białorusi Zachodniej – tłumaczy prof. Mironowicz.

Od tego momentu Armia Krajowa zaczęła walczyć zarówno z Niemcami, jak i Sowietami, stając się trzecią stroną konfliktu.

– Jej kierownictwo dobrze rozumiało, że wobec władzy sowieckiej jest ona zbyt słaba na otwarty konflikt. I dlatego część akcji od początku roku 1944-go prowadzona była przeciwko oddziałom niemieckiej Straży Granicznej po to, by można było przebić korytarz do odwrotu w momencie wejścia wojsk sowieckich. Ostatecznie została podjęta decyzja wykorzystania oddziałów AK do walk powstańczych w Wilnie – mówi prof. Grzegorz Motyka, dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN, badacz polskiego ruchu oporu podczas II wojny światowej, stosunków polsko-ukraińskich oraz ruchów antykomunistycznych w Europie Wschodniej.

Wywiad
Rok temu zmarł kapitan Jakowczyk. Czym żołnierz AK “zasłużył sobie” na 21 lat sowieckich łagrów?
2020.01.09 08:51

Współczesnego Polaka może przy tym zaskoczyć fakt, że na dawnych Kresach II RP język polski wcale nie dominował wśród żołnierzy.

– W Armii Krajowej na wschodzie większość żołnierzy używała języka białoruskiego – niezależnie od tego, czy było to na Wileńszczyźnie, Ziemi Baranowickiej czy Nowogródzkiej. Jednak prawosławnych, których wcześniej administracja uważała za Białorusinów, w przeciwieństwie do katolików-Polaków było niewielu, z wyjątkiem okręgu nowogródzkiego. W okręgu nowogródzkim AK w roku 1944 40 procent żołnierzy było prawosławnymi Białorusinami – mówi Eugeniusz Mironowicz.

Białoruskie siły niepodległościowe. Fakt, czy mit?

Na ziemiach dzisiejszej Białorusi działali też partyzanci litewscy, łotewscy, ukraińscy i żydowscy. Jednak najbardziej tajemniczy pozostaje dziś białoruski ruch niepodległościowy.

– Pod koniec lat trzydziestych działacze białoruscy doszli do wniosku, że sytuacja, która zaistniała po traktacie ryskim, czyli podział Białorusi pomiędzy Polskę a Związek Sowiecki, jest nie do zniesienia dla narodu białoruskiego. Postanowili również szukać sojuszników. Ich celem było zburzenie porządku wersalskiego. I wybrali sobie za sojusznika, jeszcze w roku 1939, Trzecią Rzeszę. I okazała się ona najgorszym sojusznikiem. Ale z punktu widzenia białoruskich działaczy innego w tamtym czasie po prostu nie było – uważa Eugeniusz Mironowicz.

Świadomie zgadzali się na państwo marionetkowe. A Niemcy utwierdzali ich w przekonaniu, że jego powstanie jest możliwe. Jednak realia okupacji niemieckiej – pacyfikacje wsi i rzezie ludności cywilnej, zaczęły odpychać Białorusinów od współpracy z hitlerowcami. Zaistniała sytuacja, w której białoruscy nacjonaliści otwarcie kolaborujący z Niemcami, równocześnie przeciwko nim konspirowali.

– Od samego roku 1939-go istniała Białoruska Partia Niepodległościowa kierowana przez Wincentego Godlewskiego. Planowała ona wykorzystał moment, gdy sytuacja frontowa stanie się patowa, i Niemcy wydadzą zgodę na utworzenie białoruskich formacji zbrojnych. Wówczas Białoruska Partia Niepodległościowa wydałaby rozkaz walki również przeciwko Niemcom – tłumaczy miński historyk Anton Rudak, badacz białoruskiego ruchu narodowego w czasach II wojny światowej.

Gdy Niemcy przejrzeli te zamiary, BPN została zlikwidowana, a Godlewski stracony. Według gości Biełsatu nie ma żadnych dowodów na to, że jej konspiracyjne zbrojne ramię zaczęło istnieć. Wiadomo z kolei, że te białoruskie oddziały partyzanckie, które powstały, były kierowane przez Białorusinów-oficerów Abwehry.

Tereny Białorusi były jednym z najbardziej złożonych teatrów walk w czasie II wojny światowej, która nie zakończyła się tam ani po przejściu Frontu Wschodniego, ani po kapitulacji Niemiec w maju 1945 roku. Walki trwały tam jeszcze do lat 50., zmuszając nawet ideologicznych i narodowych przeciwników do wchodzenia w lokalne sojusze.

I choć sprawiedliwe opowiedzenie tej historii nie jest proste, to z pewnością warto do tego dążyć – uważają goście “Intermarium”, debaty historycznej Biełsatu

Wiadomości
Jak i dlaczego zawarto unię lubelską? Debata historyków w programie INTERMARIUM
2019.12.15 19:11

pj/belsat.eu

Aktualności